Po dziesięciu miesiącach i 420 milionach mil podróży próbnik Phoenix szczęśliwie wylądował na powierzchni Marsa. Przez trzy miesiące będzie analizował glebę i próbki lodu, by dać odpowiedź na ważne pytanie - czy na Czerwonej Planecie może istnieć życie?

Lądowanie było ryzykowne. Phoenix musiał wyhamować z szybkości ok. 19 tys. km/godz do zera w ciągu zaledwie 7 minut. Manewr musiał być wykonany automatycznie, bowiem sygnały
  Próbnik ma pobrać kawałki lodu z planety (phoenix.lpl.arizona.edu)radiowe z Ziemi docierają na Marsa dopiero po 15 minutach. Powodzenie misji zależało też od tego czy próbnik prawidłowo rozłoży baterie słoneczne, które zapewnią dopływ energii. Własne baterie próbnika wystarczają bowiem tylko na 31 godzin.

Ale udało się. Lądownik, który waży 350 kg i ma rozmiar około 1,5 metra, a razem z bateriami słonecznymi 5,5 metra, o godz. 1.38 czasu polskiego pomyślnie dotknął powierzchni Marsa.

Zbadać lód

Celem misji jest zbadanie czy wodny lód pokrywający rejon bieguna mógł kiedyś podtrzymywać życie. Zamarzniętą wodę w czapach lodowych pokrywających bieguny Marsa wykryła sonda Mars Odyssey w 2002 r. Od tego czasu w rejonach równika marsjańskiego
  Zanim dotarł na Marsa, Phoenix pokonał miliony kilometrów (EPA)wylądowało pięć próbników, w tym poruszające się po powierzchni planety roboty Spirit i Opportunity. Wykryły one ślady erozji wodnej.

Naukowcy spodziewają się, że - podobnie jak na Ziemi - skorupa lodowa w rejonach biegunów zawierać będzie warstwy świadczące o zmianach klimatu a także ewentualne ślady życia organicznego, być może nawet bakterie i mikroby. Phoenix nie będzie bezpośrednio szukać tych śladów, ale powinien ustalić czy lód podbiegunowy występował kiedyś w formie płynnej, niezbędnej do podtrzymywania znanych form życia.

Więcej: http://www.tvn24.pl/-1,1550988.1,wiadomosc.html