#1 2008-08-03 18:07:33

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

POWSTANIE WARSZAWSKIE

POWSTANIE WARSZAWSKIE


--------------------------------------------


POWSTANIE WARSZAWSKIE 
i  MĘDRCY TEGO ŚWIATA






Inż. Jerzy Skoryna ,,Sielawa", delegat na Meksyk, AK, SPK, USOPAL

Powstanie Warszawskie wpisało się w historię jako jedno z najbardziej tragicznych wydarzeń, wywołujących wiele żywych emocji i kontrowersji. Poniżej publikujemy dwa artykuły, których autorzy byli uczestnikami tamtych zdarzeń. Obecnie mieszkają stale za granicą. Materiały te powstały niezależnie od siebie i nie są próbą polemiki pomiędzy sobą

Jako były żołnierz AK i Powstaniec Warszawski, przebywający w Meksyku od przeszło pół wieku, nie spotkałem się jeszcze z osobą, która dowiedziawszy się o moim polskim pochodzeniu i udziale w Powstaniu, nie okazała by zainteresowania tą jedną z najkrwawszych bitew II Wojny Światowej.

ROSJA KŁAMIE - ECHO POWSTANIA W MEKSYKU

Rok 1986, Polska znajdowała się na pierwszych stronach całej prasy w związku z walką Narodu o wolność pod przewodnictwem ,,SOLIDARNOŚCI". W Meksyku znajduje się cywilne Historyczne Stowarzyszenie Wojskowości (Asociacion Historica de Militaria), którego członkowie interesują się historią wojskowości, począwszy od guzików mundurowych do strategii wielkich bitew. Często chodziłem na te miesięczne odczyty i dyskusje, które naprawdę były ciekawe. Któregoś dnia zapytano mnie, czy mógłbym przedstawić Powstanie Warszawskie z racji samego udziału w tej bitwie i jako Delegat na Meksyk Koła byłych Żołnierzy AK i SPK, lecz ,,bez poruszania tematów politycznych, jedynie z punktu widzenia wojskowego tak strategicznego jak i taktycznego". Zaproszenie to z chęcią przyjąłem, ciesząc się, że będę mógł w ciekawym towarzystwie, wielu zapraszanych gości przedstawić choć częściowo, prawdę o Powstaniu Warszawskim. Na zebranie to, o czym wcześniej nie wiedziałem, zaproszono attaché wojskowych Stanów Zjednoczonych i Rosji sowieckiej.

W trakcie ustawiania sprzętu do projekcji, podszedł do mnie pewien pan, przedstawiając się jako attaché wojskowy ambasady sowieckiej, (nazwiska nie pamiętam) mówiąc mi: ,,zapewne przedstawi Pan tę bitwę z innego punktu widzenia, aniżeli to widział Sztab Główny Czerwonej Armii. Gen. Sergiejew Sztemenko, napisał dzieło naukowe pod tytułem ,,Sztab Główny w Czasie Wojny", które w wydaniu hiszpańskim Panu ofiarowuję". Naturalnie nie byłem w stanie nawet przejrzeć tej książki przed wystąpieniem. W ciągu przeszło półtorej godziny przedstawiłem akcje wraz z sytuacją wojskową przed i w czasie Powstania, podkreślając bohaterstwo Armii Krajowej, ludności cywilnej, Lotnictwa Polskiego i Alianckiego. Zwróciłem uwagę na brak wsparcia strategicznego, taktycznego i zaopatrzenia, jak i wstrzymanie ofensywy sowieckiej, oraz zakaz Moskwy na lądowanie samolotów alianckich na ich lotniskach po zrzutach z zaopatrzeniem dla Warszawy. Podkreśliłem przeprawę jednej jednostki Wojska Ludowego przez Wisłę, którą pozostawiono bez żadnego wsparcia i zaopatrzenia. Fakt ten dowodził, że Wisłę można dość łatwo przekroczyć, czego sowieci nie zrobili. Wszystko ilustrowałem przezroczami i mapami. Po zakończeniu wystąpienia otrzymałem potężne oklaski. Jak zawsze, druga część spotkania była przeznaczona, na pytania i odpowiedzi. Było wiele zapytań, jedne bardziej, a drugie mniej rzeczowe, jak np. ,,dlaczego Polska Brygada Spadochronowa nie wylądowała na jakimś placu w Warszawie?" Na koniec el Attaché sowiecki skierował do mnie bardzo ,,mądre i głęboko przemyślane" zapytanie: ,,Czy Pan nie myśli, że gdyby Polacy nie byli podzieleni i nie mieli dwóch rządów, to Warszawy nie spotkałaby taki tragiczny los?".

Te pytanie otworzyło mi drzwi do wejścia na tematy historyczne i politycznie. Wszak nie mogłem pozostawić dyplomaty sowieckiego bez odpowiedzi. Na początku zwróciłem uwagę, że NIE BYŁO DWÓCH RZĄDÓW. W Londynie był Rząd legalny, konstytucyjny i uznany przez cały świat i społeczeństwo polskie. Natomiast w Moskwie został powołany przez władzę sowiecką i ludzi, którzy nie mogli powoływać się na żadne prawa konstytucyjne, ,,Komitet", samonazywający się, jako ĽPolski". Następnie pokreśliłem jedność Narodu we wszystkich powstaniach XIX wieku, jego pełne poparcie w walce Polski o niepodległość w 1920 roku i nasze pełne oraz bezsporne zwycięstwo nad bolszewikami. Niespotykana w II Wojnie Światowej spójność całego Narodu, jego Sił Zbrojnych za granicą i Armii Krajowej będących wiernymi Rządowi Polskiemu i Aliantom. Nie było żadnego Quislinga, ani jednostek wojskowych pod dowództwem Trzeciej Rzeszy, jak np. wojska Właskowa. Na koniec pokreśliłem, że żaden z Aliantów nie pomordował Polskich Oficerów, jak to zrobił Związek Sowiecki i całe społeczeństwo było w pełni zjednoczone i zgodne wokół dochodzenia podziemnych władz Polskich, które wskazały, że mord w Katyniu został popełniony przez Rosję sowiecką, a nie Niemców, jak to kłamliwie Kremlin propagował. Dodałem, że obecna sytuacja pełnego poparcia Narodu Polskiego dla SOLIDARNOŚCI, podkreśla, że Polacy zawsze są zjednoczeni w wypadkach zagrożenia narodowego. Na koniec zwróciłem się do niego z zapytaniem: ,,na pewno po moim przedstawieniu prawdziwej sytuacji, przyzna mi Pan rację, że Polska i Polacy nie byli podzieleni, lecz zawsze zjednoczeni?"

Na pełnej dużej sali zapanowała cisza, ,,jakby kto makiem zasiał". Wszyscy byli wpatrzeni w dyplomatę sowieckiego. Sekundy mijały, Rosjanin poczerwieniał tak jak jego czerwony sztandar. Po kilku minutach z trudem wykrztusił: ,,z Pańskiego punktu widzenia, ma Pan rację". Na tym skończyło się moje wystąpienie, którego szczerze i z entuzjazmem mi gratulowano, a Attaché wojskowy Stanów Zjednoczonych, dodał, że ,,doskonale potrafiłem przyłożyć Rosjaninowi i to, potrafi zrobić tylko Polak". W miesiąc później, ,,nasz" niefortunny Attaché, ,,dyplomata" sowiecki, został odwołany do Moskwy. Minęło kilkanaście lat. Polska rozbiła ,,blok socjalistyczny", skutkiem czego było możliwe zburzenie ,,Muru Berlińskiego". Nieco później przeczytałem owo wspomniane Ľłównego, napisane przez gen. Sergiejewa Sztemenkę. Wypociny te były jednym wielkim kłamstwem o Powstaniu Warszawskim. Tak łgać potrafią jedynie Rosjanie i ludzie z pod znaków młota i sierpa, czerwonej gwiazdy, oraz swastyki. Później jak zawsze, życie Delegatury Koła byłych Żołnierzy AK i SPK w Meksyku, toczyło się normalnie. Organizowane były w dalszym ciągu różne przedsięwzięcia i akcje mające na celu przedstawianie Polski w jak najlepszym świetle. Półwiekowe koleżeńskie więzi łączyły nas z organizacjami Weteranów Alianckich zawsze były i są w pełni przyjacielskie. Jak co roku na ,,Memorial Day", który przypada na 30 maja, jestem zapraszany na cmentarz Stanów Zjednoczonych w Stolicy Meksyku na specjalne uroczystości, jakie organizuje weterański ,,American Legion" na których zawsze są obecni różni Ambasadorowie i Dyplomaci.

Na jednej z tych ceremonii zjawił się ,,nasz znajomy", były Attaché sowiecki. Po zakończeniu weterańskiego aktu ,,Memorial Day", podszedł do mnie tenże ,,dyplomata" w mundurze marynarki rosyjskiej, mówiąc, że teraz jest w randze ,,Attaché finansowego". Pytał mnie czy go sobie przypominam. Naturalnie potwierdziłem, że doskonale sobie przypominam, dodając: ,,czy teraz przyzna mi Pan racje co do Powstania i jedności Polaków? Otrzymałem zupełnie niespodziewaną odpowiedz: ,,widzi Pan porzednio nie mieliśmy dostępu do prawdy, dzisiaj sytuacja jest odmienna i w pełni przyznaję Panu rację". Jest to WYRAŹNE POTWIERDZENIE DYPLOMATY ROSYJSKIEGO, ŻE TRAGEDNA POWSTANIA I JEGO UPADEK BYŁ SPOWODOWANY PRZEZ MOSKWE, A NIE STRONĘ POLSKĄ! Wszyscy historycy polscy w końcu muszą się przekonać że Polska NIE JEST WINNA tragedii Warszawy, a jej przyczyna leży w Moskwie i tam trzeba szukać dowodów, a nie w Warszawie, Londynie, czy kieliszku rosyjskiej wódki. Takie to były echa w Meksyku kłamliwej Rosji w stosunku do Powstania Warszawskiego z 1944 roku, jedności Polaków, które sobie zawsze przypominam gdy zbliża się rocznica Powstania!...

SKAZANA NA POWSTANIE

To co poniżej powiem nie odnosi się do prawdziwych POLSKICH historyków, którzy wnikliwie studiują naszą historię, którym być może, choć tego nie twierdzę, brakuje jeszcze bardziej wnikliwego przestudiowania różnych detali i skutków Powstania, nie tylko w kontekście naszego Kraju, lecz i na arenie Europy. Poniższe dociekania odnoszą się do wielkiej plejady ,,mędrców tego świata", którzy ciągle jeszcze ,,dowodzą, że tragedia Powstania Warszawskiego była sprowokowana przez przez stronę polską, co jest wierutnym kłamstwem. Te łgarstwa z całą stanowczością muszą być bezwzględnie sprostowane! Ze wszystkich punktów widzenia Warszawa była skazana na Powstanie. Jesteśmy już w roku 2004, w którym upływa rocznica 60 lat od wielkich bitew jakie miały miejsce w pamiętnym i tragicznym 1944 roku. Zapewne z tej okazji ukażą się artykuły, głosy, ,,głębokie studia" i krytyki związane z Powstaniem Warszawskim. Jest rzeczą pierwszej wagi przedstawić sytuację jaka panowała wówczas w Warszawie.

Niestety Stolica była BEZWARUNKOWO BYŁA SKAZANA NA POWSTANIE!

Trzeba dokładnie rozpatrzyć wiele aspektów i sytuacji związanych z Powstaniem Warszawskim z roku 1944, które w głównych punktach są następujące:

I. Przygotowanie, i postawa moralno ideologiczna, tak żołnierzy AK jak i społeczeństwa.

a) Przez cały czas okupacji społeczeństwo przygotowywało się, a młodzież słusznie, była szkolona i przygotowywana na zbrojne wystąpienie i oswobodzenie Polski i Stolicy własnymi siłami w najodpowiedniejszym momencie. Ten punkt jest niesłychanie ważny, w zrozumieniu ducha jednostek Warszawskiego Korpusu AK, jak i całej Armii Krajowej, oraz organizacji podziemia, w którym brała udział cała Polska.

b) Gdyby nie było rozkazu do Powstania, to z własnej inicjatywy. wiele jednostek wystąpiłoby zbrojnie przeciwko ustępującym Niemcom, co było widoczne i jasne w ostatnich dniach lipca 1944 roku. Radio sowieckie od dłuższego czasu nadawało wezwania do Powstania, zapewniając, że armia sowiecka natychmiast wejdzie do opanowanej Warszawy, zaoszczędzając zniszczenia i wielkich strat w ludziach. Dodając, że w ten sposób front zostanie przerzucony na zachód i ,,razem pójdziemy na Berlin".

c) W wypadku samorzutnego wystąpienia, Powstanie byłoby chaotyczne, zdezorganizowe i skazane na wielkie straty. Z tego wynika, że Powstanie bylo nieuniknione.



II. ,,Mędrcy" tego świata, argumentują również, że Ľmomencie". Temu zaprzeczają następujące fakty:

a) Po chaotycznym przejściu pobitych sił niemieckich, zauważyło się częściowy powrót jednostek żandarmerii i niektórych władz cywilnych do Warszawy.

b) Najbliższe i najwygodniejsze połączenia na front wschodni, przechodziły właśnie przez Stolicę. Rzecz jasna, że za nimi wkroczyłyby jednostki zabezpieczające linie komunikacyjne, co bardzo utrudniłoby w walkach powstańczych.

c) NIEODZWOWNE więc było wystąpienie PRZED wejściem tych jednostek, aby Powstanie mogło opanować miasto.

d) Radio Moskwa podawało, że armia sowiecka jest gotowa do wejścia do Warszawy i znajduje się na przedpolach Stolicy. Radio sowieckie nawoływało BEZUSTANNIE do NATYCHMIASTOWEGO Powstania, a to w celu zaoszczędzenia zniszczenia miasta, które, gwałtownie Niemcy fortyfikowali i umacniali, wzywając polską ludność cywilną do współpracy przy budowie rowów i zapor przeciw czołgowych. NIKT do tej pracy nie stanął.

e) W okolicach Grochowa i Wawra, zauważone już zostały czołgi sowieckie.

f) Dzień Powstania był więc w pełni usprawiedliwiony.

g) Z tego wynika, że Powstanie było nieuniknione.



III. Teza, że Powstanie było ,,niepotrzebne".

a) Gdyby nie było Powstania, to przez Warszawę przeszedłby front, niosąc z sobą zniszczenie porównywalne ze Stalingradem, a ludność byłaby skazana na śmierć i obozy koncentracyjne, nie mówiąc już o losach członków AK, którzy w najlepszym wypadku podzieliliby los swoich kolegów w Winie, zlikwidowanych przez sowieciarzy.

b) Front wschodni chwilowo stanąłby w miejscu, dając więcej czasu Niemcom na zrobienie umocnień dalszych linii obronnych, na zachód od Warszawy, ze szkodą dla polskiej ludności cywilnej.

c) Dano by pretekst sowieckiej propagandzie do twierdzenia, że ,,AK współpracuje z Niemcami i nie przedstawia żadnej wartości bojowej".

d) Alianci mieliby ,,dowód", że AK jest tylko mitem i nie podlega prawowitemu Rządowi R.P. w Londynie.

e) Sowieci mieliby ,,słuszną" podstawę do zrobienia z Polski XVII Republiki sowieckiej, co było szeroko komentowane w ,,polskich" kołach komunistycznych.

f) Z powyższych powodów wynika, że Powstanie było nieuniknione i miało rację bytu.



IV. ,,Usprawiedliwienia" zatrzymaniu frontu wschodniego i nie udzielenia pomocy Powstaniu.

a) Teza o bocznym uderzeniu niemieckiej jednostki pancernej na wschód od Warszawy jest w pełni mylne, ponieważ atak ten szybko został zlikwidowany i sytuacja na Pradze i prawym brzegu Wisły opanowana.

b) Zabronienie na lądowanie samolotów polskich i alianckich z zaopatrzeniem dla Powstania, na terenach, zajętych już przez sowietów, potwierdza ohydną i pełną zdrady politykę rosyjską wobec Polski i Aliantów. Potwierdzając niezaprzeczalną prawdę o planach kompletnego zniszczenia Polski Niepodległej i Narodu Polskiego.

c) Pomimo tego lotnictwo polskie i południowoafrykańskie, w lotach nocnych zrzucało broń i amunicje. Niestety ta pomoc była w niewystarczającej ilości, a wracające ekipy z powrotem do swoich baz miały wielkie straty. Loty wahadłowe zaoszczędziłyby strat, mogąc zabrać więcej zaopatrzenia, zamiast paliwa na drogę powrotną do baz w południowej części Włoch.

d) Międzynarodowy skandal jaki z tego powstał zmusił sowietów do pozwolenia na lot wahadłowy Lotnictwa St. Zjednoczonych dopiero 18 września, kiedy to w rękach AK stan posiadania bardzo się skurczył i większość zasobników zrzucanych na spadochronach spadała poza terenem powstańczym, wpadając w ręce niemieckie.

e) Ostatecznie pod presją Aliantów, Rosjanie zaczęli udzielać Ľąc po nocach worki BEZ SPADOCHRONÓW z twardymi sucharami, sowiecką bronią lecz bez amunicji, a amunicję do lekkiej broni wyrobu sowieckiego, która nie była w uzbrojeniu AK, gdyż Powstańcy walczyli zdobyczna bronią niemiecką, lub własnej produkcji o tym samym kalibrze co niemiecka.

f) Rzecz zrozumiała, że zrzucanie tego Ľłumaczenie sowieckie ,że ,,nie mieli broni niemieckiej i brakowało im spadochronów" było wielkim kłamstwem, bo mieli niemieckiej zdobycznej brony ,,aż po uszy", tak jak i spadochronów.

g) Przeprawa berlingowskiej kompani na Czerniaków, też była zdradą. Wysłano jednostkę dopiero co zmobilizowaną, składającą się z chłopów, BEZ ŻADENGO WYSZKOLENIA, szczególnie do walk w mieście. Nie dano im zaopatrzenia, ani osłony, zostali więc bezbronną masą, która w ogóle nie wiedziała co ma robić. Ci żołnierze byli tylko kulą u nogi w Powstaniu. Trzeba ich było wyżywić, byli bez użyteczni, zarówno pod względem wyszkolenia, jak i z braku broni, której Powstańcy mieli bardzo mało. Moskwa użyła tą jednostkę, jako ,,dowód", że ,,obrona niemiecką jest tak silna, że nie można przyjść z pomocą Powstaniu". Wierutne kłamstwo, bo jeśli jedna kompania, bez wsparcia, właściwie nawet bez broni, wyszkolenia i zaopatrzenia mogła sforsować Wisłę, tym bardziej większa ofensywa mogła skutecznie i łatwo połączyć się z Powstańcami.

h) Dowództwo Powstania prosiło o wsparcie lotnicze, aby wymieść z nieba Warszawy niemieckie lotnictwo i zniszczyć lotniska na Okęciu, skąd starowały sztukasy, bombardując bezkarnie Stolicę. Na to nie było żadnej odpowiedzi, a lotnicy sowieccy wygodnie opalali się, żłopiąc wódkę.

i) Żądanie wsparcia artylerii sowieckiej z prawego brzegu Wisły, też pozostało bez odpowiedzi.

j) Z tak podstępnym kłamstwem i zdradą rosyjską, żaden uczciwy, porządny wojskowy, nie mógł się liczyć.

k) Odpowiedzialność za zniszczenie Warszawy, za ćwierć miliona poległych jest ponosi Rosja. Polska musi żądać odszkodowania, i podobnego sądu jaki spotkał Niemców w Norymberdze. Rosyjskich zbirów odpowiedzialnych tak za Warszawę, jak i inne wszystkie zbrodnie popełnione na Narodzie Polskim.

Z powyższego jasno wynika, że

l) Powstanie Warszawskie bylo nieuniknione.

V. Są wysuwana ,,twierdzenia", że nie było skoordynowania i kontaktu pomiędzy Dowództwem AK i sowietami, co też jest kłamstwem:

a) Moskwa jednostronnie zerwała stosunki dyplomatyczne z Rządem R.P., podając jako ,,dowód", prośbę Rządu R.P. skierowaną do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, o zbadanie mordu w Katyniu i wskazanie kto był winny tej zbrodni. Właśnie to Moskwa jest winna za brak łączności, a nie Polska.

b) W Warszawie przebywał ,,łącznik" sowiecki, nijaki Kaługin, za którego pośrednictwem była łączność. Po niedługim czasie Kaługin zniknął z pola widzenia. To nie była wina polskiej strony

c) Komenda AK w Warszawie wysyłała łączników na stronę sowiecką, która ich ignorowała w całym tego słowa znaczeniu.

d) W końcu Premier, Stanisław Mikołajczyk poleciał do Moskwy, ze znanym negatywnym wynikiem rozmów. Więc to, NIE POLSKA JEST WINNA brakowi łączności, a tylko sowieci.

Wszyscy ,,Mędrcy Świata", ,,historycy z pod Czarnej Gwiazdy", a raczej ,,czerwonej gwiazdy", którzy wszelkimi sposobami ĽPowstaniu Warszawskim, szukając ,,winnych" po stronie polskiej, niech z takim samym zapałem szukają winnych nie w Polsce, czy jakimś innym kraju zachodnim, lecz dużo bliżej, bo w Moskwie. Tam w tajnych, lub nie tajnych dokumentach i archiwach, znajduje się cała prawda rosyjskiej zdrady wobec Powstania, Polski, jak i haniebnych układów w Jałcie. Tam w Jałcie dało się wolną rękę sowietom w Ľstrefie" - całej Europie Centralnej. Niestety żaden cywilizowany polityk nie znał i nie wyobrażał sobie, że Rosja jest perfidnym państwem, któremu nie można wierzyć, ani ufać w żadnym wypadku. Wszystko jedno czy będzie ,,słowo honor", bo takiego nie mają, czy też traktaty solennie podpisane. Nikt przy zdrowych zmysłach, tak normalny człowiek, polityk, lub wojskowy strateg, nie mógł przypuszczać, że Moskwa przygotowuje nieprawdopodobne barbarzyństwo, skazując na pewną śmierć ćwierć miliona Polaków, wraz z kompletnym zniszczeniem Warszawy, co było nieuniknione przy Powstaniu, jeśli nawoływania sowieckie do walki nie zostaną spełnione przez dzicz napływającą ze wschodu. Z punktu widzenia strategicznego wejście do uwolnionej przez AK Stolicy, było logiczne i pierwszej wagi dla dalszego marszu na zachód, szybkiego wejścia na teren Trzeciej Rzeszy, kończąc wojnę przynajmniej sześć miesięcy wcześniej, zaoszczędzając niesamowitych zniszczeń, jak i nieobliczalnych strat w ludziach, włącznie z żołnierzami sowieckimi. Niestety dla Kremla, jak zawsze, życie ludzkie, nawet własnego wojska nie ma żadnego znaczenia. Cóż dopiero Polaków i Warszawy. Znając postępowanie Niemców, wiadomo było, że użyją wszelkich dostępnych im środków przeciwko Powstaniu, na co słusznie liczyli Rosjanie. Z tego powodu, wejście do Warszawy zostało wstrzymane, ,,usprawiedliwiając", mniemaną ,,wielką" siłę oporu wojska niemieckiego, wstrzymując bezpodstawnie ofensywę, wznawiając ją prawie pół roku później. Tragedią Warszawy jest wynik bezprzykładnej rosyjskiej zdrady, jak i bestialstwa niemieckiego.

Niemcy szybko zorientowali się, że Moskwa nawet palcem w bucie nie kiwnie z wejściem i pomocą Powstaniu, wykorzystując ten fakt, zmasowali ataki na Warszawę, włączając lotnisko na Okęciu, odległe o kilka minut lotu od rosyjskich baz lotnictwa, które odpoczywało pięknego lata 1944 roku. Nikomu nawet przez myśl nie przeszła taka judaszowa zdrada. Sprawiedliwość ludzka i historyczna żąda ukarania rosyjskich winnych, stawiając ich przed trybunałem międzynarodowym, a od Rosji należy żądać zadośćuczynienia, wraz z odszkodowaniem. Właśnie tego powinni żądać historycy, jak i Rząd Polski, bez względu z jakiego ugrupowania czy partii politycznej pochodzi! Wymówka ,,przedawnienia" w żadnym wypadku nie może mieć miejsca! WARSZAWA BYŁA SKAZANA NA POWSTANIE, bez względu na to, jaka mogłaby być sytuacja strategiczna czy polityczna! To musi być jasne jak słońce, dla wszystkich obecnych historyków i mędrców tego świata. Za zniszczenia i upadek powstania winę ponosi Rosja Sowiecka, a nie Polska, a w szczególności Komenda Główna Armii Krajowej!

POWSTANIE URATOWAŁO EUROPĘ i UNIĘ EUROPEJSKĄ

Ktoś, zapewne spytałby, JAK TO?

Wystarczy z większym zainteresowaniem przestudiować historię wojenną z lata 1944, aby jasno zdać sobie sprawę, że gdyby nie było Powstania Warszawskiego, nie byłoby Europy Zachodniej, a więc i Unii Europejskiej. Fakty dobitnie o tym mówią. Armia Czerwona gnała na zachód pobitych Niemców, wchodząc ĽPOLITYCZYCH przed Warszawą, zdając sobie sprawę, że Powstanie jest dowodem siły Armii Krajowej i całego Narodu w walce o prawdziwy niepodległy byt Państwa Polskiego. Stalin, nakazał zatrzymanie się wojsk sowieckich na linii Wisły, aby Niemcy zniszczyli cały ośrodek polityczny, wojskowy, opozycyjny do wszelkiej przemocy zaborców i intelektualny Polski, wprowadzając swoich złoczyńców, którzy niestety do dnia dzisiejszego jeszcze urzędują w rożnych ośrodkach dyspozycyjnych, nie dając rozwinąć się rzetelnemu duchowi katolickiej Polski. Moskwa liczyła, że Powstanie upadnie w ciągu kilku dni, co nie nastąpiło. Wobec tego faktu perwersyjnie symulowała Ľtak Warszawie, jak i Polsce Walczącej. POWSTANIE WARSZAWSKIE zatrzymało hordy sowieckie w swoim zwycięskim pochodzie na zachód, dając Niemcom czas na ufortyfikowanie Odry i innych obiektów strategicznych, jak i zebranie resztek swoich wojsk, oraz zorganizowanie obrony, której w lecie 1944 roku nie było.

W wypadku tylko kilkudniowego trwania Powstania, bolszewickie masy szybko przebiłyby się przez Polskę i Niemcy, spotykając się z Aliantami gdzieś tam na granicy Francji czy Belgii, lub najdalej Holandii. Nie byłoby ludzkiej mocy, aby wyprzeć moskali na wschód z Europy Zachodniej. Zostałaby tylko Anglia, Francja, Hiszpania i Portugalia, ewentualnie Belgia wraz z Holandią Wobec takiej sytuacji Unia Europejska nigdy by nie istniała, a Związek Sowiecki panowałby do dnia dzisiejszego nie tylko nad Starym Kontynentem. Kultura i cywilizacja europejska należałaby już tylko do historii i to historii pomalowanej na czerwono. Gdyby dzisiejsza polska dyplomacja była naprawdę bardziej polska i spojrzałaby głębiej w historię XX wieku, a szczególnie na wysiłek Narodu Polskiego w czasie II Wojny Światowej poczynając od Wojska Polskiego w 1939 roku, poprzez Armię Krajową, Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie, to z pewnością pełniej mogłaby wykorzystać te fakty w negocjacjach z Unią Europejską i innymi Aliantami. Niestety w zacisznych gabinetach ministerialnych unoszą się jeszcze czerwone i nie polskie opary, które nie pozwalają myśleć po polsku, ani rzetelnie pracować dla Kraju. Lecz fakt, jest faktem - Unia Europejska istnieje dzięki Powstaniu Warszawskiemu!!!

POWSTANIE WARSZAWSKIE



- BEZ NIEDOMÓWIEŃ





Jan Sidorowicz, Montreal

(Artykuł polemiczny - ,,politycznie niepoprawny")

Od ponad pół wieku pokutuje obiegowa opinia, że sprawcą tragedii Powstania był Stalin, który zdradził, nie udzielając Warszawie pomocy. Otóż Stalin Warszawy nie zdradził, bo niczego nie obiecywał. Zachował się jak należało się spodziewać Ľkto był rzeczywistym sprawcą tragedii natrafia na przeszkody. W świadomości społeczeństwa jest to ciągle niezabliźniona rana. I dlatego wszelkie dyskusje na ten tematĽkończą się tak zwanym Ľich po wojnie spowodowało, że Powstanie weszło do Panteonu Pamięci Narodowej i tym samym jego dowódcy pozostają do dziś poza wszelką krytyką.


POWSTANIE WIDZIANE Z BLISKA (oczami 10-letniego chłopca)

Mieszkaliśmy na Flory w domu numer 7. Pierwszego sierpnia o 17.00 z sąsiedniego domu Flory 9 (róg Bagateli) wybiegło kilkunastu chłopaków z rewolwerami w rękach, aby zaatakować gmachy SS na Szucha. Tam były bunkry, zasieki i czołgi. Rozpętała się strzelanina i zaraz do naszej piwnicy zaczęli napływać ranni. Pamiętam ich do dziś, jakby to było wczoraj, Układano ich na węglu lub na stole w pralni, moja mama dawała poduszki. Jeden miał w trzech miejscach przestrzelone lewe pluco, ale żył. Przyszedł dozorca, pan Wakuliński i powiedział z zachwytem, że "miałem tylko 10 lat, ale zrozumiałem, że jest źle, bo znaczy, że nie opanowali nawet Bagateli. Ruch powstańców i sanitariuszek odbywał się piwnicami, przez przebite w murach otwory. Po godzinie strzelanina zaczęła cichnąć. Wtedy oficer, do którego zwracano się ,,panie rotmistrzu" (był to - jak później stwierdziłem, Lech Gluchowski, d-ca batalionu Jeleń) - zapytał moją mamę (sic!): ,,Czy pod 9-ką są już Niemcy?" - wykazując tym kompletny brak rozeznania sytuacji. Zrozumieliśmy co się dzieje i uciekliśmy na 5 piętro. Z nastaniem zmroku weszli Niemcy, zabrali i rozstrzelali tylko mężczyzn, w tym dwóch synów dozorcy (16 i 18 lat). Nas 5 sierpnia wyprowadzili na Szucha. Siedząc na placu na Rozdrożu byliśmy świadkami jak uformowali kolumnę z kobiet i popędzili je przed czołgami w kierunku Piusa, gdzie próbowali zdobyć powstańczą barykadę. Potem trzymali nas dobę bez jedzenia i picia na podwórku gestapo, gdzie leżały zwęglone zwłoki powstańców. Dozorczyni przebrała trzeciego 14 letniego syna za dziewczynkę. Rozpoznali, zabrali i rozstrzelali. Drugiego dnia przegnali nas płonącą Marszałkowską do barykad powstańczych na placu Zbawiciela. Idąc Marszałkowską, w jakimś sklepie blisko Oleandrów, widzieliśmy stos trupów rozstrzelanych mężczyzn, a na placu Zbawiciela leżały trupy, przez które należało przeskakiwać. Po przeskoczeniu barykady powstańczej udaliśmy się do rodziny na Hożą 47.

Na tym skrawku miasta, oswobodzonym od Niemców, mimo że pociski spadały na głowę, panowała niepowtarzalna atmosfera jakiejś euforii. Wisiały polskie flagi, działały różne polskie organizacje, kolportowano prasę powstańczą. Niestety ten nastrój euforii pomału gasł, w miarę jak na podwórku przybywało mogił, a domy zamieniały się w sterty gruzów. Po powstaniu dowiedziałem się, że z atakującego Szucha batalionu Jeleń (przedwojenni ułani plus młody narybek) na 98 żołnierzy ocalało siedmiu. Przed wycofaniem się w nocy na Mokotów, zrobili jeszcze zasadzkę na Niemców wchodzących do domu Flory 5, zabijając kilku. W efekcie Niemcy rozstrzelali natychmiast wszystkich mieszkańców Flory 9 i Flory 5, w tym moich 9-letnich kolegów ze szkoły. Dobili też wszystkich rannych i zastrzelili pozostałe z nimi sanitariuszki. Myśmy ocaleli przez przypadek. Już po wojnie dowiedziałem się, że w dniach 5-6 sierpnia Niemcy przebijali się przez Wolę, torując sobie przejście do mostu Kierbedzia i mordując masowo mieszkańców (5 sierpnia rozstrzelali 38 tysięcy ludzi).

5-go sierpnia dowództwo przejął generał SS Bach-Zelewski który zauważył, że masowe rozstrzeliwania połączone z rabunkami odrywają żołnierzy od walki i powodują nadmierne zużycie amunicji. Rozkazał więc rozstrzeliwać tylko mężczyzn i młodzież męska od lat 14. Nas wygarnęli z domu 5 sierpnia, gdy obowiązywał już nowy rozkaz. Okazało się też, że rejon Szucha, gdzie stacjonowało około 1500 uzbrojonych po zęby Niemców, atakowało z różnych stron około 500 powstańców, uzbrojonych głównie w rewolwery i granaty własnej produkcji. Zginęło ponad 400, w tym cała kompania, której udało się zdobyć Kasyno Oficerskie. Na Polu Mokotowskim zginęła Krystyna Krahelska (kompozytorka pieśni powstańczych). Z ulic Bagatela, Flory, Chocimska, Marszalkowska, Oleandrów, Litewska - Niemcy wygarnęli i rozstrzelali w ogródku jordanowskim na Bagateli i w ruinach GISZ-u ok. 3000 mieszkańców. Taka była cena tej fanfaronady

To tyle wspomnień i ujawnionych potem faktów. I potem przez lata gnębiło mnie pytanie, jak można było dopuścić do takiego szaleństwa. Co było tego przyczyną i kto za to jest odpowiedzialny?

POWSTANIE WIDZIANE Z DALEKA (po latach)

Latami śledziłem wszystkie dostępne mi publikacje na temat Powstania. Te krajowe były zakłamane, a nawet te w miarę obiektywne (Borkiewicz, Kirchmayer) posądzałem o tendencyjność. Wydania londyńskie też wydawały mi się nie w pełni szczere. Opis powstania przedstawiony przez Bora-Komorowskiego w jego książce Armia Podziemna (Londyn 1951) przypomina bardziej pamiętnik postronnego obserwatora niż dziennik dowódcy.

Wreszcie zapoznałem się z opracowaniem Jana Ciechanowskiego, będącym jego pracą doktorską obronioną w Londynie w 1968 roku. Praca ta bazuje na setkach dokumentów źródłowych, głównie pochodzących z polskich zbiorów archiwalnych przechowywanych w Londynie oraz na rozmowach Autora z żyjącymi jeszcze sprawcami dramatu. Praca ta pozwoliła mi wreszcie sformułować własny pogląd na to wydarzenie, które zmieniło moje życie i życie wielu tysięcy Polaków. Cenne też były wyznania pułkownika Iranka-Osmeckiego, szefa wywiadu KG AK oraz raport kuriera Tadeusz Chciuka (,,Celt"), który wrócił z Warszawy do Londynu na kilka dni przed wybuchem powstania. Tymi wnioskami chciałbym podzielić się z Czytelnikami, gdyż wydaje mi się, że emocje związane z tym problemem opadły, większość uczestników tych wydarzeń oraz ich najbliższe rodziny nie żyją i można wreszcie obalić pewne mity bez narażania się na zarzut szargania świętości narodowych, czy wtórowania propagandzie komunistycznej. Najpierw trzeba przyjrzeć się sylwetkom ludzi, którzy wpływali wtedy na rozwój wydarzeń.

Offline

 

#2 2008-08-03 18:07:48

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Re: POWSTANIE WARSZAWSKIE

AKTORZY PIERWSZOPLANOWI:

Gen. Sikorski - Premier i Wódz Naczelny (do śmierci w 1943). Realista

Po podpisaniu układu Grabski- Majski wydał w listopadzie 194 rozkaz, że Armia Krajowa walczy z Niemcami, ale ma stawić zbrojny opór Armii Czerwonej, gdyby bez zezwolenia Rządu Polskiego wkroczyła na ziemie polskie. Jednak w marcu 1942 po spotkaniu ze Stalinem oświadczył podwładnym, że jeśli Rosjanie wkroczą do Polski w pościgu za Niemcami, to stawianie im oporu byłoby szaleństwem. A.K. ma manifestować swoja suwerenność i jednocześnie pozytywny stosunek do Rosji Sowieckiej. Ukrycie organizacji uważał za niemożliwe, bo niektórzy polscy oficerowie byli na usługach NKWD. Zalecał nie szafowanie ludźmi potrzebnymi do powojennej odbudowy, która będzie możliwa tylko przy dobrej woli Rosji. W grudniu 1941 przegapił jednak ostatnią szansę ułożenia się ze Stalinem w sprawie granic, gdy ten mu zaproponował ,,niewielkie korekty graniczne". Wtedy Rosja była śmiertelnie zagrożona, Niemcy byli pod Moskwa, prawdopodobnie Stalin zgodziłby się na pozostanie Lwowa, a może nawet i Wilna przy Polsce.



Gen. Grot-Rowecki - dowódca AK (do aresztowania w 1943). Fantasta

Wyznawał niezachwianie tylko teorie walki z dwoma wrogami. Snuł takie pomysły, jak żądanie podporządkowania się partyzantki sowieckiej dowództwu AK, a w wypadku wkraczania Rosjan Ľopóźnianie ich ruchu przez dywersje a następnie przesuniecie sił AK na Pomorze i stworzenia tam ,,reduty obronnej", gdzie przybędą wojska emigracyjne a potem i desanty anglosaskie. W długich, utrzymanych w pompatycznym stylu depeszach radiowych, żądał od Sikorskiego zapewnienia desantów lotniczych Anglosasów, nie wiedząc, że byłoby one niewykonalne choćby ze względów technicznych (brak samolotów o takim zasięgu). Wielu żołnierzy AK przypłaciło życiem nadawanie przez radio takich ,,dezyderatów" i ,,memoriałów".



Stanislaw Jankowski - Delegat Rządu na Kraj. Nawiedzony

Według niego (memoriał przesłany do Londynu w styczniu 1944) - polskim celem wojennym na wschodzie jest utrzymanie granicy z 1921 roku - przy włączeniu Litwy do Polski i maksymalne osłabienie Rosji przez odłączenie od niej Ukrainy i Białorusi i powiązanie ich politycznie i wojskowo z Polska (sic!).



Stanislaw Mikołajczyk - Premier Rządu Emigracyjnego. Nieugięty.

Polityk o silnym charakterze i zdolności przewidywania. Niestety żądano od niego akrobatyki niemożliwej do wykonania. Stalin jako warunek ponownego nawiązania stosunków dyplomatycznych (zerwanych po ujawnieniu zbrodni katyńskiej) wysuwał zaakceptowanie granicy wg. linii Curzona (na Bugu), w zamian za rekompensaty na zachodzie i usuniecie z rządu osób, które publicznie demonstrowały swój wrogi stosunek do Rosji (gen.Sosnkowski, ministrowie Kot i Kukiel). Na przyjęcie tych warunków nalegał usilnie Churchill. Mikołajczyk zdawał sobie sprawę jak silną pozycje ma Rosja wśród Aliantów i że należałoby pójść na ustępstwa, aby wytargować cokolwiek, bo inaczej Polska będzie całkowicie zdominowana przez Rosję, zsowietyzowana a nawet może i włączona do ZSRR. Niestety na ustępstwa nie mógł pójść, bo wyrażając zgodę na utratę Kresów, straciłby wiarygodność czynników krajowych i spowodowałby ferment w wojsku, w którym większość żołnierzy pochodziła z Kresów. Na dobitek Alianci nie zgadzali się na ogłoszenie przewidywanych dla Polski rekompensat na zachodzie, aby nie wzmacniać oporu Niemców. Paradoks polegał na tym, że cały ten spór był już ,,musztardą po obiedzie", bo utrata Kresów była już wcześniej przesadzona na konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie, tylko Roosvelt prosił, aby tego nie ujawniać nikomu, gdyż bał się stracić 7 milionów głosów Polaków w zbliżających się wyborach. W okresie poprzedzającym Powstanie, Mikołajczyk próbował bezskutecznie zawrzeć ze Stalinem porozumienie o współpracy militarnej miedzy AK i Armią Czerwoną. Mikołajczyk, bazując na meldunkach krajowych, przeceniał siłę militarną praktycznie nieuzbrojonej Armii Krajowej, a Stalin zdawał sobie sprawę, że jest to organizacja wroga Rosji, a jej siła militarna na tle teatru wojennego jest po prostu - żadna. 21 lipca 1944 Mikołajczyk upoważnił czynniki krajowe do podjęcia decyzji, czy przeprowadzić w Warszawie powstanie, i w którym momencie.



Gen. Sosnkowski - Wódz Naczelny. Niezdecydowany dramaturg.

Ogólnie ,,był za, a nawet przeciw".Nie wydawał jasnych rozkazów, lecz rodzaj sugestii. Nie wyobrażał sobie współpracy militarnej z Sowietami, bo to nie był sojusznik. Zdawał sobie sprawę ze słabości AK i z jednej strony był przeciwny powstaniu, z drugiej strony głosił: Ľnarodów są niekiedy nieuniknione ze względu na symbolikę polityczną tych aktów i znaczenie moralne dla potomności". Podobnie jak Grot-Rowecki widział konieczność beznadziejnego boju pod groźbą odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami.

Był autorem absurdalnej Instrukcji dla AK, która mówiła, że w miarę posuwania się Rosjan, Armia Krajowa ma występować zbrojnie przeciw Niemcom, ale z chwilą pojawienia się Rosjan w danej miejscowości - znowu schodzić do podziemia. Byłyby to więc czyny i ofiary anonimowe, a efekty przypisałaby sobie partyzancka komunistyczna. W grudniu 1943 Sosnkowski nakazał Borowi-Komorowskiemu utworzyć nowa szkieletową kadrową organizację antysowiecką Ľszczególnie na Kresach Wschodnich. W maju 1944 wysłał do Polski na spadochronie płk Okulickiego (po skoku automatycznie awansował na generała) z misją nakłonienia dowództwa AK do wywołania powstania w Warszawie. Chciał z Warszawy uczynić dramatyczna scenę, na której miał się rozegrać ostatni akt polsko-rosyjskiej konfrontacji i ,,wstrząsnąć tym sumienie świata". W lipcu 1944 kazał Borowi - Komorowskiemu rozważyć możliwość ewakuowania najwartościowszych ludzi na zachód (opcja wybrana w styczniu 1945 przez d-ce Brygady Świętokrzyskiej NSZ) lub przez Słowację na Węgry (sic!). Jednocześnie łudził Bora obietnicami przysłania Polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej, mimo że została ona już przekazana pod dowództwo alianckie, a przerzut jej do Polski był technicznie niewykonalny. A na kilka dni przed spodziewanym wybuchem powstania wyjechał na ,,inspekcję" do Włoch, umywając ręce od odpowiedzialności. Powstania ani nie nakazał, ani nie zakazał.



Stalin - wiadomo. Konsekwentny rzezimieszek

Jego stosunek do Polski by jasny: określał go pakt Ribentrop- Mołotow i zbrodnia katyńska. Stąd łatwo było zgadnąć intencje jego na przyszłość. Rząd Londyński traktował z nieukrywaną pogardą a Armii Krajowej zarzucał, że nie walczy z Niemcami, lecz zwalcza partyzantkę sowiecka. Było w tym trochę prawdy. Represje Niemieckie na ludności powodowały, że AK prowadziła tylko akcje sabotażowe i to w ograniczonym zakresie. W latach 1943-44 w lasach zrobiło się ciasno. Często na tych samych terenach działały oddziały AK, partyzantka komunistyczna, ukraińska, rosyjscy spadochroniarze zrzuceni na tyły wroga i wreszcie pospolite bandy rabunkowe. Wszystkie czerpały środki do życia z tego samego ,,rezerwuaru", jakim były gospodarstwa chłopskie. Dochodziło więc do zatargów a czasem i potyczek, bo trzeba było bronić polskiej ludności. W okręgach wileńskim i nowogrodzkim dochodziło do starć z partyzantką sowiecką a nawet do kontaktów z Niemcami, celem pozbycia się ,,niepożądanych gości" (Krzysztof Komorowskii - Armia Krajowa, Lisiewicz - Plan Burza).

Stąd Stalin już 1943 roku przeciwstawiał się zrzutom broni dla AK - twierdząc, że broń ta idzie w nieodpowiednie ręce. A podczas powstania nie zgadzał się nawet na lądowanie samolotów alianckich na założonej przez amerykanów bazie lotniczej w Połtawie na Ukrainie, które mogłyby dokonać zrzutów broni dla Warszawy, w ramach lotów wahadłowych. Argumentował, że ,,Rząd Radziecki nie chce mięć nic wspólnego z awantura wywołaną przez kryminalistów dla osiągnięcia celów wrogich wobec Związku Radzieckiego" Niesłuszne jest jednak oskarżanie Stalina, że wstrzymując ofensywę sowiecką i odmawiając udzielenia pomocy - zdradził Warszawę. Stalin Warszawy nie zdradził, bo Stalin Warszawie niczego nie obiecywał. Zachował się jak można się było spodziewać - urządził drugi Katyń.



Churchill - wiadomo - Nieszczery doradca

Z wielką siłą nalegał na Mikołajczyka, aby ten zgodził się na zmianę granic i na usuniecie z Rządu osób wrogich Rosji, co dałoby szansę na dogadanie się ze Stalinem w sprawach współpracy wojskowej i administracji cywilnej na wyzwolonych terenach. Argumentował, że Anglia dochowuje swoich zobowiązań sojuszniczych wobec Polski, ale nigdy nie gwarantowała ,,specyficznych" granic i uprzedzał, że Anglicy nie będą bić się z Rosją o polskie granice. Oczywiście w tych wszystkich radach najważniejszy był interes Wielkiej Brytanii, honorowe wyjście z sytuacji w stosunku do zdradzanej Polski i troska, aby nie zrazić sobie Rosji, na której spoczywał główny ciężar wojny.



Roosevelt - wiadomo - Obłudnik

Zataił, że już na konferencji w Teheranie uzgodnił ze Stalinem przebieg polskiej wschodniej granicy, bo nie chciał utracić w wyborach 7 milionów głosów polonii. W rozmowie z Mikołajczykiem udawał, że popiera jego dążenia do zachowania Lwowa i Wilna, niepotrzebnie ,,utwardzając" jego stanowisko. W fazie powstania ociągał się z udzieleniem pomocy lotniczej a nawet z ogłoszeniem, że powstańcy są żołnierzami koalicji i przysługują im prawa kombatanckie zgodnie z konwencją haską i genewską. Wszystko, aby nie narazić się Stalinowi, bo to działo się na terenie rosyjskiego teatru operacyjnego. W Jałcie nie wyciągnął wniosków z zachowania się Stalina podczas Powstania i uwierzył mu, że on chce ,,aby Polska była niepodległa i demokratyczna". Stalin był mu jeszcze potrzebny do rozgrywki z Japonia.



Hitler - Wódz Narodu Niemieckiego - wiadomo

Na wiadomość o wybuchu powstania, rozkazał zabić wszystkich mieszkańców bez względu na wiek i płeć a miasto spalić i zrównać z ziemią. Rozkaz ten natychmiast zaczęto wykonywać z niemiecką skrupulatnością a nawet nadgorliwością.

Armia Krajowa - elita Narodu - wspaniała organizacja

Już sama nazwa powodowała nieporozumienia, gdyż posiadała tylko nieliczne oddziały zbrojne operujące głownie w lasach. To było raczej sprzysiężenie ludzi ze wszystkich warstw społecznych, gotowych walczyć o Polskę wszelkimi dostępnymi środkami. Jej liczebność wahała się (w zależności od czasokresów oraz źródeł) od 200 do 350 tysięcy członków. Większość żołnierzy nie wykonywała zadań bojowych, lecz wywiadowcze i sabotażowe w swoich miejscach pracy, sabotując urządzenia, środki transportowe i archiwa wroga. Przez sama Komendę Główną przewinęło się w czasie okupacji 4500 etatowych pracowników, z czego ponad 1500 zginęło rozstrzelanych lub w obozach koncentracyjnych.

Armia Krajowa miała wspaniałych ludzi, pracujących w nieustannym zagrożeniu i prowadziła bardzo szeroki zakres działalności: wywiad (krajowy i zagraniczny), wysyłanie kurierów, przyjmowanie zrzutów, akcje sabotażowe, likwidowanie gestapowców i konfidentów, odbijanie więźniów, opieka nad rodzinami aresztowanych i pomordowanych, tajne podchorążówki, produkcja broni, propaganda (druk i kolportaż), podrabianie dokumentów, służba medyczna i kwatermistrzowska. W samej Warszawie posiadała kilka tysięcy lokali konspiracyjnych i skrzynek kontaktowych. Z pieniędzy ze zrzutów miała budżet, z którego opłacano pracowników pracujących wyłącznie dla organizacji, wypłacano żołd żołnierzom, zapomogi dla rodzin, kupowano broń, wykupywano więźniów. Miała tylko jeden mankament: praktycznie nie miała broni. Szczególnie w Warszawie, przed samym wybuchem powstania.

ROLE DRUGOPLANOWE:

Gen. Tatar - Zastępca Szefa Sztabu AK - ,,trędowaty¨

Jesienią 1943 opracował dla Dowódcy AK referat, w którym udowadniał, że cała Europa południowo-wschodnia dostanie się w strefę wpływów sowieckich, więc nie można prowadzić polityki dwóch wrogów, lecz trzeba się z Rosja ułożyć i czym wcześniej tym lepiej, bo uzyska się lepsze warunki zanim Rosjanie wejdą. Został uznany w sztabie za zdrajcę i aby nie ,,zarażał" tymi ideami młodszych oficerów - został wysłany w kwietniu 1944 do Londynu.


Płk Bokszczanin - Z-ca Szefa Sztabu AK - przytomny

Na odprawach poprzedzających decyzję o powstaniu przekonywał, że Rosjanie zatrzymają ofensywę, gdy zorientują się, że powstanie zostało wywołane przez wrogi im Rząd w Londynie, celem zainstalowania w stolicy podległych mu władz cywilnych. Ostrzegał przed przedwczesnym rozpoczęciem powstania, zanim nie pozna się intencji Rosjan. Radził, aby nie wydawać rozkazu do walki, zanim nie zaobserwuje się, że artyleria sowiecka przenosi ogień na lewy brzeg Wisły. Byłby to dowód, że przełamali opór niemiecki na prawym brzegu i zamierzają forsować Wisłę. Przyjęto to jako warunek rozpoczęcia powstania, ale w chwili wydawania rozkazu do walki - zapomniano o tym.


Jan Nowak- Jeziorański - ,,Kurier z Londynu" - sygnał ostrzegawczy

Gdy w lipcu 1944 wrócił z Londynu do Polski, był chyba najlepiej zorientowanym człowiekiem w sytuacji zarówno w Londynie jak i w Polsce. W Londynie rozmawiał z Mikołajczykiem i Sosnkowskim, był przyjęty przez Churchilla i ministra Edena i miał wystąpienie w Parlamencie Brytyjskim. Ostrzegał dowództwo AK, że sytuacja międzynarodowa jest taka, że Rosjanie po zajęciu Polski, będę w niej rządzić jak zechcą, wiec powstanie będzie walką o przegraną już sprawę. Że nie można liczyć na żadną pomoc militarną z zachodu i że powstanie nie poruszy też opinii publicznej na Zachodzie. Uprzedził też, że Polska Brygada Spadochronowa nie przybędzie z pomocą, bo została już przez Aliantów przeznaczona do innych celów. Nie przybędzie nawet anglo-amerykańska misja obserwatorów, bo Polska leży w strefie działań sowieckich. Wspomina, że młodsi oficerowie prosili go, aby przekonał dowództwo, że powstanie to szaleństwo. Nie przekonał.



,,Polacy" z Komitetu Lubelskiego - (PKWN) - moskiewskie pachołki

Wzywali do rozpoczęcia walki w Warszawie. A gdy powstanie wybuchło, odezwa KC PPR głosiła: ,,Banda sanacyjnych awanturników i warchołów podnosi dziś swa brudną łapę przeciw PKWN i przeciwko Ludowemu Wojsku Polskiemu..." A Gomułka po upadku powstania powiedział: ,,stosy trupów bohaterskich obrońców stolicy reakcja traktowała jako drabinę, po której chciała dostać się do władzy, wbrew woli Narodu".


Gen. SS Von dem Bach-Zelewski - odpowiedzialny za pacyfikacje - Polki-syn

Uzyskał zgodę Hitlera, aby ze względów praktycznych (oszczędność czasu i amunicji) nie zabijać wszystkich mieszkańców, lecz tylko mężczyzn i chłopców powyżej lat 14-tu.


Marszal. Rokossowskij - D-ca Frontu Sowieckiego - Polak?!

Po przegranej bitwie pancernej 4-5 sierpnia pod Wołominem, gdy jego korpus pancerny został przez Niemców odrzucony - podobno 8 sierpnia zameldował Stalinowi, że 23 sierpnia będzie w stanie wznowić ofensywę celem zdobycia Warszawy a Stalin podobno planu nie zatwierdził. Piszę podobno, bo nikt tego planu nie widział, a człowiek który siedział w sowieckim łagrze i znał stosunek Stalina do Powstania takiej propozycji by nie wysunął. Potem, aby przedłużyć powstanie, pozorował ,,desant" na Czerniakowie. Nie nawiązał kontaktu z dowództwem powstania, mimo że wskazano mu czynny kabel telefoniczny z Pragi do Śródmieścia. Po wojnie mianowany Marszałkiem Polski.

BEZPOŚREDNI SPRAWCY

Gen. Okulicki - Emisariusz Sosnkowskiego - zawadiaka  (dziś byłby nazwany oszołomem)

Znany był w Kołach wojskowych ze swojej impulsywności i brawury. Bór-Komorowski wyrażał się o nim: "Postać tragiczna". Gorący patriota, ale bez wyobraźni i poczucia odpowiedzialności, a dziwne, bo przeszedł w 1940-1941 przez więzienia NKWD, lecz w 1944 ciągle nie doceniał perfidii i przebiegłości Rosjan. Zrozumiał to chyba dopiero wtedy, gdy w 1945 został podstępnie uprowadzony do Moskwy i znalazł się znowu na Łubiance (gdzie po procesie 16-tu zmarł lub został zamordowany). Zrzucony do Polski w maju 1944 uparcie dążył do wywołania powstania. Mówił: "walkę można wykazać dążenie narodu do wolności i niepodległości". Członków Komendy Głównej AK, którzy wyrażali obawy, posądzał o defetyzm i tchórzostwo. Na argumenty, że brak jest broni, odpowiadał: ,,lud paryski nie liczył ilości pałek jak ruszał na Bastylie". Borowi-Komorowskiemu groził, że jeśli nie wyda rozkazu do powstania, to stanie się drugim Skrzyneckim. Cały czas parł do walki, namawiał członków KG, aby Borowi przedstawiali fałszywy obraz sytuacji, aby przyśpieszyć wydanie rozkazu .(Ciechanowski) Cytują za Janem Matłakowskim (Kulisy genezy Powstania Warszawskiego): Ciska jak piorunem słowo Teheran. Wyjaśnia, że w Teheranie alianci zdradzili Polskę oddając ją w sferę wpływów sowieckich. Mówił: ,,Musimy zdobyć się na wielki zbrojny czyn. Podejmiemy w sercu Polski walkę z taką mocą, by wstrząsnęła opinią świata. Krew będzie się lała potokami, a mury będą się walić w gruzy. Będzie to krzyk protestu, że sowieci zagarniają Polskę. I taka walka sprawi, że opinia świata wymusi na rządach przekreślenie decyzji teherańskiej, a Rzeczpospolita ocaleje". Pułkownik Pluta-Czachowski relacjonuje, że gdy zwrócił mu uwagę, że samodzielnie podjęte powstanie może doprowadzić do zburzenia miasta i wyrżnięcia ludzi, odpowiedział, że protest Warszawy musi nastąpić, choćbyśmy musieli zagrzebać się w gruzach. Aż dopiął swego. Jan Nowak-Jeziorański w swojej książce Ľ (wyd. Odnowa, Londyn 1978) pisze o nim: (w przededniu powstania) ,,nie odczuwał wahań, ani rozterki - wynikało to z jego brawurowej natury żołnierza pędzącego do szturmu z zamkniętymi oczyma"... Na ostatniej odprawie przed powstaniem Bór mianował go dowódca nowej organizacji antysowieckiej, która miała rozpocząć działania w wypadku aresztowania przez Rosjan dowódców Armii Krajowej i nakazał mu wyłączyć się z akcji powstańczej i przejść do głębokiej konspiracji. Powiedział mu: ,,Jest Pan Generale naszą ostatnią nadzieją. Gdy 6 sierpnia miasto płonęło, na Woli rozstrzeliwano codziennie 30 tysięcy ludzi i wiadomo już było, że powstanie obraca się w katastrofę - Okulicki pisał do Bora: ( vide kopia oryginalnej notatki w Encyklopedii PW) ,,należy zdobyć najważniejsze gmachy rządowe jak Akademię Sztabu Generalnego i ratusz i oflagować te budynki, aby wkraczający bolszewicy ujrzeli potęgę Państwa Polskiego". I dalej, że to nie dowódca AK ma podejść do wchodzących Rosjan, tylko oni mają do niego przyjść jako do gospodarza. Po upadku Powstania, jako ostatni Dowódca Armii Krajowej, napisał do prezydenta Raczkiewicza, że ,,powstanie warszawskie dobrze spełniło swoje zadanie"... Armie Krajowa rozwiązał w styczniu 1945.



Gen. Bór-Komorowski - Dowódca AK - kawalerzysta.

Według opinii płk Bokszczanina wojskowe wiadomości i przygotowanie dowódcy AK ,,ograniczały się do umiejętności dowodzenia pułkiem kawalerii". Nie miął żadnego doświadczenia w prowadzeniu walki w mieście i nie znał się na koniecznych zabezpieczeniach logistycznych takiej walki. Był człowiekiem słabego charakteru i ulegał wpływom takich osobników jak Okulicki. Generał Tatar wyrażał się o nim ,,pajac"(Ciechanowski) Jan Nowak-Jeziorański (Kurier z Warszawy) pisze o nim: ,,Wbrew jakby jemu samemu pchały go nieustannie w górę wojenne okoliczności i dziwny polski system selekcji, zapewniający największe szanse temu, na którego wszyscy najłatwiej się godzą, bo nikomu nie przeszkadza". Na dwa tygodnie przed wybuchem powstania Bór-Komorowski twierdził: ,,Przy obecnym stanie sił niemieckich i ich przygotowaniach polegających na rozbudowie każdego budynku zajmowanego przez wojsko lub urzędy w obronne fortece z bunkrami i drutem kolczastym Ľpowstanie nie ma szans powodzenia". Rozkaz do rozpoczęcia powstania wydal po naciskach a może i szantażu Okulickiego pod nieobecność szefa wywiadu i szefa wydziału operacyjnego, na podstawie nie sprawdzonej wiadomości d-cy okręgu warszawskiego, że na Pelcowiznie zauważono już czołgi sowieckie. Pół godziny później okazało się, że to nie były czołgi sowieckie, tylko niemieckie, przechodzące do kontrofensywy. Rozkaz mógł jeszcze odwołać, lecz nie zrobił tego. W czasie Powstania wykazał się brakiem elementarnej wiedzy wojskowej. Żądał, aby przysłano Polską Brygadę Spadochronową i polskie dywizjony Mustangów, co było niewykonalne aż z dwóch powodów: nie zdobyto lotniska i ze względu na ograniczony zasięg samolotów. 14 sierpnia wydał desperacki rozkaz, aby oddziały leśne AK ,,szły na odsiecz Warszawie". Oddziały z Kampinosu dotarły na Żoliborz, ale te z Puszczy Kozienickiej i Świętokrzyskiej, po wyjściu z lasów, zostały rozbite przez Niemców.. Człowiek przestrzegający zasad etycznych.. W przededniu powstania jego żona była w 8 miesiącu ciąży. W swojej książce pisze, że mógł ją wysłać za miasto, ale stwierdził, że jako żona dowódcy winna dzielić los mieszkańców stolicy. Cudem ocalała wraz z półtorarocznym dzieckiem z rzezi na Woli. W przededniu kapitulacji powstania, w uznaniu zasług, został przez Prezydenta Raczkiewicza mianowany Wodzem Naczelnym Polskich Sił Zbrojnych...



Gen. Pełczyński - Szef Sztabu KG AK - dyzio

Na jednej z ostatnich odpraw KG, Delegat Rządu zapytał go, co będzie, jeśli Rosjanie wstrzymają ofensywę. Odpowiedział : ,,no to Niemcy nas wyrżną". Ustalono też, że ze względu na brak broni, silnie ufortyfikowane obiekty zajmowane przez Niemców, jak aleja Szucha czy koszary lotników na Rakowieckiej - nie będą atakowane, lecz jednie izolowane, bo chodzi o opanowanie miasta. Pierwszego sierpnia w s z y s t k i e obiekty były atakowane i mimo olbrzymich strat w ludziach ż a d e n nie został zdobyty. Po wojnie powiedział, że te silnie bronione obiekty były atakowane przez n i e d o p a t r z e n i e ... Pierwszego sierpnia stracił na Mokotowie syna. Do końca niczego nie zrozumiał. W 1945 roku powiedział Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu (Kurier z Warszawy): ,,Rosjanie dosłownie lizali już Warszawę, musielibyśmy nie być wojskiem tylko strażą ogniowa, aby się nie bić w tej sytuacji"... Płk Chruściel (¨Monter¨) - D-ca Okręgu Warszawskiego - wywiadowca- amator. Nie zorganizował wywiadu na przedpolu walki w postaci obserwatorów zaopatrzonych w krótkofalówki, aby informować o postępach wojsk sowieckich. 31 lipca wsiadł w tramwaj i pojechał na Pragę, zobaczyć co się dzieje na rogatkach miasta. Dojechał do wylotu Grochowskiej i do wylotu Radzymińskiej. I ,,,baby" powiedziały mu, że na Pelcowiznie widziano już czołgi bolszewickie. Dalej wywiad dowódcy okręgu nie sięgał. Z tą wiadomością, która okazała się po prostu plotką, wrócił do Bora i było to podobno było podstawą do wydania rozkazu o początku powstania, choć Matłakowski, będący wtedy blisko kół decyzyjnych twierdzi, że był to szantaż duetu Okulicki-Pełczyński. Powstańców nie posiadających broni kazał uzbroić w siekiery, łomy i kilofy. Jeszcze przez cały sierpień, nie mając żadnych odwodów, aż do upadku Starówki snuł nierealne plany ,,kompletnego wyrzucenia Niemców z miasta". Na ostatniej przed kapitulacja naradzie dowództwa AK, w dniu 28 września, będąc świeżo awansowany na generała oświadczył: ( Zenczykowski-Samotny bój Warszawy) - ,,Duch żołnierzy jest doskonały, nasze pozycje obronne są dobre, sytuacja amunicyjna i stan broni jest dobry, walkę obronną możemy prowadzić stosunkowo długo..."



Płk Iranek-Osmecki

Dał się przekonać Okulickiemu, że (cytuję jego wspomnienia): ,,musimy stoczyć w Warszawie bitwę, której świat nie będzie mógł zignorować, bo dostarczy to krwawego dowodu perfidii sowieckiej". I dalej: ,,Jako szef wywiadu miałem obowiązek przestrzec Bora przed nieprzemyślaną decyzją, ale jako Polak podzielałem pogląd Okulickiego, że Warszawa nie może przejść z rąk niemieckich w sowieckie bez wyrażenia naszej woli zachowania niepodległości choćby poprzez wielki krzyk buntu i rozpaczy". Ostrzegał Bora, że Niemcy koncentrują na przedpolu Warszawy doborowe dywizje pancerne SS. Niestety, gdy dostał informacje, że dywizje te przeszły już do kontrnatarcia - spóźnił się na ostatnia odprawę, na której Bór wydał rozkaz rozpoczęcia powstania nazajutrz.

OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCE:

20 lipca był zamach na Hitlera i nieudany przewrót wojskowy. Liczono, że lada dzień rozsypie się niemiecka dyscyplina. W dniach 22 do 27 lipca obserwowano w Warszawie paniczną ucieczkę Niemców. Piszący te słowa widział, jak niemieccy urzędnicy zamieszkali w naszym domu, wyrzucali w popłochu z okien ubrania i materace prosto na stojący na podwórku samochód. Przez mosty ciągnęły na zachód kolumny wycieńczonych żołnierzy, co sprawiało wrażenie rozkładu na froncie i ucieczki. Na prośbę Churchilla, Stalin zgodził się przyjąć Mikołajczyka, który właśnie był w drodze do Moskwy. Sadzono, że może nareszcie uda mu się uzgodnić zasady choćby doraźnej współpracy wojskowej między AK i Armią Czerwoną. Od 26 lipca słychać było od wschodu ciągły odgłos kanonady artyleryjskiej. W tym czasie komunistyczna radiostacja z Lublina nadawała odezwy ,,do ludu Warszawy, aby chwycił za bron i pomógł Armii Czerwonej zdobyć miasto". Istniało więc niebezpieczeństwo, że powstanie wywołają czynniki komunistyczne i one przywitają Rosjan ,,w imieniu Narodu" lub, że wybuchnie ono spontanicznie w sposób niekontrolowany.

SPLOT NIEPOROZUMIEŃ, PARADOKSÓW I ILUZJI

Paradoksem było, że zawarcie przez Mikołajczyka porozumienia o współpracy militarnej rozbijało się o to, że nie chciał on i nie mógł zgodzić się na korektę naszej wschodniej granicy. A sprawa utraty przez Polskę swoich ziem na wschodzie była już dawno przesadzona na konferencji w Teheranie, lecz było to przed Rządem Polskim, na wniosek Roosvelta - ukrywane.

Nieporozumieniem było wzajemne przecenianie swoich ról. Rząd w Londynie na podstawie przesadzonych meldunków przeceniał silę militarna AK, a czynniki krajowe przeceniały możliwości dyplomatycznego działania rządu emigracyjnego, z którym nikt się za bardzo nie liczył. Jak słusznie napisał Jan Karski, wojnę wygrywa się siłą gospodarki i zasobów, czyli ilością wyprodukowanych czołgów i samolotów, a nie jakimś podziemiem, które choć wspaniale zorganizowane, pozostawało bez broni.

Wydaje się, że kluczem do rozwiązania zagadki ,,jak mogło dojść do takiego szaleństwa" jest raport Tadeusza Chciuka, który 26 lipca 1944 wrócił do Londynu ze swojej drugiej wyprawy do Polski jako kurier MSW.

Cytuję wyjątki: ,,Naród polski zdaje egzamin w tej wojnie. Ale egzaminu tego nie zdają kierownicy naszego życia podziemnego, organizatorzy konspiracji, przywódcy polityczni i wojskowi. Bardzo mało mógłbym wyliczyć osób spośród kierujących naszym życiem podziemnym, które orientują się w wydarzeniach międzynarodowych, w światowym układzie sił i tym samym w naszych możliwościach. Ale i te osoby, które się orientują, odrzucają wiadomości niepomyślne, bazując swe poglądy, nadzieje i postępowanie na wiadomościach pomyślnych. Gdy mówiłem, że Rosja jest dziś potęgą, z która musimy się liczyć - odpowiadano mi, że to są jej ostatnie podrygi, że nie ma własnej broni ani amunicji, walczy sprzętem amerykańskim i zależy od anglosaskich dostaw żywności".

I dalej: Ľpatriotyzmem. Chodzi tu o prawdziwych z krwi i kości Polaków, t.zn. niezbyt myślących, ale bardzo dzielnych patriotów. Cóż wiec prostszego jak walczyć do ostatniej kropli krwi, o każdą piędź ziemi polskiej, być bohaterem i zginąć. To, że społeczeństwo nie poszło na współprace z Niemcami, kosztowało nas już śmierć milionów ludzi. To zaś, że będziemy bohaterami, którzy niczego się nie zrzekną - może nas kosztować utratę całej Polski". (Duraczynski, Miedzy Londynem a Warszawa)

Niestety prawdą było to, co wbijała nam przez pól wieku propaganda komunistyczna: masy żołnierskie AK zostały oszukane przez dowództwo. Zdecydowana większość w powstaniu widziała szanse odwetu na Niemcach. Tylko nieliczni zdawali sobie sprawę, że gra idzie o co innego: Niemcy i tak odejdą z Warszawy, chodzi o przyszły kształt Polski. Ale tylko wąskie kierownictwo wiedziało, że ten kształt Polski też już jest przesądzony, a powstanie ma być tylko ,,krzykiem protestu". Żołnierze nie zdawali sobie sprawy jak wrogie są stosunki miedzy obozem londyńskim a sowietami. Porywając się do walki z Niemcami, nie wiedzieli, że nagroda za ich czyn będzie na pewno upokarzające rozbrojenie, a dla wielu z nich więzienie lub sowieckie łagry i śmierć. A na tych, co podejmowali decyzje ciążył czynnik psychologiczny. Wiedzieli, że jeśli nie rzucą AK do walki z Niemcami, to potwierdzą sowieckie zarzuty bierności, a nawet sympatyzowania z Niemcami i skończą w więzieniach NKWD. Wiedzieli, że NKWD ma ich ,,rozpracowanych¨ - zna ich pseudonimy, nazwiska i rysopisy. Wiec wysyłając nieuzbrojoną młodzież na bunkry i czołgi - świadomie lub podświadomie próbowali kupić sobie choćby chwilową nietykalność. Tego wątku nie znajdziemy oczywiście w żadnych wspomnieniach ani ,,politycznie poprawnych" opracowaniach historycznych, ale według mnie musiał wchodzić w rachubę. Wszyscy mają instynkt samozachowawczy...

OD PLANU "BURZA" DO POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

Bór-Komorowski zmienił bezsensowną ¨Instrukcję dla AK¨ Sosnowskiego, która przewidywała, że AK atakuje cofających się Niemców, a z nadejściem Rosjan - schodzi znowu do podziemia. Bór postanowił, że AK atakuje cofające się niemieckie straże tylne, a następnie ujawnia się przed Rosjanami jako wojsko podległe Rządowi Polskiemu i występuje w roli gospodarza, proponując wspólną walkę z Niemcami. Ze względu na słabość sił, miała to być bardziej demonstracja polityczna niż realna pomoc wojskowa dla Armii Czerwonej. Działania takie, na przykład na Wołyniu, przechodziły zupełnie bez echa. Aby uzyskać rozgłos postanowiono zdobyć siłami AK większe miasta jak Wilno i Lwów. Operacje te wykonano kosztem wielkich strat w ludziach i nawiązano nawet współprace z dowódcami oddziałów liniowych armii sowieckiej. W kilka dni później oddziały AK były rozbrajane, a oficerowie aresztowani przez NKWD. Żołnierze mieli do wyboru Kaługe lub wcielenie do Armii Berlinga. Oficerowie - Kaługe lub śmierć (bo do Armii Berlinga byli nieprzydatni).Wydarzenia te nie były w stanie poruszyć opinii światowej. Dopominano się przysłania anglo-amerykańskich misji obserwacyjnych, ale bezskutecznie, bo te tereny były teatrem operacyjnym sowietów. Fakty te, zamiast zadziałać ostrzegawczo na dowództwo AK Ľutwierdzenie opinii, że powstanie zbrojne w Warszawie będzie ostatnią szansą zaalarmowania opinii światowej, że Rosjanie zagarniają Polskę, nie licząc się z jej legalnymi władzami. Okulicki, według wspomnień Iranka-Osmeckiego, mówił: ,,Wilno i Lwów, te zamordowane miasta nie otworzyły oczu Zachodowi. Ale tym razem nasza ofiara będzie tak wielka, że będą musieli zmienić swoją perfidną politykę, która skazuje Polskę na nową niewolę". Gdy 15 lipca podejmowano decyzje o podjęciu walki w Warszawie znane było zachowanie się Rosjan w Wilnie i we Lwowie. Łudzono się jednak, że będzie ono inne na ziemiach na zachód od linii Curzona. Ale w dniu 25 lipca Bor-Komorowski winien wiedzieć, co stało się z oddziałami AK na Lubelszczyźnie, które po walce z Niemcami rozbrojono, a oficerów aresztowano i wywieziona do Rosji. Było to wyraźne ostrzeżenie, że planowane powstanie nie może liczyć na pomoc Sowietów ani nawet na ich lojalną współpracę Ľą im formację. A pułkownik Chruściel winien wiedzieć jak niedobrze wyglądała sytuacja na froncie w dniach 28-30 lipca w rejonie Radzymina, Tłuszcza i Wołomina, bo oddziały AK współdziałały tam z Armia Czerwona. Pisze o tym Tomasz Strzembosz (Rzeczpospolita Podziemna, W-wa2000, str. 290-295). A jeśli ci dowódcy o tym nie wiedzieli, to tym gorzej o nich świadczy. Bo potrafili przez 5 lat utrzymać łączność radiowa z Londynem, a nie mieli łączności z własnymi oddziałami w decydującym momencie.

BRAK PRZYGOTOWANIA

Zmiana planów Burzy spowodowała, że oddziały AK w Warszawie, liczne i doskonale zorganizowane, były bardzo słabo uzbrojone. Jeszcze do połowy lipca broń pochodzącą ze zrzutów przekazywano do oddziałów leśnych. Według posiadanych danych, w chwili przystąpienia do walki, oddziały miały (licząc tylko podstawową broń piechoty): - 98 ręcznych karabinów maszynowych z zapasem 160 naboi na każdy, - 604 pistolety maszynowe z zapasem 200 naboi na każdy, - 1386 karabinów z zapasem 170 naboi na każdy. Ponadto posiadano 2660 rewolwerów z 20 nabojami na każdy i około 50 tysięcy granatów ręcznych głównie własnej produkcji. Oddziały t.zw. szturmowe liczyły około 30 tysięcy żołnierzy, wiec jak widać, tylko co piętnasty miał broń długą. Broni ciężkiej w ogóle nie było.

Teraz napiszę, to czego nikt jeszcze nie odważył się napisać. Powstańcy nie tylko byli słabo uzbrojeni, ale nie umieli też strzelać. No bo gdzie i kiedy mieli się nauczyć? Jeden z powstańców wyznał mi, że w ramach szkolenia na konspiracyjnej podchorążówce, miał szansę tylko raz wystrzelić do tarczy podczas ćwiczeń w puszczy kampinoskiej. Niemieckie oddziały żandarmerii przechodziły systematyczny trening strzelecki, a oddziały frontowe miały za sobą 5 lat ,,praktyki". Jeśli mimo to, jak w żadnej bitwie, Niemcy mieli więcej zabitych niż rannych, to dlatego, że powstańcy w rozpaczliwej obronie przy braku amunicji, dopuszczali Niemców na odległość paru metrów.

Nie zadbano o zaopatrzenie oddziałów warszawskich w środki łączności jak radiostacje i telefony polowe (można było ułożyć linie telefonów polowych w kanałach). Odbiło się to fatalnie na dowodzeniu w czasie walki. Musiano zdać się na ofiarne łączniczki, a oficerowie Komendy Głównej siedząc z lornetkami na dachach wysokich budynków próbowali zgadnąć, co się dzieje w innych dzielnicach. Bór-Komorowski (Armia Podziemna) pisze, że ,,dochodzące odgłosy pozwalały mu zorientować się w przebiegu walk". Przez brak łączności nie można było skoordynować działań. Przykład:, gdy oddziały z Kampinosu dotarły na cmentarz powązkowski - oddziały powstańcze już wycofały się na Stare Miasto. Rozporządzając pieniędzmi ze zrzutów, nie zakupiono środków opatrunkowych ani nie stworzono zapasów żywności. Żołnierze od pierwszych dni powstania głodowali, zdani na skromne zapasy mieszkańców miasta.

BRAK PRZEWIDYWANIA

Przed podjęciem decyzji każdy strateg wojskowy winien spojrzeć na mapę. Jak w końcu lipca przebiegała linia frontu? Dopiero w marcu został odblokowany Leningrad, a Niemcy trzymali się jeszcze mocno na Łotwie i w Estonii oraz na południowej Ukrainie i w Mołdawii. Wojska, które podeszły klinem pod Warszawę, traciły impet po dwumiesiecznej ofensywie spod Kowla. Można się więc było spodziewać, że Niemcy będą zaciekle bronić linii Wisły, jako ostatniej naturalnej przeszkody przed granicami Rzeszy i że Rosjanie będę musieli stanąć przed sforsowaniem Wisły dla podciągnięcia zaopatrzenia w paliwo, żywność i amunicję. Każdy by stwierdził, że sytuacja jest niewyjaśniona i że Rosjanie mogą nie wejść z marszu do stolicy. Powstanie militarnie wymierzone przeciw Niemcom, politycznie było wymierzone przeciw sowietom i oni o tym dobrze wiedzieli. Jak w tej sytuacji można się było spodziewać od Rosjan choćby lojalnego współdziałania? Znając ich wrogi stosunek do Armii Krajowej i całego obozu londyńskiego należało przyjąć, jako wysoko prawdopodobne, że ze względów politycznych wstrzymają ofensywę. Była to dla Stalina wyjątkowa okazja, aby niemieckimi rękoma pozbyć się w Polsce opozycji antykomunistycznej i kwiatu inteligencji. Byłoby naprawdę zdumiewające, gdyby z takiej okazji nie skorzystał. Niestety, członkowie Komendy Głównej AK takiej alternatywy nie przewidywali. Nie byli to ludzie ograniczeni, tylko jak pisze Iranek-Osmecki: "chcieliśmy dopuścić do naszych myśli takiej alternatywy, bo niszczyła nasza racje bytu". ,,Trzeba zając miasto i utrzymać je do nadejścia Armii Czerwonej, a jeśli nie nadejdzie - umrzeć" - zadecydował Okulicki, wydając tym samowolnie wyrok śmierci dla 200 tysięcy mieszkańców stolicy. Nie pytanych, czy podzielają ten jego zapał do umierania.

OBŁĘDNE SCENARIUSZE

Natomiast przewidywano inne pesymistyczne na ogół scenariusze wydarzeń po wejściu Rosjan, w zależności od ich zachowania się. I tak wymyślono: - Dowódca okręgu warszawskiego (płk Chruściel) pozostaje w pobliżu mostów (w założeniu, zdobytych przez powstańców) i ujawnia się Rosjanom jako komendant garnizonu, a Jankowski ujawnia się jako przedstawiciel władz cywilnych z ramienia rządu londyńskiego, czyli jako gospodarz. - Komenda Główna pozostaje na zachodnich krańcach Woli w fabryce Kamlera i obserwuje zachowanie się Rosjan. Jesli Rosjanie nie aresztują komendanta okręgu, to KG ujawnia się, a doborowe odziały Kedywu, stanowiące osłonę KG na Woli - maszerują defilować. W wypadku aresztowania Chruściela - KG i oddziały Kedywu albo przechodzą do Kampinosu, (zastanawiam się dziś po co? Przecież to zagajnik, który Rosjanie, nie liczący się ze stratami ludzkimi, mogli przeczesać w kilka godzin), albo zamykają się z radiostacją w murach fabryki Kamlera na Woli i bronią się tam, aby ,,wywołać światowy skandal". Doborowe oddziały Kedywu, zgromadzone na Woli, nie zdawały sobie sprawy, że znalazły się tam głównie po to, aby bronić Komendę Główną AK przed Rosjanami . - Jeśli Rosjanie aresztują również członków KG - to wtedy pozostający w głębokiej konspiracji Okulicki (włączył się do powstania dopiero 15 września) - będzie miał za zadanie odbudować struktury dowództwa AK. Niestety nikt nie chciał dopuścić myśli, że Rosjanie W OGÓLE NIE WEJDĄ, gdyż wtedy pomysł powstania straciłby rację bytu.

BRAK WIEDZY WOJSKOWEJ CZYLI PARTACKA ROBOTA


Te spekulacje spowodowały, że powstanie było już przegrane w pierwszych godzinach walki. Bo Komenda Główna tak była zajęta planowaniem jak ,,przyjąć" Rosjan, że jakby zapomniała, że najpierw trzeba stoczyć walkę z Niemcami.

- Pierwszym błędem była ustalona godzina wybuchu powstania. Myślano, że o 17.00 duży ruch na ulicach pozwoli grupom szturmowym zbliżyć się niepostrzeżenie do bunkrów przed niemieckimi obiektami, obrzucić je granatami i budynki zdobyć łatwiej niż pod osłoną nocy. Niestety, efekt zaskoczenia zawiódł. To była za duża operacja, aby wiadomość o niej nie rozeszła się ,,pocztą pantoflową" wśród mieszkańców i nie dotarła do Niemców poprzez konfidentów. Piszący te słowa pamięta, że o zapowiedzi wybuchu dowiedział się o 16.00 będąc na ul. Żurawiej u znajomych. Biegliśmy ulicami w kierunku domu, a gdy dotarliśmy za piętnaście piąta w rejon placu Unii - powstańcy już byli na punktach zbornych, ulice opustoszałe, a Niemcy czekali na stanowiskach ogniowych. Atakujących w biały dzień powstańców, przywitali huraganowym ogniem. Efekt: mimo ogromnych strat, dochodzących do 90% stanów oddziałów, żadnego z obiektów (atakowanych wg. gen. Pełczyńskiego przez  p o m y ł k ę) - nie zdobyto.

- Na skutek skróconego czasu mobilizacji, na miejsca zbiórek dotarło średnio tylko 65% zaprzysiężonych, a z wielu magazynów nie zdołano wydobyć broni. Tak więc do boju ruszyło tylko około 20 tysięcy powstańców, jedynie w 25% uzbrojonych w broń palną. Siły garnizonu niemieckiego oceniono na 20 tysięcy uzbrojonych ,,po zęby" żołnierzy, na dogodnych pozycjach obronnych. Ponadto na terenie miasta znalazły się czołgi pododdziałów niemieckich dywizji, zmierzających na front. - Jedyną siłą uderzeniową, jaką rozporządzała KG, były oddziały szturmowe Kedywu zgrupowania Radosława ( legendarne bataliony ,,Pieść¨ i ¨Miotła¨) oraz bataliony harcerskie Szarych Szeregów (,,Zośka¨ i ¨Parasol¨) - 2200 ludzi, w miarę dobrze uzbrojonych. Te oddziały 1 sierpni zaatakowały tylko drugorzędne, słabo bronione fabryczki i magazyny na Woli, stanowiąc głownie odwód i ubezpieczenie Kwatery Głównej w fabryce Kamlera. Dołączono do nich nawet w ostatniej chwili najlepiej uzbrojoną kompanię nieszczęsnego batalionu Jeleń, która miała zaatakować rejon Szucha.

- W żadnych opracowaniach nie można doszukać się dokładnej relacji z przebiegu, najważniejszej ze względów strategicznych, walki o przyczółki mostowe po obu stronach Wisły. Wysłano tam pewnie oddziały tak słabo uzbrojone, że wszyscy uczestnicy zginęli. Wygląda na to, że planowano głównie zdobywanie gmachów państwowych, aby je oflagować i pokazać, że w mieście działa już polska administracja cywilna, a zdobywanie mostów pozostawiono Rosjanom, aby nie wjechali za szybko do Warszawy.

- Już po godzinie walki zapanowało poczucie klęski i kompletny chaos - przy braku łączności oddziały z Żoliborza wyszły w nocy do Kampinosu, gdy te z Kampinosu szły na Żoliborz. A te z Mokotowa i Ochoty wyszły do lasów kabackich i chojnowskich - sądząc, że powstanie w centrum miasta upadło. Ten odwrót też był okupiony ciężkimi stratami: pod Pęcinami zginęło 93 powstańców. - Wydając rozkazy zaatakowania takich twierdz jak rejon Szucha, koszary Smigłego-Rydza na Chocimskiej czy koszary lotników na Rakowieckiej, dowództwo wykazało kompromitujący brak wiedzy wojskowej lub karygodną lekkomyślność. Ja jestem tylko plutonowym-podchorążym, ale na studium wojskowym wbijano mi do głowy, że aby atak miął szansę powodzenia, trzeba mieć przewagę liczebną nad wrogiem w stosunku 2:1. Stosunek był 1 powstaniec na 3 Niemców, przy braku broni długiej, nie mówiąc już o broni ciężkiej.

- Rozkaz zdobywania lotniska na Okęciu został odwołany, ale za późno - zginęło 8 oficerów i 120 żołnierzy (Borkiewicz, Powstanie...) Łącznie pierwszego dnia walki poległo lub zostało rozstrzelanych 2000 powstańców, a 5000 wyszło do lasów. Do dnia kapitulacji zginęło 18 tysięcy, a 20 tysięcy zostało rannych. Do niewoli wyszło 16 tysięcy.

- Ten brak wiedzy wojskowej potwierdza rozpaczliwy rozkaz Bora wydany 14 sierpnia, przez radio, niezaszyfrowanym tekstem, do oddziałów leśnych, aby ,,szły na odsiecz Warszawie". Oddziały z Kampinosu zasiliły 6 sierpnia Żoliborz, gdzie zresztą okazały się mało przydatne do walki w mieście. Ale oddziały z puszczy kozienickiej i świętokrzyskiej po wyjściu na otwarte przestrzenie, zostały rozbite. Niemcy na nie już czekali. Niektórzy dowódcy odmówili wykonania rozkazu, doszło do sądów polowych i do rozłamów w organizacji AK.

- Szczytem zagubienia się dowództwa była sytuacja miedzy 5 a 10 sierpnia, gdy Delegat Rządu a potem i płk Radosław nalegali na Bora, aby oddziały powstańcze wyszły z miasta do Kampinosu. Bór nie mógł się zdobyć na decyzję, a najlepsze oddziały Kedywu i Bataliony Harcerskie wykrwawialy się, broniąc cmentarzy jako drogi wyjścia do Kampinosu. W tym samym czasie, gdy powstańcy próbowali utrzymać cmentarze, Niemcy w ciągu 2 dni utorowali sobie drogę tuż obok, wzdłuż ulicy Wolskiej do mostu Kierbedzia i bezkarnie mordowali mieszkańców Woli (5 sierpnia - 38 tysięcy). Gdyby powstańcy, zamiast tkwić na cmentarzach, zaatakowali Niemców, przecinając pobliską Wolską, to na pewno przeszkodziłoby to w masowych egzekucjach i dałoby czas na ewakuacje mieszkańców Woli do Śródmieścia. Oddziały Radosława w liczbie 2200 dobrze uzbrojonych żołnierzy miały wtedy nawet 2 zdobyczne czołgi, ale nie były w stanie jednocześnie bronić cmentarzy i atakować Niemców, posuwających się obok ulica Wolską. Gdy wreszcie Bór podjął decyzję, że wyjście z miasta i pozostawienie mieszkańców na pastwę Niemcom byłoby niemoralne - oddziały Radosława z cmentarzy musiały wycofać się na Stare Miasto przez otwarte tereny byłego getta, po utracie w sumie aż 70% swoich stanów.

Mitem jest, że Niemcy przez 63 dni nie mogli stłumić powstania. Tak jak przebili się w ciągu 2 dni z Woli do mostu Kierbedzia, tak mogli z powstaniem skończyć w ciągu tygodnia, rzucając do walki jedną dywizję pancerną - o którą bezskutecznie dopominał się pacyfikujący Warszawę Von dem Bach-Zelenski. Wyczuli jednak, że toczy się gra polityczna i że jak długo powstanie będzie się tliło, tak długo będzie stał wyczekująco front za Wisła. Wiec zgodnie z rozkazem Hitlera niszczyli systematycznie miasto, ostrzeliwując z najcięższych dział i bombardując, ale oszczędzali już bardzo swoich ludzi. Używali do tłumienia powstania tylko zbieraniny rożnych drugorzędnych batalionów jak brygada więźniów kryminalnych Dirlewanlera i Rosjan w służbie niemieckiej (brygada Kamińskiego, błędnie nazywana własowcami), likwidując kolejno polskie punkty oporu. Nie umniejsza to wcale poświecenia i bohaterstwa powstańców, którzy bronili się zawzięcie, zadając Niemcom duże straty. Była to jednak obrona straceńców wpędzonych w pułapkę, którzy woleli śmierć z bronią w ręku niż rozstrzelanie. Ale ta desperacka walka powstańców pociągała za sobą masakrę mieszkańców miasta. W czasie obrony Starego Miasta zginęło 30 tysięcy ludzi.

Offline

 

#3 2008-08-03 18:08:15

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Re: POWSTANIE WARSZAWSKIE

CZY MOGŁO NIE DOJŚĆ DO TAKIEJ KATASTROFY ?

Mówi się, że w zaistniałej sytuacji w zasadzie każda decyzja musiała prowadzić do katastrofy. Niektórzy pisali, że gdyby Bór nie rozpoczął powstania, to wybuchłoby w jeszcze gorszym terminie i pod jeszcze gorszym dowództwem. Nie zgadzam się z tym poglądem. Mogę się tylko zgodzić, że każda inna decyzja nie mogła spowodować już gorszych skutków: miasto zrównane z ziemia, wygubiony kwiat młodzieży, utracone skarby kultury. Czy było inne rozwiązanie ? Było. Naród poniósł już tak straszne straty w ludziach, w Katyniu, podczas okupacji i na wszystkich frontach, że naczelnym zadaniem polityków i dowódców wojskowych było ratowanie tych co pozostali, a nie szafowanie życiem Polaków jakby nas było, tak jak Rosjan, 250 milionów. Zrozumiał to dowódca Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Gdy ruszyła sowiecka ofensywa styczniowa, poszedł do Niemców i powiedział: ,,Wy przestajecie być naszymi wrogami, bo opuszczacie nasze ziemie. Pozwólcie nam odejść razem z wami, aby uratować naszą młodzież przed bolszewikami" I taka zgodę dostał. Wyprowadził z Polski 1500 ludzi, głownie młodzieży akademickiej.

Co mógł zrobić Bór-Komorowski ?

Mógł po prostu już w lipcu wydać ten rozkaz, który wydał Okulicki parę miesięcy później (pięknie zresztą zredagowany): rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej. Mógł w nim wytłumaczyć żołnierzom, że Armia Krajowa przez lata okupacji wypełniła swoje zadanie, dokonując akcji sabotażowych i wywiadowczych, odbijając więźniów, likwidując kolaborantów - ale że walka z nowym okupantem skazana jest na klęskę. Dowód: w rejonie Lwowa nigdy nie udało się stworzyć organizacji AK. Zaraz była denuncjowana przez Polaków i wszyscy byli aresztowani przez NKWD (jak Tokarzewski a potem Okulicki). Po czym należało zniszczyć wszystkie archiwa AK. Cokolwiek by się stało po wydaniu takiego rozkazu, nie miałoby tak tragicznych skutków jak Powstanie. Prawdopodobnie Niemcy wywieźliby na roboty cześć mieszkańców, ale większość by przeżyła i mogłaby po wojnie bez obaw wrócić do Polski, bez ,,czarnego biletu" jakim był udział w Powstaniu. To ocalone pokolenie na pewno utrudniałoby choćby biernym oporem sowietyzację kraju, przeciwstawiając się tym, co dali się omotać komunistycznej propagandzie. Być może w 1956 albo i wcześniej skoczyli by do gardła komunistom, jak zrobili to Węgrzy. Ale nawet wtedy, Rosjanie na oczach opinii światowej nie mogliby mordować masowo mieszkańców i zrównać z ziemią miasto. W Budapeszcie w 1956 straty ludzkie i materialne nie stanowiły nawet 1 procenta tego, co w czasie powstania w Warszawie. Ale tych Wspaniałych Chłopców i Dziewcząt już nie było...Jest po prostu zdumiewające, jak dosłownie kilku ludzi, bez wyobraźni i odpowiedzialności mogło zniszczyć tak wspaniałą organizację jaką była Armia Krajowa, zresztą przedmiot ich dumy - i pozbawić Kraj elity.

A co mogli zrobić ze sobą członkowie Komendy Głównej AK ? Otóż mogli ewakuować się na Zachód lub ,,wstrząsnąć sumieniem świata" popełniając zbiorowe samobójstwo, zamiast wysyłać na pewną śmierć tysiące cudzych dzieci. Była jeszcze jedna szansa ograniczenia skutków katastrofy, już w czasie walki. W połowie sierpnia, gdy miasto płonęło a front sowiecki stał i intencje Stalina już były znane, pojawił się w Warszawie rosyjski kapitan wywiadu - Kaługin. Zaproponował on Borowi, aby kanałami AK poprzez Londyn wysłać depesze do Marszałka Stalina, że lud Warszawy prosi Go o pomoc. Przedstawił nawet gotowy tekst depeszy, utrzymany w hołdowniczym tonie. Bór odmówił. W kilka dni później tej samej treści depeszę podsunęli mu do wysłania przez Londyn dowódcy walczącyh oddzialow komunistycznych, rzekomo podpisana przez stronnictwa lewicowe, choć mogli ja wysłać bezpośrednio do Moskwy swoimi kanałami. Bór znowu odmówił, rozumiejąc, że jeśli to ,,wezwanie ludu Warszawy" przejdzie przez kancelarie dyplomatyczne Foreing Office, to będzie dla światowej opinii jasne, że Armia Czerwona wyzwala Warszawę na prośbę ludu lub partii lewicowych , a nie polskiego rządu emigracyjnego. Wtedy wkraczające oddziały sowieckie byłyby zwolnione z rozmowy z ,,londyńskimi pajacami" w Warszawie. Pisze o tym szeroko Iranek-Osmecki, zgadzając się z Borem, że była to propozycja nie do przyjęcia. Widać tu zacietrzewienie członków Komendy Głównej, którzy w danej chwili nie bronili już losu żołnierzy i mieszkańców płonącego miasta, tylko bronili nadal swojej utopijnej koncepcji zainstalowania władzy rządu londyńskiego w Warszawie. Czasem myślę sobie, że dla uniknięcia tej tragedii zabrakło jednego trzeźwego człowieka z charakterem, który by w przededniu powstania poszedł do Niemców i zadenuncjował tych ludzi chodzących po Księżycu. Uratował by stolicę przed spaleniem i życie 200 tysiącom ludzi. A nasi ,,zachodni sojusznicy' ześwinili się wobec nas, nie tym, że nie udzielili większej pomocy militarnej, bo to było technicznie trudne (stracili 35 samolotów i 330 lotników). Skandalem było to, że aby nie narazić się Stalinowi (wiadomo, sowiecki teatr operacyjny), przez miesiąc nie mogli się zdobyć na wydanie Niemcom ostrzeżenia, że powstańcy są żołnierzami koalicji i przysługują im prawa kombatanckie zgodnie z konwencją genewską. Do tego momentu rozstrzeliwano powstańców jako ,,bandytów". A później różnie bywało.

PRÓBY USPRAWIEDLIWIENIA


Dziś spotyka się często publikacje próbujące usprawiedliwić decyzje o wywołaniu Powstania. Próba usprawiedliwienia przyszła też z najmniej oczekiwanej strony. Zaskoczeniem był dla mnie artykuł wielce szanowanego przeze mnie pana Jana Nowaka-Jeziorańskiego, jaki znalazłem w ,,Tygodniku Powszechnym"( Nr 31/1994 - Gra o Polskę). Oto próba polemiki z tezami Autora: Nie można twierdzić, że powstanie opóźniło o 6 miesięcy ofensywę sowiecka na Berlin i zmieniło na niekorzyść Rosji układ sił w Europie. Teatry operacji wojskowych i późniejsze strefy wpływów zostały już ustalone w Teheranie, co sam Jeziorański przyznaje dalej, pisząc, że wojska amerykańskie musiały zwolnić marsz, a potem nawet wycofać się za linię demarkacyjną. Rosjanie nie musieli się śpieszyć, mieli zagwarantowany swój ,,kawałek tortu" i to alianci mogliby być w Berlinie dużo wcześniej. A gdyby nawet przyznać racje Jeziorańskiemu, to należałoby obarczyć przywódców powstania jeszcze winą o przedłużenie wojny o pół roku i śmierć kilku milionów ludzi w obozach i na frontach. Prawdą jest, że Rosjanie musieli przygotować się do ostatecznej ofensywy na Berlin, która zresztą do Berlina nie dotarła, lecz ugrzęzła na Odrze. Pan Jeziorański pisze, że naród polski przez 5 lat przygotowywał się do rozprawy z wrogiem, więc nie można było zrezygnować z podjęcia walki. Naród się przygotowywał, ale nie do powstania w Warszawie, z której jeszcze w lipcu wysyłano broń na prowincję. Warszawa do powstania nie była przygotowywana. Dalej argumentuje, że naród polski nie po to walczył przez całą okupację, aby na końcu poddać się bez walki i wyjść z przetrąconym kręgosłupem. W biznesie jak ktoś zainwestuje np. 100 milionów i widzi, że stracił już 80, a może stracić wszystko, to wycofuje się z gry nie patrząc na zainwestowane koszty (jak mówią Francuzi ,,ratuje meble"). Czesi nie mieli partyzantki, powstanie w Pradze zrobili im 5 maja 1945 Własowcy, (którzy zmieniając front próbowali ratować własna skórę) - ale oni nie czują, aby mieli przetrącony kręgosłup.

Wątpliwym też jest, że to na skutek powstania Stalin nie uczynił z Polski sowieckiej republiki. Sam Jeziorański przeczy sobie, pisząc dalej, że nie zrobił tego z Polską i z innymi krajami wschodniej Europy, bo byłoby to bardzo źle odebrane przez komunistyczne partie na Zachodzie. Nie zgadzam się też z Autorem, że po powstaniu nastąpiła konsolidacja narodu i podział na MY i ONI. Taki podział nastąpił, ale propaganda komunistyczna trafiała na podatny grunt w środowiskach chłopskich i robotniczych, i biorąc pod uwagę liczbę kolaborantów, aktywistów, i ludzi ogłupionych - podział ten był bliski 50% do 50%, można więc mówić raczej o rozbiciu narodu. Już w epilogu do swojej wspaniałej i bardzo obiektywnej książki Kurier z Warszawy pan Jeziorański próbuje usprawiedliwić decyzję o rozpoczęciu powstania. Pisze, że pójście na ustępstwa sowieckie dałoby komunistom legitymacje do sprawowania władzy. Otóż komuniści wcale tej legitymacji nie potrzebowali, najlepszy dowód, że rządzili bez niej Polską przez 55 lat. A dla opinii światowej stwarzali pozory legalności organizując sfałszowane lub fikcyjne ,,wybory". Natomiast być może prawdą jest, że doświadczenie Powstania ustrzegło nas przed interwencją sowiecką w 1956 i 1981 roku. Sowieccy marszałkowie ostrzegali Biuro Polityczne KPZR, że Polacy to naród szaleńców (jeśli nie wariatów). Opinia niezbyt pochlebna, ale czasem przydatna.

Twierdzenie, że polegli Powstańcy odnieśli dziś pogrobowe zwycięstwo, bo odzyskaliśmy niepodległą Rzeczpospolitą, jest tylko piękną metaforą. Tylko, gdyby Oni zobaczyli jak ta Polska, gwałcona przez komunistów przez 55 lat dziś wygląda - to by zapłakali.

Nie o taka Polskę walczyli ci Wspaniali Chłopcy i Dziewczęta. W Katyniu i przez lata wojny utraciliśmy część elity narodu.

W Powstaniu straciliśmy resztę. I to był GWOŹDZ DO TRUMNY NASZEJ NIEPODLEGŁOŚCI.

Bo w komuniźmie panował już tylko negatywny dobór kadr, w myśl zasady ,,mierny ale wierny". Nowa ,,elitę" zaczęli tworzyć tylko zdrajcy lub miernoty. I skutki tego odczuwamy do dziś, gdy patrzymy z jakim trudem odradzają się nasze nowe elity polityczne, kulturalne czy naukowe.

OSTATNIE REMINISCENCJE

W społeczeństwie ciągle żyje ,,mit bohaterskiego zrywu Stolicy". Powstanie stało się legendą. Sam ta legendę noszę w sobie od 50 lat. Wejście Rosjan zastało nas w styczniu 1945 w Piotrkowie Trybunalskim. Pamiętam jak jakieś wyrostki pozbierały porzucone przez Niemców karabiny, założyły sobie biało-czerwone opaski i zaczęli ,,robić Polskę". A mnie chciało się płakać na wspomnienie, z jakim bohaterstwem zdobywali broń Chłopcy z AK i z jakim poświeceniem tą bronią o Polskę walczyli. Gdy urządzono nam defiladę oddziałów Ludowego Wojska Polskiego pod dowództwem sowieckich oficerów (bo naszych zgładzono w Katyniu), to tłum ludzi witał ich w milczeniu. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że nie na takie wojsko czekaliśmy, że to wielkie oszustwo. I dlatego potem, w czasach najczarniejszej nocy stalinowskiej i przez cale pół wieku tego oszustwa, myślałem sobie z satysfakcja, że dzięki Powstaniu przeżyłem chociaż 60 dni w AUTENTYCZNEJ Polsce, która miała wtedy powierzchnię kilkunastu kilometrów kwadratowych. Ale za jaka cenę ! Znam nawet takich nielicznych, co mówią, że ich walka w Powstaniu, to były najpiękniejsze chwile w ich życiu. Ale ci liczniejsi, spaleni żywcem, przywaleni gruzami i potopieni w kanałach, już nam nie powiedzą, jakie to były dla nich chwile. Możemy się jednak domyślać, co myśleli o powstaniu i o powstańcach, bezbronni mieszkańcy w chwili przed rozstrzelaniem w ramach represji. Dlaczego o tym piszę ? Na moich oczach w pierwszej godzinie Powstania zginął cały batalion ,,Jeleń". Czuje się ciągle dłużnikiem tych Chłopców, którzy porwali się do walki o Niepodległą Polską, a więc też o Polskę dla mnie. Nie wiedzieli, że los Polski już dawno został przesądzony, że ich ofiara jest nadaremna. Oni nie mają nawet swoich grobów, ale gdyby mogli powstać z trumien, to by zawołali głosem pełnym goryczy: KTO I PO CO NAS RZUCIŁ NA TEN OFIARNY STOS ? Czynię to za Nich i próbuje na to odpowiedzieć. Ta bolesna sprawa odzywa się we mnie, gdy widzę w telewizji uroczystości sprowadzenia urny z prochami Bora-Komorowskiego, czy odsłonięcia pomnika Okulickiego. Nie rozumiem, dlaczego społeczeństwo do tej pory nie oceniło tych ludzi. Czy robi się to dla rodzin poległych, które wolę wierzyć, że ich bliscy polegli za Wielka Sprawę niż, że zginęli w niepotrzebnej już bitwie ? Czy te uroczystości są nam niezbędne do odzyskania tożsamości narodowej? Napoleon zrobił jednak coś dla Francji (do dziś obowiązuje Kodeks Napoleona), ale postrzegany jest tam jako awanturnik i nie uświadczysz we Francji ani placu ani ulicy jego imienia. Gloryfikowanie osób bezpośrednio winnych masakry, to aprobowanie nieodpowiedzialności, to szkodliwe dla przyszłych pokoleń utrwalanie jako pozytywnych wzorców ludzi, którzy doprowadzili do tragedii.. Według mnie, aby nie zafałszowywać historii, trumny z prochami przywódców Powstania, winnych tej hekatomby ofiar, nie powinny spoczywać na Kwaterze Powstańców, obok grobów ich młodocianych żołnierzy, których bez broni i bez sensu wysłali na pewną śmierć.

Tragedia Powstania Warszawskiego stała się lekcją i przestrogą dla społeczeństwa, które na szczęście zrozumiało to w październiku 1956 i w latach osiemdziesiątych.

Na zakończenie zacytuję końcowy fragment kiążki Jana Matłachowskiego, działacza Stronnictwa Narodowego w czasie Powstania i na emigracji (Kulisy genezy Powstania Warszawskiego):

,,Powstanie Warszawskie to synonim polskiego heroizmu i niemieckiego barbarzyństwa. Tym niemniej powszechny heroizm i jego kult nie może przesłaniać problemu odpowiedzialności. Na tych, co szafują życiem ludzi, ich dorobkiem i zasobami kultury narodowej, ciąży wyjątkowa odpowiedzialność.

Powstanie to wielkie historyczne wydarzenie, którego prawda powinna być należycie znana, aby kłamstwa o nim nie rodziły zatrutych owoców. Powstanie Warszawskie rodzi nakaz podejmowania wzmożonych wysiłków nad właściwą i powszechną poprawą kultury politycznej narodu. Prawda o Powstaniu unaocznia skutki niewłaściwego mechanizmu selekcji i doboru właściwego człowieka na właściwe stanowisko. Te wady naszego organizmu narodowego są schorzeniami zadawnionymi, powstałymi przez zaniedbywanie na przestrzeni wieków i do dziś, zasad umiejętnego rządzenia się. Pamięć o Powstaniu winna uczyć kultu wielkości człowieka oraz kultu kompetencji i odpowiedzialności za życie i wartości Narodu. Czas na polską szkołę realizmu i kult rzetelnej kompetencji. O to wołają gruzy Warszawy i tysiące poległych, a wołają na miarę wielkości i powszechności bohaterstwa ujawnionego w Powstaniu."

Offline

 

#4 2008-08-03 18:09:07

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Re: POWSTANIE WARSZAWSKIE

Fragmenty audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja - 3.0



Radio Maryja

Rozmowy Niedokonczone
04 sierpnia 2002 roku, godz. 21:30

Gość: dr Andrzej Leszek Szcześniak

Ojciec Jacek Cydzik: Witam gorąco. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Panie doktorze, mówimy dzisiaj o Powstaniu Warszawskim i może zaczniemy tak nietypowo: jako młody człowiek spotkałem się, z opiniami, które to opinie dezawuowały, chociaż jeszcze w szkole, w liceum, w szkole podstawowej uczyliśmy się o Powstaniu jako o wielkim zrywie, porywie wielkiego ducha narodu. Tym nie mniej są niektórzy, którzy w powstaniu chcieliby widzieć zryw ducha, ale bezskuteczny, rzekomo bezsensowny, który pociągnął za sobą wiele ofiar, a nic nie przyniósł i mówią: bo to taka nasza natura, bo my lubimy powstania. Nam z tymi opiniami nie wolno się zgodzić, ale o powiedzenie o powstaniu Warszawskim proszę Pana doktora. Bardzo proszę, Panie doktorze.

Dr. A. L. Szcześniak: Szczęść Boże.



Ojciec Jacek Cydzik: Szczęść Boże.

Dr. A. L. Szcześniak: Proszę państwa będziemy mówić o rzeczy bardzo ważnej, o jednej z największych polskich świętości, tj. o Powstaniu Warszawskim. Oczywiście, jest to temat bardzo kontrowersyjny; ma wielu gorących zwolenników, jak i wielu gorących przeciwników, ale na wstępie powinniśmy zdać sobie sprawę z jednej rzeczy, że ocena Powstania Warszawskiego powinna odbywać się w dwóch płaszczyznach. Pierwsza płaszczyzna, to są sprawy techniczne; czy powstanie powinno w ogóle wybuchnąć? Czy wybuchło we właściwym momencie? Czy nie lepiej było zmienić formę walki, itd. Tu są kontrowersje, tutaj będą się ścierały interesy kilku stron. Druga sprawa: bohaterski zryw ludności Warszawy. Używam słowa ludności, włączając w to Armię Krajową, Narodowe Siły Zbrojne, Polską Armię Ludową, Bataliony Chłopskie i wszystkie inne organizacje, które pod komendą Armii Krajowej wzięły udział w powstaniu. Ta druga płaszczyzna, ocena walczących nie powinna być kontrowersyjna, była to wielka ofiara złożona przez ludność i żołnierzy Warszawy. Porozmawiajmy na temat obu tych ocen; ocen technicznych i ocen moralnych, bo to jest sprawa bardzo istotna.

O Powstaniu można by mówić wiele, można by opisywać walki, jakie się toczyły, analizować te walki, jednak strona wojskowa będzie przez nas pominięta. My się skoncentrujemy na stronie politycznej, na sytuacji jaka istniała w Polsce, na uwarunkowaniach, jakie zmusiły kierownictwo Polski podziemnej i dowództwo Armii Krajowej do podjęcia decyzji o wybuchu walk. Warto by dać na wstępie taką ogólną charakterystykę, czym było Powstanie. Była to największa bitwa, tu się często używa ruchu oporu w Europie w okresie II wojny światowej.

Chciałbym pewne sprostowanie wprowadzić: ruch oporu jest to sformułowanie wprowadzone przez komunistów i wzięte prosto z języka niemieckiego, dotyczy to krajów, w których powstał opór przeciwko rządom, tychże krajów, narodów, które walczyły, rządom kolaborującym z Osią, czyli z Niemcami, Włochami i ewentualnie, tymi mniejszymi ich sojusznikami. Natomiast w przypadku Polski, my używamy innego stwierdzenia: konspiracja.

Polska podziemna, polskie państwo podziemne, Polska walcząca i polska konspiracja, nie ruch oporu. Stąd było pewne zastrzeżenie do przedstawienia Powstania Warszawskiego jako największej bitwy i ruchu oporu w Europie. Co więcej, było to zjawisko wielce nietypowe, ścierały się tutaj wielkie interesy, w tym jednym miejscu, tak jak w żadnym innym, przede wszystkim interes Polski, naród Polski, Armia Krajowa i inne organizacje wojskowe podjęły decyzję walki.

Polska chciała odzyskać niepodległość, Polska chciała być wolna, naród polski miał prawo decydować o sobie i to jest pierwszy interes jaki występuje w Powstaniu Warszawskim, drugi, to jest interes sowiecki, to jest próba ubezwłasnowolnienia Polski, stworzenie państewka satelickiego, zniszczenia polskiej konspiracji do tego stopnia, że były przygotowane specjalne brygady NKWD do likwidacji Armii Krajowej. Trzeci interes niemiecki: Niemcom zależało na utrzymaniu Wisły, na odwróceniu losów wojny, w tym czasie jeszcze były nadzieje niemieckie. Czwarty interes aliancki: alianci, którzy odegrali tutaj haniebną rolę, ponieważ widząc co się dzieje, nie udzielili rzeczywistej pomocy powstaniu, pomijam zarzuty, o których będziemy mówić, nie pomogli w sposób rzeczywisty i potem przyjęli sowiecką wykładnię oceny Powstania Warszawskiego.

Ta sowiecka wykładnia popularna była na Zachodzie, czyli zbieżność różnych interesów, stron. Każdy chciał osiągnąć własne cele i odbywało się to kosztem narodu polskiego, kosztem walczącej Warszawy. Mówiliśmy, że to był wielki zryw, oczywiście biorąc pod uwagę natężenie walki. Mamy takie przykłady; w 1942 roku sowieci wysłali na tory 92 tysiące partyzantów - taka była wielka akcja, 92 tysiące to jest kilka dywizji, ale efekt działania tych partyzantów był mniejszy niż polskiego Wachlarza, organizacji od Dyneburga do Desykturenawal na zapleczu frontu organizacja Armii Krajowej. To jest ta specyfika Powstania.

Aby zrozumieć tych ludzi i z jednej, i z drugiej, i trzeciej strony, warto przedstawić najpierw sytuację jaka panowała w tym czasie w Europie. Jest to lipiec 1944 roku po przełamaniu kolejnych linii umocnień we Włoszech, alianci zajmują Rzym, wcześniej Monte Cassino. Polacy wyzwalają wiele miast włoskich. We Francji 6. czerwca 1944 roku nastąpiło wielkie lądowanie aliantów: "D-Day", w tym oczywiście znalazła się I Polska Dywizja Pancerna z I Polskiego Korpusu i Dywizja Pancerna walczy pod Falez, była to słynna bitwa, wielu historyków nazywa odwetem Polaków za wrzesień. Polacy zakorkowali butelkę, w której znalazły się znaczne siły niemieckie. Nie wiem czy próbowali pod Falez przebić się swoimi dywizjami pancernymi przez dywizję polską korkującą tę butelkę?

Straty Niemiec były ogromne, liczba jeńców przewyższała liczbę żołnierzy polskich. We Francji trwa bardzo ciekawa operacja, która potem nam będzie potrzebna, tzn. generał Eisenhover dowodzący wówczas tą operacją próbuje oskrzydlić Paryż, po to, żeby zmusić Niemców do wycofania się z Paryża, czyli alianci zdobywają powoli Francję, nieco później dochodzi do tej wielkiej akcji spadochronowej. Słynny film "O jeden most za daleko" tam, gdzie nasi spadochroniarze Sosabowskiego wraz z Anglikami walczą, alianci wygrywają. Na naszych ziemiach intensywne walki zaczęły się od stycznia przełomu lutego 1944 roku, to już Armia Czerwona przekracza granice dawnej Rzeczpospolitej.

Polacy rozpoczynają akcję "Burza".

Co to była za operacja?  Czym była?  Otóż kiedy utworzono Służbę zwycięstwu Polski zamieniono szybko na Związek Walki Zbrojnej, w 1942 roku na Armię Krajową, wówczas trzeba było skonsolidować wojsko podziemne, tworzyć w oparciu o coś. Takim czymś już w 40 roku był plan powstania. Ten plan był zupełnie fantastyczny, nie do realizacji, i prawdopodobnie nikt go nie zamierzał realizować. On był po to, żeby nakreślić pewne zadania dla powstających oddziałów Związków Walki Zbrojnej. Potem był drugi plan powstańczy, ale w związku z wydarzeniami na Zamojszczyźnie pod koniec 1942 i w pierwszej połowie 1943 roku ze zmianą form walki, ze zmianą sytuacji na frontach, odstąpiono od planów powstania powszechnego i przewidziano operację "Burza". Na czym to miało polegać?

Cel był przede wszystkim dwojaki; pierwsze, to ochrona ludności przed cofającymi się wojskami niemieckimi i ich sojusznikami, ochrona mienia o ile da się takie chronić, a możliwe to było jak się okazuje, drugi cel polityczny był, że na ziemiach polskich żołnierz polski ma witać wkraczającą armię sowiecką. Żołnierz polski, który przez całą okupację walczył i przygotowywał się do wyzwolenia Polski i ta operacja "Burza" miała wystąpić na tyłach niemieckich po to, żeby zdezorganizować obronę i pomóc sowietom pokonać Niemców. Po wejściu od dowódców sowieckich ujawniać oddziały Armii Krajowej jako sojusznika, ujawniać administrację polskiego państwa podziemnego. "Burza" dlatego była bardziej słuszna niż plany powstańcze, że następowała na tyłach frontu, gdzie Niemcy byli osłabieni i gdzie istniała teoretycznie możliwość wkroczenia w razie czego oddziałów sowieckich do pomocy.

Jak to się w rzeczywistości odbywało, to już inna sprawa i ta operacja "Burza" miała być rozpoczynana w poszczególnych okręgach, tam, gdzie sowieci zbliżali się do granic Polski i w radio to wyglądało w ten sposób, że z Londynu wydawano rozkaz rozpoczęcia operacji dla poszczególnego okręgu z tym, że najpierw chorał Kardynała Ujejskiego: " Z dymem pożarów z skurzem krwi bratniej" tom napisany po rzezi galicyjskiej 1846 roku i potem następowała melodia, która dotyczyła jakiegoś konkretnego okręgu, obwodu czy jakiejś innej jednostki krajowej, i tak kolejno kiedy pojawiał się ten chorał Ujejskiego druga melodia powstawała, do walki wyruszały poszczególne oddziały AK. Początek to była walka 27 wojskowej Dywizji Piechoty Armii Krajowej już od stycznia. Już w lutym, marcu Dywizja posiadała znaczne siły, przekraczała 7 000 uzbrojonych i sprawnych żołnierzy, jak na partyzancką jednostkę to było bardzo dużo. "Burza" miała się przetaczać przez ziemię polską, tak jak front następuje. Ale w trakcie realizacji "Burzy" nie przewidywano włączenia do walki dużych miast. Uważano, że to jest niepotrzebne, że należy oszczędzać te miasta, bo każda walka powoduje zniszczenia, przede wszystkim śmierć ludzi i zniszczenia samego miasta, nie przewidywano tego.

Dlaczego doszło do wybuchu powstania w Warszawie? Oddziały Armii Krajowej współdziałające w "Burzy" z wojskami sowieckimi, a wcześniej z partyzantką sowiecką, nie jednakowo, bo na ziemiach wschodnich już 22 czerwca 1943 trzy partie komunistyczne Litwy, Ukrainy i Białorusi podjęły decyzję o wytępieniu legionistów partyzantów, tak nazywano żołnierza Armii Krajowej. Oczywiście to był rozkaz Stalina i od 22 czerwca 1943 roku rozpoczęło się polowanie na oddziały Armii Krajowej na wschód od Bugu. Natomiast na ziemiach na zachód od Bugu, (centralna Polska) stosunki między sowiecką partyzantką, a Armią Krajową układały się znośnie, ale wszędzie dowództwo Armii Krajowej i oddziały występowały do pomocy sowietom, słynne jest zdobywanie Wilna, kiedy oddziały AK najpierw uderzyły same, co było pewnym błędem, bo Niemcy byli zbyt silni w mieście, potem zdobyły Wilno z Armią Czerwoną wspólnie, potem zostały rozbrojone, najpierw aresztowano oficerów, potem rozbrojono i zmasakrowano oddziały AK.

Niektórym się udało wycofać i przejść do Kampinosu. Podobnie było wszędzie, gdzie rozpoczęła się "Burza". Oddziały Armii Krajowej otrzymywały od dowództwa sowieckiego podziękowania w rozkazach za wspaniale przeprowadzane akcje i niedługo potem pojawiały się dywizje NKWD, zapraszano dowódców na rozmowy, aresztowano żołnierzy, to był schemat, który się powtarzał wszędzie i to był pierwszy cios w żołnierzy Armii Krajowej. Czerwiec 1944 roku po walkach i chwilowym zastoju uderza wielka sowiecka ofensywa o kryptonimie "Bagracium", to był generał rosyjski w czasach napoleońskich. To wielkie uderzenie sowieckie ułamie, dosłownie, niemiecki front. Mówimy tu o froncie środkowym, tak zwany teatr działań wojennych "Środek", tj. kierunek Warszawy Głównej i na południe i na północ od Warszawy.

Otóż w tym miejscu sowieci mieli dwukrotną przewagę liczebną nad Niemcami i ich sojusznikami, bo tu Węgrów i Ukraińców było. W czołgach sowieci mieli 1 do 3 przewagę nad Niemcami, w lotnictwie 1 do 8 na tym teatrze wojennym. Niemcy próbując bronić linii Wisły nie spodziewali się, że uderzenie armii sowieckiej pójdzie akurat w tym kierunku, uważali raczej, że nastąpi na odcinku pierwszego frontu ukraińskiego, czyli na południe, rejon Sandomierza. To dawało sowietom dodatkową przewagę, dlatego uderzenie w czerwcu skończyło się rozniesieniem frontu niemieckiego, wojska niemieckie zdziesiątkowane cofały się szybko w kierunku Warszawy próbując czasami stawiać opór i tak doszło do tego, że armia sowiecka podeszła do Wisły.

Podejście do Wisły odbyło się w końcu lipca, w kilku punktach; w rejonie Sandomierza, Puław, Magnuszewa (małe miasteczko 60 kilometrów od Warszawy. Przyczółek Magnuszewsko-Warecki tam powstał) i na północy oddziały przeszły aż na wysokość do Radzymina, Wołomina, czyli oskrzydlając od góry Warszawę. Wówczas Niemcy zorganizowali tutaj silną obronę, o czym nie wiedział ani wywiad sowiecki ani Armii Krajowej nie był w stanie tego rozszyfrować po prostu koncentrowali większe siły uderzeniowe. Ani sowieci, ani dowództwo AK o tym nie wiedziało.

Teraz ostatnie dni lipca, co się dzieje? Jeszcze warto wspomnieć, że na całym tym odcinku Armia Krajowa walczyła wspólnie z sowietami, żołnierze AK zdobywali wiele miast samodzielnie, bądź walcząc z Armią Czerwoną: Lublin, Siedlce, Mińsk Mazowiecki, Sokołów, Węgrów, Radzymin, Puławy, Lubartów, słynny Chełm, gdzie to rzekomo powstać miał Manifest został zajęty, nie zdobyty, przez Armię Krajową rano 22-go lipca, a sowieci przyszli dopiero po południu do Chełmna. Front dochodzi do Wisły, dowództwo Armii Krajowej wie o zamiarach nieprzyjaciela, przede wszystkim wcześniej o kilka dni wiedziano, że sytuacja dla Niemców jest bardzo trudna. Widać było administrację i urzędy niemieckie, które uciekały z Warszawy.

Niemcy ewakuowali obóz koncentracyjny "Warszawa", ewakuacja rozpoczęła się 28-go i trwała do 31-go przez trzy dni po to, żeby KL Warschau nie zamknęli się z powstańcami. Na szosie od Garwolina widać było sowieckie czołgi. Mała dygresja: Niemcy organizowali na przedpolu Warszawy wielką linię obronną. Ta linia przebiegała na południe od Warszawy, nad Wisłą leży małe miasteczko Karczew, to tak od Karczewa łukiem aż do Jabłonnej dochodziła. Cały szereg bunkrów, niektóre z tych bunkrów z obrotowymi wieżami, z działami do dzisiaj jeszcze istnieją. Ale co się wydarzyło? Robiła to organizacja Todta, słynna organizacja, która zatrudniała 1000 robotników, tysiące jeńców, więźniów i budowała dla armii w całej Europie. Kiedy wszystko było zakończone przyszła depesza z Berlina, że przyjeżdża specjalna komisja, która odbierze pracę.

Organizacja była przygotowana na przyjazd i przyjechała komisja w niemieckich samochodach, niemieckich mundurach, niemieckie motory otaczały, świetnie mówiących po niemiecku, zażądali planów. Dostarczono im plany, komisja znikła, za kilka godzin przyjechała prawdziwa komisja, ta pierwsza to była komisja AK, polska dywersja. Wykradziono te plany umocnienia całego przedpola Warszawy, Niemcy w takiej sytuacji z zrezygnowali całkowicie, z obrony przedpól Warszawy. Opuścili potężne bunkry i obronę przenieśli gdzie indziej. Widać było, że Niemcy chcą bronić, ale nie mają na to sił? Co powinno robić dowództwo Armii Krajowej, dowództwo Warszawy? Sytuacja robi się coraz bardziej trudna i zawikłana i jeżeli się nie podejmie walki, Niemcy ogłosili, że chcą ponad 100 tysięcy osób od 16 do 65 lat, te osoby miały iść do kopania umocnień niemieckich. Co by się stało gdyby te 100 tysięcy osób poszło kopać umocnienia niemieckie?

Co by zrobiło lotnictwo sowieckie z tymi ludźmi? Druga sprawa; nie podejmować walki. Walka i tak by została sprowokowana postępowaniem żołdaków i zamieniałaby się w krwawe zajścia niekontrolowane, niezorganizowane i stawiające zarówno ludność jak i potencjalnych powstańców wobec przewagi wroga dysponującego wszelką bronią. Wydawało się, że sowieci chcą zdobyć Wisłę, chcą przejść i zdobyć Warszawę. Dzisiaj wiemy o wiele więcej, niż wiedziało dowództwo AK. Wiemy, że Armia Ludowa miała rozkaz skoncentrowania się, zajęcia ratusza warszawskiego, wywieszenia flagi czerwonej i ogłoszenia, że Armia Ludowa zdobyła Warszawę, no oczywiście to zdobycie poszłoby w świat przez radiostacje sowieckie. Stan liczebny, żywnościowy Armii Ludowej wynosił około 470 osób.

Sowieci mieli przygotowane dwie brygady NKWD, przygotowane do zniszczenia Armii Krajowej, gdyby Armii Krajowej udało się opanować Warszawę. To było przygotowywane w szczególny sposób i cała działalność Stalina zmierzała ku temu, żeby stworzyć takie warunki, w których jak najwięcej da się zniszczyć polskich sił narodowych. W tej sytuacji Polacy podejmują decyzję o powstaniu. Młodzież warszawska, szkolona była przez pięć lat do walki. Sowieci przez radiostację Kościuszko, to miała być radiostacja Pierwszej Armii Wojska Polskiego, a dyrygował nią Stefan Wierwłowski, później znany w Polsce.

Radio Kościuszko nadawało apele: "Ludu Warszawy chwyć za broń! Nie pozwól, żeby Niemcy zniszczyli Twoje miasto." I te apele szły w eter zachęcając wojsko do powstania. Podobnie jak w 1922 roku, kiedy pod Warszawę podchodziła 16-nasta i 3-cia armia niemiecka. W tej sytuacji wybucha decyzja wywołania walki w Warszawie. Stan uzbrojenia był fatalny, często pisze się, że jeden żołnierz na dziesięciu, czy jeden na pięciu miał karabin. Część broni została wywieziona na Wschód w czasie powstania Zamojskiego, część broni przejęli Niemcy. Sytuacja była bardzo trudna i skomplikowana, jednak Armia Krajowa daje sygnał do wybuchu powstania. Proponuje skoncentrować się na sprawach politycznych. Powstanie przez całą propagandę sowiecką zostało potępione całkowicie, już na początku jego trwania, już po pierwszych dniach.

Potem cała propaganda PRL-u, nie całego PRL-u do 1956 roku odsądzała od czci i wiary żołnierzy AK i innych walczących. Używano najgorszych inwektyw, był plakat o karłach reakcji, o pachołkach Hitlera. Formułowano zarzuty, które stały się oficjalną wykładnią historiograficzną PRL-u. Spróbujmy rozpatrzyć te zarzuty i zastanówmy się czy one były słuszne, czy nie. Podam jeszcze kilka cyfr, które świadczą o pewnej wielkości, to dotyczy sytuacji na zachód od Bugu, gdzie zaktywizowały się okręgi w czasie "Burzy" i zarówno do "Burzy" przystąpiła Armia Krajowa, Bataliony Chłopskie, których część taktyczna była podporządkowana Armii Krajowej, część terytorialna była poza, i oczywiście Armia Ludowa nie była zbyt liczna, ale w tym czasie bardzo się aktywizowała.

Od stycznia do lipca 44 roku ogólnie wykonano 48 741 akcji bojowych różnych typów, akcji większych oddziałów partyzanckich liczących od 25 do 100 ludzi było 2 936, akcji kolejowych było 1 137 w tych wiele było akcji na, tzw. pociągi urlopowe. Co to były za pociągi? Wiozły z frontu wschodniego żołnierzy na wypoczynek do Rzeszy. W takim transporcie znajdowało się często kilka tysięcy ludzi i kiedy Armia Krajowa przeszła do dywersji bojowej z dywersji konspiracyjnej to wysadzano te pociągi i atakowano, bo w czasie dywersji konspiracyjnej wysadzano, małe patrole się chowały potem.

W czasie dywersji bojowej, czyli już pod koniec 1944 roku, pociągi były wysadzane, atakowane, ostrzeliwane, straty niemieckie były naprawdę duże, potem te pociągi jeździły najeżone karabinami maszynowymi, działkami, te ataki zawsze albo zatrzymywały, albo doprowadzały do wysadzenia, to było bardzo dotkliwe dla frontu. Dodam jeszcze ciekawostkę: w tym czasie Niemcy przeprowadzili 451 akcji przeciw partyzanckich z udziałem frontowych jednostek Wermachtu, nie policji specjalnej, takich jak batalionów, czyli bataliony przeciw partyzanckie zmotoryzowane specjalne, były porozmieszczane, tylko wojskowych jednostek Wermachtu.

Jak ogromnym było to obciążeniem dla niemieckiego frontu? Jak z kolei ułatwiało działalność Armii Czerwonej, oprócz tej przewagi, którą to ta armia posiadała. O tym dowództwo Armii Krajowej z grubsza wiedziało, bo szybko były meldunki przekazywane i można było się zorientować w sytuacji i w tym momencie doszło do wybuchu powstania, akcja zdezawuowania, ośmieszenia całego powstania, oplucia wręcz, przedstawienia Polaków walczących jako bandytów, którzy przeciwstawiają się Armii Czerwonej.

Spróbujmy teraz wyjaśnić sobie kilka punktów; alianci zachodni przyjęli sowiecki punkt widzenia, bo im tak było na rękę, usprawiedliwiało bowiem to ich postępowanie nieudzielania Powstaniu pomocy. Pierwszy zarzut: Polski rząd emigracyjny ponosi odpowiedzialność za jeden z najbardziej podstępnych manewrów politycznych rozkazując Armii Krajowej wystąpić w Warszawie z bronią w ręku. Grupa londyńska wydała rozkaz powstania w celu wywołania efektu propagandowego obliczonego na podniesienie jej prestiżu i objęcie władzy w stolicy. Mówi się, że efekt propagandowy, że nie potrzebna była walka, a wcześniej propaganda PPR-u i sowiecka mówiła, że Armia Krajowa stoi z bronią u nogi. To było oczywiście bez sensu, absurdalne, ale cały świat słyszał z radiostacji sowieckich. Armia Krajowa miała znacznie mniej tych radiostacji i o znacznie mniejszej mocy.

Jak to było w rzeczywistości? W ramach planu "Burza" nie przewidywano walk w Warszawie w ogóle, narzuciła je konieczność. Podjęcie decyzji o przystąpieniu do powstania spowodowane zostało sytuacją jaka wytworzyła się wokół i w samej Warszawie, czyli powodzenie sowieckiej ofensywy, ucieczka niemieckiej administracji, groźba masowej ewakuacji ludności w związku z planem utworzenia twierdzy "Warszawa", bo był taki plan i potem Niemcy próbowali go realizować nawet po Powstaniu, że to miała być twierdza "Warszawa", Festung Warschau, czyli takie miejsce, którego żadna armia nie potrafiłaby tutaj zdobyć. Ostatni czynnik jaki odegrał rolę, to był czynnik psychologiczny.

Młodzież Warszawy chciała walczyć, to było pokolenie, które nosiło czapki na bakier, z całą symboliką tego określenia. Nie daszki do tyłu, tylko czapki na bakier. Młodzież wiedziała co to jest honor, godność, potrafiła się poświęcać i chciała walczyć za swoją stolicę. Armia Krajowa nic nie robi, do takiej sytuacji nie można było dopuścić. No i to co wcześniej mówiłem: Armia Ludowa miała zająć ratusz i wywiesić czerwoną flagę i ogłosić, że komuniści zdobyli Warszawę.

Co za wspaniała rzecz dla propagandy sowieckiej! Stany żywieniowe AL-u były około 470 ludzi. Wyjaśniam co to znaczy stany żywieniowe: tylu ludzi mieli do wykarmienia, a z tego tylko pewna część nadawała się do walki, czy była w oddziałach walczących, wszystkie służby tyłowe, kucharzy obejmował ten stan żywieniowy. Przygotowane były oddziały, dwie brygady NKWD do zniszczenia powstańców, gdyby się udało powstańcom objąć władzę.

Tu taką dygresję zrobiłem, że sowieci mieli przygotowane nawet oddziały specjalne do zniszczenia Armii Ludowej, już od początku 1943 roku przygotowywali takie oddziały, były one szkolone przez NKWD i smierż, czyli smierczpiona, to była organizacja stworzona jako kontrwywiad Armii Czerwonej, ale potem przejęta przez Służby Bezpieczeństwa i na jej czele stał zastępca Berii Abakumow. Smierż był po to, żeby najpierw rozpoznano, a potem niszczono elementy narodowe na ziemiach zajętych przez sowietów i te jednostki szkolone przez NKWD, i smierż były przygotowywane do zniszczenia nawet Armii Ludowej, bo była za bardzo polska.

Początek tego był w 1943 roku kiedy grupa Kasmana Zrzutka dostała rozkaz, żeby zamordować Moczara i podporządkować sobie AL lubelskie, nawet dostali oddział sowiecki, ale okazało się, że byli za słabi, żeby rozpocząć coś takiego i Kasman się z tego wycofał. Czyli NKWD miały te dwie brygady pokonać Armię Krajową, gdyby udało jej się zdobyć władzę. Armia Krajowa była armią tworzoną przez cały naród, podlegała legalnemu rządowi Rzeczpospolitej, dziś ten rząd określamy "rząd Rzeczpospolitej na uchodźstwie", to był legalny rząd, który działał, tworzył polską armię, robił to co mógł zrobić dla kraju.

No i generalnie drugi taki atak na Armię Krajową : powstanie nie było uzgodnione ani z aliantami zachodnimi, ani z dowództwem Armii Czerwonej, która przecież miała własne plany operacyjne. Co mogło być, gdyby Polacy poinformowali rząd Wielkiej Brytanii, rząd USA o tym, że planują powstanie i na drugi dzień albo jeszcze w tej samej godzinie wiedziałby Stalin.

Otoczenie Roosvelta, królowej brytyjskiej było nasycone szpiegami, ujawniło się to dopiero parę lat po wojnie taki Lauch Linkuli, Algier Chis. I w czym by alianci mogli pomóc powstaniu, oczywiście, gdyby chcieli, mogliby?

Po pierwsze: jakaś porządna akcja dyplomatyczna, na to nie było stać Roosvelta, nie tyle pobłażliwym, ile ustępliwym stosunku do Stalina, zaspakajaniu jego wszelkich żądań. Pod koniec już wojny odsunął nawet Churchila w sprawach Europy, a szedł, dosłownie, na rękę Stalinowi pod każdym względem i pytanie: czy AK miało powiadomić rządy alianckie.

Drugie: nie powiadomiono Armii Czerwonej, która miała inne plany operacyjne, ale teraz wyobraźmy sobie, że Armia Krajowa powiadomiła, że chce rozpocząć powstanie Armię Czerwoną. Jak by to Stalin wykorzystał? Niemcom by podrzucono natychmiast wszystkie dane, po to, żeby wymordowano jak najwięcej polskiego elementu, czyli AK znalazłaby się w niekorzystnej sytuacji. Z jednej strony, mają zdeklarowanych wrogów, a z drugiej, chwiejnych aliantów, którzy nie chcieliby pomóc.



Alianci mogliby pomóc zrzutami powietrznymi, ale były one mało skuteczne, i późno, i nie spełniły nadziei. Mówi się, że Czerwona Armia miała własne plany operacyjne. Cofnijmy się do Francji, generał Eisenhover przygotował wielka operację oskrzydlenia Paryża. Nie chciał atakować Paryża, dlatego, że walki w mieście są krwawe dla obu stron i co się dzieje? 19-go sierpnia wybucha w Paryżu powstanie, tacy sami zapaleńcy jak w Polsce wywołują powstanie. Co robią alianci?


Eisenhover zmienia plany zamiast okrążania Paryża wysyła amerykański korpus z Dywizją Pancerną generała Leclerka. Po siedmiu dniach walk, Paryż jest wolny. Plany zostały całkowicie zmienione, a zmian planów to jest ogromny przerzut zmiany wojska. Następny zarzut: powstanie generała Bora było przedwczesne i wybuchło w niewłaściwym momencie. Pytanie w jakim momencie miało wybuchnąć? Na to pytanie nikt mi nawet nie próbował odpowiedzieć, ale co się okazuje, że przez przypadek powstanie wybuchło w najbardziej sprzyjającym momencie dla tego powstania.

Na czym to polegało?  Paniczna ewakuacja ludności niemieckiej, dojście korpusu pancernego do Radzymina, to był trzeci korpus drugiej armii Bogdanowa, ta armia była słynna wcześniej. Dojście do Radzymina, czyli już jakby oskrzydlenie, chociaż jeszcze bez przejścia Wisły i tego dnia 1 sierpnia Niemcy wycofują z Warszawy znaczne swoje siły, które były przeznaczone do tłumienia powstania. To, że powstanie będzie to Niemcy wiedzieli, to nie ulegało wątpliwości znali wiele polskich przygotowań, np. ewakuowanie KL Warschau (obóz koncentracyjny Warszawę). Niemcy zabierają te swoje jednostki do pacyfikacji powstania, przerzucają na Przyczółek Warecko-Magnuszewski, stworzony przez sowietów, w tym czasie przechodziła Pierwsza Armia Wojska Polskiego i Warszawa została bez tych sił operacyjnych zdolnych do szybkiej akcji.

Co pozostało wobec tego w Warszawie? Około 15-nastu tysięcy w pierwszym momencie Niemców pozostało, mówimy o Niemcach uzbrojonych, ale co ciekawe, że tymi Niemcami dowodził generał Stachel, to był generał, który bronił Wilna, udało mu się wyrwać z tego Wilna z częścią sił (co zrobił zresztą umiejętnie i po wojskowemu). Brygady wileńskie dopadły go pod Wilnem, część tych sił mu jeszcze rozbiły, ale z cząstka się uratował i dotarł do Warszawy, tu mu powierzono dowództwo jako człowiekowi, który potrafi bronić miasta atakowanego i przez partyzantów, i przez armię, czyli mieli na razie 15-naście tysięcy, ale od tej pory zaczyna się gwałtowne ściąganie sił niemieckich. Czy to był właściwy czas czy nie?

Takie oskarżenie miałoby sens gdyby powstanie trwało 3-4 dni. No, chłopcy pośpieszyliście się, nasze wojska szły, nasze wojska by doszły i wam pomogły, a tak to coście zrobili?

Ale powstanie trwało 63 dni, czyli można było pomóc jakby się chciało w czasie tych 63 dni. Zarzut jest zupełnie bezsensowny, jak mówię było to optymalne, dlatego, że na Przyczółku Wareckim wybuchły znaczne walki i część tych dyspozycyjnych sił trzeba było tam przerzucić, bo 8-go sierpnia marszałek Georgij Żukow i generał Konstanty Rokossowski opracowali plan zdobycia Warszawy 8-go sierpnia, czyli osiem dni po wybuchu powstania, ten plan został przedłożony Stalinowi i Stalin go kategorycznie odrzucił, ale jeżeli taki plan opracował najsłynniejszy sowiecki dowódca zwany Napoleonem Rosyjskim i przedłożył naczelnemu wodzowi, to znaczy, że ten plan miał szansę powodzenia.

Żukow był realistą - operacje wojskowe przygotowywane przez niego były opracowane dobrze i o tym też warto wiedzieć. Ósmego sierpnia już był gotowy plan, który opracowywano dużo wcześniej, czyli zarzut o przedwczesnym rozpoczęciu powstania nie ma sensu. Te dni były najlepsze. Kolejny zarzut: armia radziecka wyczerpana długim marszem i walkami nie mogła udzielić powstaniu wydatnej pomocy ani podjąć na szeroką skalę ofensywy, musiała odciągnąć odwody, zorganizować zaplecze, umocnić zdobyte pozycje i dopiero przygotować ofensywę. Brzmi to pięknie, każda mądra armia jak uderza przygotowuje zaplecze, odciąga odwody i dopiero przygotowuje ofensywę. Kolejny zarzut: Armia Czerwona miała do pokonania 600 kilometrów w czasie operacji "Bagracium", żeby dojść do Warszawy.

Na odcinku od Kowla do Puław tu gdzie przyczółki utworzono było 180 kilometrów. Na północy był drugi białoruski front i było 600 kilometrów prostej linii, ale cała armia spływała od tego w kierunku Kowelskiego, np. Druga Armia szła przez Lublin, tam jej dowódca Bogdanow został ranny, i doszła do Radzymina. Ten ruch się odbywał nie w kierunku prostym, ale właśnie w takich miejscach, gdzie łatwo można było przerzucić wojsko.

W czerwcu kiedy się rozpoczęła ta potężna operacja "Bagracium" Stalin nakazał przesiedlanie Tatarów krymskich. Ogromne masy transportu kolejowego, samochodowego były na Krymie. Ładowano Tatarów i przewożono na Syberię, tak wyglądało prowadzenie przez Stalina wojny i stwierdzenie, że armia sowiecka była wyczerpana nie jest żadnym stwierdzeniem, to się zawsze mówi, że Tuchaczewski w 20 roku pod Warszawą był wyczerpany podciągnął obwody. Dobry i mądry wódz wie, że to, że odwody trzeba podciągać nie jest żadnym tłumaczeniem, nikt nie tłumaczy Niemców pod Moskwą, że w grudniu 1941 roku odwodu nie podciągnęli. Nikt nie tłumaczył Polaków, że odwodów nie pociągnęli.

To jest argument, którego w sprawach wojskowych się nie używa, bo możliwości były. Niemcy byli zdezorganizowani, rozbici, bronili się w niektórych punktach, wycofywali się, nie byli w stanie przeciwstawić się napływowi wojsk sowieckich i były możliwości zaopatrzenia pełnego frontu. Co zrobił Stalin, kiedy mówimy, że nie było możliwości podciągnięcia rezerw? Kiedy Żukow i Rossokowski złożyli Stalinowi projekt zdobycia Warszawy Stalin wydał natychmiast rozkaz. Na czym ten rozkaz polegał? Wycofanie z frontu dwóch armii polowych i dwóch korpusów kawalerii, jest to ogromna siła dwie armie i dwa korpusy i Stalin rozkazał wycofać to z kierunku warszawskiego.

Jaka wtedy sytuacja była? Co go usprawiedliwiało? Jak mówiliśmy Trzeci Korpus Drugiej Armii Pancernej dotarł do Radzymina, gdzie wspólnie z żołnierzami Armii Krajowej bronił Radzymina, Wołomina, Tłuszcza, bo okazało się, że czołgi sowieckie poszły ostro do przodu, ale piechoty nie było i w tych walkach na północy od Warszawy, tylko sowieci mieli na pancerzach piechotę Armii Krajowej 32-go pułku z Ósmej Dywizji Piechoty AK. Na północ od Warszawy, w rejonie Wołomin, Kobyłka, Struga, Zielonka, rozegrała się jedna z trzech największych bitew pancernych II wojny światowej, zwykle się mówi największa bitwa na Łuku Kurskim. Rzeczywiście ilość wozów bojowych jakie poszły w tej kurskiej bitwie jest największa. Bitwa była rozciągnięta w przestrzeni i w czasie.

Druga taka bitwa równa kurskiej to było pod El Alamein, sam Rommel stracił wówczas ok. 500 wozów bojowych. Trzeci Korpus sowiecki przestał istnieć, stracił 496 wozów bojowych, tj. czołgów, samochodów pancernych. Dlaczego? Wywiad sowiecki nie wiedział o koncentracji niemieckiej na północy, wywiad Armii Krajowej również nie. Po prostu Niemcom się udało przerzucić znaczne masy wojsk i to jednostek wyborowych, do rozbicia sowieckiej ofensywy, i nie całej ofensywy, sowieci już byli nad Wisłą, tylko wysuniętego klina. Były to dywizje pancerne SS Wiking, SS Totenkopf, czyli "trupia główka" , 19-nasta Dolnosaksońska Dywizja Pancerna.

Te dywizje potem przerzucone do Warszawy zmasakrowały Warszawę. Malutka dygresja, trochę żartobliwa: kiedyś w Niemczech spośród ludzi, którzy służyli w tej dywizji w 19-nastej Dolnosaksońskiej, w związku z pisaniem pracy o Armii Krajowej, zgłosił mi się jeden pan. Mówi: ja byłem. Pytam: Pan z 19-nastej Dolnosaksońskiej? Nie, ja byłem w 20-tej Wschodniopruskiej, ale też byłem pod Warszawą. Nie można znaleźć ludzi z tych dywizji, ale Niemcy chcieli się poszczycić, że byli w walkach pod Warszawą. Koncentryczne uderzenie tych dywizji pancernych plus piechoty niemieckiej rozniosło Trzeci Korpus sowiecki.

Sowieci mieli na przed polach Warszawy kilka pancernych armii, można było tę łatę zatkać. 496 wozów bojowych dla potężnej armii sowieckiej, która miała stosunek 1 do 3 na korzyść Niemców, ale Stalin użył tego jako pretekstu: front mi się łamie na północy, muszę odciągnąć armię sprzed pola Warszawy i wstrzymać ofensywę - i to był wyrok śmierci na Warszawę. Stalin potępił, oczywiście, prasa tzw. Związku Patriotów Polskich w jeszcze bardziej ostrych słowach niż Stalin potępiała powstanie, powstańców, rząd Rzeczpospolitej, dowództwo Armii Krajowej i rozpoczęła się propaganda przeciwko AK.

Na jaką pomoc AK mogło liczyć? Okazało się, że na żadną; Stalin zabronił lądowania samolotom alianckim, które rozpoczęły zrzuty dla Warszawy. Zmęczone załogi alianckie mogły wylądować po drugiej stronie Wisły na sowieckich lotniskach, odpocząć, zatankować i wracać wypoczętymi. Kiedy Stalin nie wydał rozkazu lądowania musieli zawracać do baz i po drodze zmęczone załogi padały łupem myśliwców niemieckich i artylerii, która specjalnie rozmieszczono na tych trasach, szczególnie nad Balatonem, to dotyczy trasy z Brindyzii we Włoszech, druga trasa taka z Wielkiej Brytanii nad Danią skręt nad Kołobrzegiem.



Stalin zabronił udzielenia pomocy, alianci się natychmiast dostosowali, nie próbując nawet przekonać Stalina, że Armii Krajowej należy pomóc. Armia Krajowa została sama. Kolejny zarzut: powstanie spowodowało ogromne straty w ludności i doprowadziło do zniszczenia miasta. Oczywiście miasto zostało zniszczone, tylko jest trudno powiedzieć ile procent w 1944 roku w czasie powstania, a ile zniszczyły niemieckie specjalne oddziały podpalaczy, które paliły całe miasto już po wysiedleniu ludności, rozpatrzmy jednak i ten argument. Od 1943 roku Himmler ogłosił zasadę spalonej ziemi, czyli niszczenia wszystkiego przez wycofujące się wojska niemieckie.

Hitler nakazał obronę Warszawy za wszelką cenę, pod koniec lipca dowództwo niemieckie postanowiło przekształcić Warszawę w twierdzę, wiązałoby się to nie wątpliwie z ewakuacją ludności i wyburzeniem części miasta. Jednocześnie nakazano zgłoszenie się 100 tysięcy mężczyzn w wieku od 16 do 65 lat do robót fortyfikacyjnych. Los ich potem byłby niewiadomy. Prawdopodobnie ginęliby od sowieckich bomb lub zostali wymordowani przez Niemców.

W czasie masowej ewakuacji cywilnej z miasta i związanych z tym gwałtów żołdactwa doszłoby niewątpliwie do spontanicznych odizolowanych od siebie zrywów powstańczych, co posłużyłoby hitlerowcom za pretekst do masowych mordów. Miasto obrócone w twierdzę i tak zostałoby zniszczone w czasie walk. Dodam tu nowy argument, który jest od niedawna dopiero znany, dzięki sędzi pani Marii Trzcińskiej i jej książce " KL Warschau". Niemcy wiedząc o powstaniu ewakuowali obóz koncentracyjny Warszawa, który był fabryką śmierci. Ocenia się, że zginęło w nim około 200 tysięcy Warszawiaków, te cyfry jeszcze trzeba zbadać, i powstanie przerwało ten cykl mordowania ludzi.

W czasie zeznań szef policji niemieckiej Geiber, kiedy już przed sądem polskim zeznawał, stwierdził, że codziennie mordowano około 400 Polaków, to się odbywało w trzech komorach gazowych i w trzech krematoriach oprócz tego na wolnym powietrzu palono zwłoki. Wybuch powstania przerwał to. Jeżeli mówimy o stratach powstania, do tej pory popełniano pewien błąd. Na czym on polegał? Bilans ludności przed wojną Warszawa miała tyle, po wojnie tyle.

Okazuje się, że stolica nasza straciła w czasie wojny od 800 do 850 tysięcy mieszkańców, to jest więcej niż Stany Zjednoczone i Wielka Brytania razem wzięte i ta liczbę przypisywano do września 39 roku, do strat w czasie okupacji, do wywózki z getta i mordowania Żydów w Treblince i do powstania Warszawskiego, ale teraz wobec opublikowania dokumentów dotyczących KL Warschau straty powstania będzie trzeba prawdopodobnie zmniejszyć na rzecz KL Warschau, bo nie liczono Kl Warschau z tymi 200 tys. Oczywiście są to rzeczy zbliżone, bo dokładnie jest trudno ocenić.

Straty były wielkie, niestety, ale nie takie jak podawano i nie wiadomo jakie te straty byłyby, gdyby powstanie nie wybuchło. Urządzono masakrę ludzi pracujących przy umocnieniach. Jeżeli sowieci potrafili w czasie wojny bombardować w biały dzień centrum Warszawy, co by robili mając okazję do masakrowania budowy niemieckich bunkrów? Zarzut kolejny: Gdy stało się to możliwe ze względów operacyjnych, Stalin dopomógł walczącej Warszawie, dowodem tego były zrzuty, wysadzenie desantów na powstańczym brzegu Wisły oraz zezwolenie na lądowanie na lotniskach radzieckich dla alianckich samolotów, które miały dokonywać zrzutów dla Warszawy.

9-go sierpnia rozpoczęły się pierwsze rozmowy kapitulacyjne generał Bór i generał Monter, dowódca powstania, Bór jako dowódca Armii Krajowej, wysłali do generała von dem Bacha delegację, która miała omówić warunki kapitulacji. Oczywiście to były rozmowy wstępne, sondaż. 10-go Stalin natychmiast reaguje, pozwala samolotom alianckim na lądowanie po stronie sowieckiej, nakazuje zdobycie Pragi, często się mówi, że to sowieci zdobywali Pragę, zdobywała I Armia Wojska Polskiego, sowieci szli bokiem, zezwala Berlingowi na tworzenie przyczółków warszawskich, rozpoczyna zrzuty dla powstańców Warszawy.

Nagle zmiana w polityce, dlatego, że Stalin dowiedział się o rozmowach kapitulacyjnych, a Stalinowi zależało, aby przedłużyć agonię Warszawy, aby Niemcy byli jak najbardziej zaangażowani i aby straty po stronie polskiej były. Jak byli Niemcy zaangażowani?  Prawie tak, jak w Afryce.

Siły niemieckie, które tłumiły powstanie, nie na początku, na początku było 15-naście tysięcy, pod koniec przekroczyły 50 tysięcy i były niewiele mniejsze od Afrika Korps generała Rommla, czyli to były naprawdę znaczne siły i Stalinowi zależało, aby agonia powstania trwała dalej.

Stworzył powstańczą nadzieję zmiany sytuacji, nie rozpoczął realnych działań, nie rozpoczęto bombardowania niemieckich lotnisk, a to lotnictwo niemieckie było cherlawe, w stosunku do armii sowieckiej, bo wystarczyło trzech sztukasów (niemiecki bombowiec nurkujący Junkers Ju-87), które nad Starym Miastem pikowały, startowały wielokrotnie, żeby masakrować dzielnicę.

Nie zniszczono stanowisk ciężkiej artylerii niemieckiej, a można było je zbombardować. Rosjanie dostali od Polaków dokładne namiary, przez całe powstanie dostawali dokładne namiary rozmieszczenia wojsk niemieckich, wszystko co było potrzebne do walki bez przerwy, i zaangażowanie tych sił, rozpoczęcie nowych walk w Warszawie, oszukanych Polaków, którzy mieli nadzieję, że rzeczywiście nadeszła pomoc. Jeżeli Stalin zezwolił na lądowanie polskich jednostek z I Armii na wysadzenie desantów w Warszawie, znów mamy do czynienia z fenomenem Drugiej Wojny.

Nigdzie jeszcze czegoś takiego nie było, aby atakować szeroką przeszkodę wodną z doskonale umocnionym nieprzyjacielem po drugiej stronie ze wstrzelanym w każdy metr ziemi. Desanty były krwawe, żołnierze I Armii dokonywali cudów bohaterstwa, część udało się uchwycić przyczółki i na tym się skończyło, żołnierze AK byli za słabi, żeby im pomóc, żeby wspólnie z nimi te przyczółki utrzymać.

Część żołnierzy Pierwszej Armii zginęła na Wiśle. Wszystko to było oszukaniem Polaków, zrzuty ze Wschodu, rzeczywiście super fortece amerykańskie przyleciały, większość otrzymali Niemcy w prezencie. Super fortece zrzucały w biały dzień z dużej wysokości, wiatr to wszystko znosił. Niemcy otrzymali zrzuty, które powinna otrzymać Armia Krajowa. Zrzuty z Kukuryźników (radziecki samolot Polikarpow Po-2) to była nowa broń, jakiej AK-owcy mieli mało, była zrzucana bez spadochronów - wyginała się, psuła, chociaż był to jakiś zastrzyk, ale nie na taką skalę, że powstanie mogło się rozpocząć, walki, które by doprowadziły do pokonania Niemców.

Ostatni zarzut: Powstanie zakończone całkowitą klęską i ogromnymi stratami zarówno ludzkimi, jak i materialnymi nie odegrało żadnej znaczącej roli w ówczesnej sytuacji operacyjnej i politycznej. Przeczytam fragment z opracowania historyka polskiego: "Warszawa jeszcze przed wybuchem powstania wiązała znaczne siły nieprzyjaciela, obawiającego się rozruchów w mieście, doszło do tego w bardzo krytycznej dla wojsk niemieckich sytuacji. W trzeciej dekadzie lipca, gdy został wyłom w obronie grupy armii "Północna Ukraina" i grupy armii "Środek", między Lublinem, a Siedlcami.

Mimo, że każdy batalion był na wagę złota, nie odważono się zabrać z Warszawy jednostek garnizonowych, przyczyną tego była sytuacja w mieście, ponadto w miarę uzyskiwania wiadomości o mającym nastąpić wybuchu powstania 9 Armia znacznie wzmocniła swój garnizon w Warszawie, tworząc oddziały interwencyjne, odpowiadające za spacyfikowanie miasta, ich wielkość równa była sile wzmocnionej dywizji pancernej, obawa przed dotarciem wojsk radzieckich do grożącej wybuchem walk Warszawy narzuciła stronie niemieckiej przyjęcie określonego ugrupowania operacyjnego, większość otrzymanych przez 9 Armię na przełomie lipca i sierpnia sił i środków przeznaczono do obrony podejść od strony Pragi.

Danie pierwszeństwa kierunkowi praskiemu, a także skupienie jedynych posiadanych jednostek odwodowych w Warszawie, kosztem obrony środkowej Wisły, ułatwiło wojskom I Białoruskiego frontu uchwycenie dwóch przyoperacyjnych przyczółków na rzece pod Puławami i Magnuszewem. Podważyło to walory obronne Wisły jako przeszkody wodnej. Samo Powstanie wiązało siły niemieckie. Siły Wermachtu przekroczyły wówczas skład silnie wzmocnionego korpusu, dla porównania można stwierdzić, że były one niewiele niższe od liczebności afrykańskiego korpusu feldmarszałka Rommla w północnej Afryce w latach 1941-1943.

9 Armia, czyli ta, która miała bronić Warszawy rozpoczęła wcześniej umacnianie, to znaczy zanim pękł front i operacja "Bagracium" podrzuciła masę wojsk sowieckich, ale 9 Armia zaczęła robić coś czego nie robiła. 9 Armia w lipcu zaczęła masowo wyłapywać polskie dzieci i wysyłać je do Rzeszy. Powstały specjalne jednostki niemieckie, zabierano całe klasy i wysyłano do Rzeszy. To było w ramach odzyskiwania cennej, niemieckiej krwi, oczywiście polskie dzieci zabierano, jako cenną niemiecką krew i tak jak wybuch Powstania przerwał działalność KL Warschau, tak przerwał i tę operację rabunku dzieci polskich.

Ocena Powstania przez generała niemieckiego von dem Bacha, czyli tego który tłumił to Powstanie. "Pod względem materialnym, ruch wojsk z frontem, dowóz musiały być przestawione na drogę okrężną, co zwiększyło odległości i niepotrzebne zużycie tak cennego paliwa. Związanie kilku pułków i jednostek kawalerii, które zostały wyciągnięte z frontu praskiego, wreszcie związanie jednej z najlepszych dywizji pancernych, których na froncie brakowało co najmniej na czternaście dni, utrata z powodu pożaru czy zdobycia przez powstańców bardzo ważnych magazynów mundurowych i żywnościowych, a w końcu utrata wszystkich wojskowych warsztatów reparacyjnych, jednostek zaopatrzenia, które były nie do zastąpienia pod względem moralnym.

Moralny wpływ na żołnierzy nie może być niedoceniony. Walczące na wschodzie wojska czuły się stale zagrożone na tyłach przez Powstanie. Można było obawiać się wybuchu powstania na Pradze, przede wszystkim czuły swą drogę odwrotu na Zachód wobec spodziewanego wielkiego natarcia rosyjskiego. Temu poczuciu niepewności można przypisać fakt, że Praga tak niespodziewane została stracona przy ataku Rosjan, który nastąpił później, ponieważ wojska dążyły tylko do osiągnięcia znajdujących się jeszcze na północ od Warszawy mostów przez pośpieszny odwrót." To mówił generał von dem Bach, ten który kierował tłumieniem Powstania, ciąg dalszy wypowiedzi: "Powstanie Warszawskie stanowi świętość narodową dzięki bezmiarowi przelanej krwi, ogromowi cierpień i poświęcenia."

Offline

 

#5 2008-08-03 18:09:42

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Re: POWSTANIE WARSZAWSKIE

Ojciec Jacek: Dziękuję Panu, Panie doktorze za to wprowadzenie, za ten wykład.

Teraz zapraszamy do wspólnych rozmów. Telefony do Radia Maryja: 655-23-55 dla Polski północnej z Łodzią włącznie, 655-23-56 dla Polski południowej, kierunkowy (056) i dla zagranicy 655-23-33 lub 655-23-63, numer kierunkowy (004856), zza Oceanu (0114856). Przypomnę, że w naszym studio gościmy Pana doktora Andrzeja Leszka Szcześniaka, mówimy na temat Powstania Warszawskiego. Słuchamy Radio Maryja. Kto mówi i skąd?

Słuchacz: Bogumił z Bydgoszczy.
Zasadnicza sprawa: stoję po przeciwnej stronie w stosunku do argumentacji Pana doktora. Uważam, bowiem Powstanie Warszawskie za błąd polityczny i polski entuzjazm militarny bez pokrycia materiałowego, ale ja chciałbym się powołać na wypowiedź Pana generała Bagierowskiego, który powiedział, cytuję "Powstanie było zbrodnią, ale nie wzięcie w nim udziału było zdradą" i to opublikował w książce " Walka o Polskę" Poznań 1998, więc moim zdaniem straty były bardzo wielkie i świadczyły o jakimś politycznym nie przygotowaniu. Ja jestem z tego rocznika, że pamiętam to co mówił doktor o entuzjazmie młodzieży, która odgrywała pewną rolę nacisku na walkę z Niemcami, mimo, że wiadomo było jak Rosjanie postępują. Nie było żadnych uzgodnień, jak doktor powiedział ani z Londynem ani z Moskwą. Przecież jest faktem, że generał Solkowski był przeciwny Powstaniu, wiedział, że to powstanie jest nieużyteczne i niewykonalne militarnie. Wiadomo było, że nie trzeba było tego Powstania wywoływać, można było czekać na Rosjan. A ta opowiastka o zajęciu ratusza, można było tak obstawić ratusz, że komuniści by się nie dostali. Trudno, sprawa była politycznie przegrana. Powstanie Warszawskie przypomina mi Powstanie Styczniowe, które nie miało sił realnych, aby zwyciężyć, więc trudno porównywać z opanowaniem Paryża przez armię amerykańską - były inne warunki, inne możliwości. Najmądrzejszymi politycznie byli Czesi, którzy mimo, że przegrywali, politycznie wygrywali i w 1918 roku uzyskali niepodległość tańszym kosztem. Następnie w 1944 roku mieli kilka batalionów po stronie sowieckiej, a lotników na zachodzie, a my mieliśmy trzecią armię co do wielkości.

Ojciec Jacek: Panie doktorze, tutaj szereg pytań, zarzutów postawiono. Co do niektórych miałem wrażenia jakby Pan Bogumił nie za bardzo słuchał wykładu, ale streśćmy te fakty, o których Pan, panie doktorze mówił w swoim wykładzie.

Dr. A. L. Szcześniak: Ja poruszę sprawę świadomości. Nam jest dobrze siedząc w studiu czy w domu, krytykować tych, którzy podjęli decyzję o wybuchu powstania, ale uwarunkowania psychiczne u tamtych ludzi były zupełnie inne. Taka była polska mentalność, nie "z szabelką na słońce" - jak to próbują powiedzieć nam nasi wrogowie, tylko to było poczucie obowiązku, jaki ma się wobec Ojczyzny. Czterdzieści parę lat młocki tej naszej świadomości, doprowadziło do tego, że wielu ludzi nie rozumie znaczenia wyrazu ojczyzna, uważają, że nie mają wobec niej żadnych zobowiązań, że nie powinni zajmować się tymi sprawami, że powinni zająć się czymś innym. Jeżeli byśmy z tej strony oceniali, to rzeczywiście trzeba było usiąść plackiem i czekać, tylko tych co siedzieli plackiem to kopano z tyłu. Nasi ludzie walczyli z wrogiem, takie rzeczy są dzisiaj trudne do zrozumienia. Jak mówiłem tamto pokolenie miało zęby wilcze i nosiło czapki na bakier, dzisiejsze pokolenie ma czapki daszkiem do tyłu i to jest symbolika tego. Sołżenicyn, pisarz rosyjski znany na całym świecie, napisał wyraźnie, że "to czym jest godność ludzka, poznałem dopiero wtedy kiedy zetknąłem się z Polakami w obozie koncentracyjnym." Powtarzam: "to czym jest godność ludzka poznałem, dopiero wtedy kiedy zetknąłem się z Polakami w obozie koncentracyjnym." Były transporty polskich oficerów jadące na wschód. Niektóre te transporty nie były pilnowane, owszem siedzieli NKWD-ówcy, ale pociąg, kiedy się zatrzymywał pozwalano oficerom wysiąść, chodzić do wsi. Jeżeli była w pobliżu, zamieniać zegarki na żywność. A dlaczego? Nawet NKWD-yści wychowani w sowieckim raju, wiedzieli, że jeżeli polski oficer powie słowo, to, to słowo jest święte. I to jest coś czego wiele ludzi nie potrafi zrozumieć. Był obowiązek walki, obrony Ojczyzny, obowiązek bycia człowiekiem honoru i dlatego nasza młodzież walczyła, żeby to zrozumieć trzeba być Polakiem i trzeba się w to wczuć. Przyjąć wzór jakiegoś innego ludu czy narodu, który nic nie robił i, że to jest najmądrzejsza polityka, to by śladu już nie było po naszym Narodzie. O Powstaniu Styczniowym odrębnie możemy podyskutować, bo podobne efekty psychologiczne zostawiło. Powstanie Warszawskie dzisiaj i za sto lat będzie żyło w naszej świadomości, tak samo jak Powstanie Styczniowe, to są sprawy, których się nie da zważyć, zmierzyć i jakoś wymiernie określić, to jest honor, godność, to jest przestrzeganie polskiej godności, których dziś w walkach się nie przestrzega.


Dr. A. L. Szcześniak: Ja dorzucę dwie rzeczy; Niemcy od 1933 roku prawdopodobnie po raz pierwszy na północ od Bzury, nad Wisłą używali polskiej ludności cywilnej jako tarcz, w powstaniu również. Jak się zachowały te tarcze pełne godności, bez krzyków: "Nie strzelajcie!", tylko "Bracia strzelajcie celnie!". W podziemiach Muzeum Narodowego i Wojska Polskiego zgromadzili Niemcy około 4 tysiące ludzi, zażądali, aby te cztery tysiące ludzi wyłoniły delegację, delegacja miała iść do dowództwa Powstania i zażądać przerwania walk, pod groźbą, że te 4 tysiące ludzi zostaną wymordowane. Nikt się nie zgłosił, na 4 tysiące ludzi, aby iść i prosić o przerwanie walk, powtarzam: nikt się nie zgłosił na cztery tysiące ludzi, żeby iść i prosić o przerwanie walk, wiedząc, że Niemcy mogą zrealizować tę groźbę i to jest coś co może zrozumieć Polak i to Polak, któremu nie są obojętne wartości polskie.



Słuchaczka: Anna z Warszawy. Panie doktorze, ja się nie dziwię temu, co ten pan mówi, bo 40% Polaków tęskni za PRL-em. 10 milionów było w Solidarności, a pozostali akceptowali PRL, uważali go za wolna Polskę, wiec może to są ci ludzie, którzy uważali Powstanie za zbędne, ja chciałam Pana doktora o coś zapytać. Zarówno Niemcy, jak i Rosjanie stosowali politykę przesiedleń, przesiedlali ludzi z Kaukazu na Ural i w Warszawie takie były plany, podobno w Budapeszcie NKWD przesiedliło ludność Budapesztu. Były takie plany jeżeli chodzi o Kraków, ale Kraków uratował Kardynał Sapieha proponując Bierutowi, żeby przesiedlił mieszkańców Krakowa do Oświęcimia i w tym momencie Bierut z tego zrezygnował. Gdy chodzi o Warszawę, czy pan nie sądzi - ja mam przed sobą mapę zniszczeń wykonaną na podstawie zdjęć lotniczych z 1925 roku - i zniszczone w Warszawie było Śródmieście, Stare Miasto, Górny Mokotów, ale pozostałe domy istniały. W zasadzie Saska Kępa w ogóle nie była zniszczona, ani Praga, ani Dolny Mokotów, Bielany, a zabrano warszawiakom własność w granicach Wielkiej Warszawy i wielu warszawiaków nie wróciło do Warszawy - nie mieli po prostu do czego wracać, zabrano im ich własność. Czy to właściwie nie było spowodowane tym, że był taki plan, że Niemcy mieli wysiedlić ludność Warszawy i zrobić twierdzę? Po kapitulacji Powstania wyprowadzili ludność, a potem czy NKWD nie chciało w zasadzie, żeby warszawiacy wrócili do Warszawy. Warszawiacy uważają, że była to kara za Powstanie, ta nacjonalizacja bez odszkodowania własności Warszawie. Warszawiacy zresztą do tej pory nie otrzymali swojej, wcześniej zabranej, własności. Jak to Pan doktor wytłumaczy tę nacjonalizację? Skoro Śródmieście było tylko zburzone można było tak jak w Hamburgu ograniczyć zabranie własność do Śródmieścia, a pozostałe dzielnice pozostawić ludziom, z tym, że niektóre tereny nie były zabudowane i tak je zabrano warszawiakom. Co za cel był w tym, żeby warszawiacy, którzy byli za Powstaniem nie mogli wrócić do swojej własności?
Dr A. L. Szcześniak: Tak, Pani Anna Poruszyła ważny temat: plany niemieckie wobec Warszawy. Był taki generalny, niemiecki plan "Wschód" opracowany przed wojną składał on się z kilku dużych i kilku mniejszych przedsięwzięć i dotyczył ziem na wschód od granicy Rzeszy z 1938 roku, wśród tego były plany stworzenia wielkich niemieckich miast, miedzy innymi Warszawa - akurat kilka dni temu udał mi się zdobyć plany, tak zwany "plan Pabsta". 6. luty 1940 rok piękny kolorowy plan naszej Warszawy. Otóż docelowo miało to być 130 tysięczne miasto niemieckie Ur Deutsch Stadt Warschau, czyli praniemieckie miasto Warszawa. 130 tysięczne miasto, gdzie milion trzysta Polaków i Żydów zniknął po prostu już 6 lutego, zatwierdzone. Niedługo opublikuję artykuł w "Naszej Polsce" i tam będzie ten plan przedstawiony, są makiety jak to miało wyglądać. Warszawa miała przestać istnieć, w ogóle jako polskie miasto, dlatego tak ochoczo Niemcy podpalali budynki, przygotowywali Festung Warschau, wszystko co niemieckie miało być zniszczone, oczywiście można dyskutować czy to było 40-45% ile w czasie Powstania, ile w czasie Powstania, ile w 1939 roku, ile po Powstaniu, ile w czasie gett, to są do uchwycenia trudne rzeczy. Warszawa nie miała istnieć, w generalnym planie "Wschód" Niemcy zakładali w drugiej jego części, tzw. grosse planung, który miał być realizowany po wojnie, w Generalnej Guberni zostałoby tylko około 15% Polaków, 85% miało być przesiedlonych na Wschód. Jak w niemieckim ujęciu rozumieć słowo przesiedlenie? Przekonali się o tym nasi rodacy, których przesiedlano z Pomorza Poznańskiego i Śląska, czyli z tych ziem, które włączono do Rzeszy, czyli Warszawa była częścią generalnego planu "Wschód", jak plan Pabsta, który miał dotyczyć Warszawy. Oczywiście powiedziałem, że to było docelowe. W międzyczasie miano usunąć całą ludność Warszawy. Jak usuwano też wiemy: mordowano ludność getta w zdecydowanej większości, w pierwszym rzucie od 22 lipca 1942, około 310 tysięcy i potem po Powstaniu w getcie około 60 tysięcy jeszcze tak w stosunku do Żydów, jak to wyglądało w stosunku do Warszawiaków wiemy też i KL Warschau był jednym z obozów, gdzie miano oczyścić Warszawę z Polaków, KL Warschau powstał z pięciu lagrów, to był Trinks Gefanere na Kole, to były dwa lagry koło Dworca Zachodniego z wielką komorą gazową, to już 1942 rok październik, w 1943 roku włączono Gęsiówkę i Pawiak, jako ostatni z lagrów była Bonifraterska, to był cały zestaw obozu, jak kogoś to interesuje to polecam książkę "KL Warschau", która wyszła niedawno.



Ojciec Jacek: Czyli na tej podstawie można postawić tezę, że mówienie jakoby Powstanie Warszawskie spowodowało zniszczenie Warszawy nie ma pokrycia w rzeczywistości, gdyż Warszawa została skazana dawno, dawno wcześniej, prawda?

Dr A. L. Szcześniak: Tak, przecież wyburzano dzielnicę po byłym getcie. Likwidowano, niszczono po Powstaniu Warszawskim, ale dlatego, żeby Festung Warschau się utrzymała. Los biernych Polaków, były dużo gorszy niż tych, którzy walczyli.

Słuchacz: Wiesław z Ostrowa Wielkopolskiego. Chciałem tutaj poruszyć kilka spraw. Mianowicie, wracając jeszcze do wypowiedzi tego pierwszego pana - nie bardzo dziwię się, bo to pewnie pokolenie, które autorstwa nie-Polaków i to zostało. Przypominam sobie dyskusję z okazji pięćdziesięciolecia Powstania Warszawskiego i szok jaki doznałem, gdy wysłuchałem w telewizji państwowej wypowiedź pana Małachowskiego, która była bardzo podobna do słów tego Pana, który tu mówił, a mimo wszystko człowiek ten jest posłem, a więc to jakiś wydźwięk ma co do postawy, do tendencji jakie panują pośród nas.



Ojciec Jacek: Tym bardziej cenne są takie momenty w których możemy o prawdziwej historii mówić, a nie o jakiejś historii, która jest przedmiotem manipulacji.

Słuchacz: W szkole średniej byłem uczony z podręcznika, który napisał Rosjanin i dopiero w 1956 roku dane było nam usłyszeć trochę prawdy odnośnie historii Polski, odnośnie znaczenia powstań, które zupełnie się różniły od innych państw sąsiadujących z nami, które w zasadzie były podstawą odzyskania naszej niepodległości w roku 1918. Chciałbym jednak nawiązać do tematyki dzisiejszej, mianowicie z tego co usłyszałem, podobno doszło do kontrowersji między dowództwem Armii Polskiej - generałem Berlingiem - a stroną radziecką, chciałbym się dowiedzieć co było powodem jego dymisji. Chciałbym wiedzieć jaki był los powstańców warszawskich po Powstaniu, ponieważ często bywam na Pomorzu i tam w rejonie Sulinowa doszły do mnie takie wieści, że tam jest teren ogromnego cmentarzyska żołnierzy AK, tych po Powstaniu jak i tych przerzuconych tam z Wilna i żołnierzy Narodowych Sił Polskich, które w zasadzie były tępione przez NKWD i UB. I jeszcze jedno pytanie, czy Pan doktor zamierza opublikować w postaci jakiejś broszury, książki to co dzisiaj było mówione. Dziękuję serdecznie, szczęść Boże!


Dr. A. L. Szcześniak: Zacznę od ostatniego pytania, ja publikuję od dziesiątek lat. To co dzisiaj państwu mówiłem jest oparte na dwóch książkach, które leżą przede mną pierwsza: "Polska i świat wspólne dziedzictwo. Podręcznik do historii dla klas III gimnazjum" wydany przez Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne (http://www.polwen.pl/), zatwierdzony w zeszłym roku przez MEN, druga o identycznej okładce "Polska i świat wspólne dziedzictwo. Poradnik metodyczny dla klasy III", czyli równoległy do tego podręcznika. Tu są te wszystkie szczegóły o których mówiłem i wiele więcej rzeczy. To jest publikowane też w wydawnictwie "Historia w szkole średniej" i "Poradnik dla maturzystów" przez AGMEN w Warszawie, od wielu lat ta książka znajduje się na rynku księgarskim. Jest tam więcej niż mówiłem, ponieważ temat dokładniej jest opisany. Co było powodem dymisji Berlinga? Często się mówi, że przyczyna było samowolne rozpoczęcie walki o przyczółki. Samowolnie Berling nic by nie mógł zrobić, wiemy jakie w wojsku panują obyczaje. Natomiast było coś innego. Berling został mianowany na dowódcę I Dywizji Polskiej tworzącej się w ZSRR po wyjściu armii Andersa, z tą Dywizją były specjalne okoliczności, w jakich ona powstała. Podręczniki historii polskiej piszą, że powstał Związek Patriotów Polskich, który zwrócił się z prośbą, rząd sowiecki wyraził zgodę.

Zupełnie inaczej: Stalin wezwał do siebie Wasilecką, Berlinga i oświadczył, że będzie polska dywizja, kiedy na zebraniu Związku Patriotów Polskich nieistniejącym jeszcze, dowiedział się o tym Lampe, który przewodniczył wrzasnął "Wando!", ale głos "ojca narodów" był decydujący, musiała ta grupka zamilknąć. Powołano wtedy Związek Patriotów Polskich i wtedy ZWZ zwrócił się do rządu radzieckiego o zgodę i oczywiście otrzymał tę zgodę, ale Berling był w jakimś sensie osamotniony; Wanda Wasilewska, pułkownik Armii Czerwonej, zupełnie nie interesowała się sprawami polskimi. Było jej wszystko jedno się dzieje w Polsce. Natomiast rzeczywistą władzę miała grupa, można ją tak umownie nazwać, Bermana, ta grupa Bermana stworzyła biuro komunistów polskich, zakamuflowaną instytucję polityczną, która kierowała wszystkimi działaniami, która dysponowała kadrami.

Oficjalnie na jej czele stał Stanisław Zawadzki, który nawet nie wiedział gdzie się ta instytucja znajduje, tak to nią przewodził rzekomo, był przy tworzącym się Wojsku Polskim i ta grupa, ponieważ się sprzeciwiła woli Stalina, chciała storpedować stworzenie I Dywizji, na rozkaz Stalina miała być zesłana na Syberię, tylko Stalin postawił warunek, że musi to podpisać generał Berling, generał Berling właśnie ujął się honorem polskiego oficera, powiedział, że on takich rzeczy nie będzie robił, że porządki wewnętrzne zrobi się po powrocie do kraju, uratował całą tę grupę: Bermana, Minca, Zambrowskiego, Wierbłowskiego, Brystygierową - to było siedemnaście osób. Grupa mu się tak odwdzięczyła, że cały czas kopała pod nim dołki, oskarżała go o polski nacjonalizm i w końcu wykorzystano to, że on rzucił wojsko na przyczółki i odebrano mu dowództwo. Zaproponowano mu szkolenie w Moskwie i sam do Stalina jeździł, tułał się, ale sytuacji nie mógł odwrócić. Generał Szczerbakow, który był łącznikiem między Stalinem, a Polakami, ale w sprawach wojska powiedział Berlingowi wprost: Oni dostali władzę nad Polską, żadne interwencje tutaj nie pomogą" i to była przyczyna, że Berling został usunięty. Ta grupa nie znała uczucia wdzięczności, nie była w stosunku do Berlinga wdzięczna, że uratował im życie i nie podpisał zeznania.



Ojciec Jacek: Ale jeszcze chodzi o losy powstańców warszawskich i to co Pan Zdzisław powiedział - Borne-Sulinowo, tam rzekomo jest jakiś duży grób żołnierzy Państwa Podziemnego.

Dr. A. L. Szcześniak: Oficjalnie to wyglądało tak, że część żołnierzy AK zakonspirowała się wśród ludności cywilnej na rozkaz dowództwa po to, aby prowadzić pracę konspiracyjną, niepodległościową. Warszawski korpus AK z opaskami, w stroju taki jaki miał, ale z dumą poszedł do niemieckiej niewoli. Los tych ludzi był różny, bo w tym czasie Niemcy już szanowali Powstańców, co to znaczy? Zachodni alianci przez cały sierpień nie wydali oświadczenia, że Powstańcy są żołnierzami, Niemcy mogli rozstrzeliwać, mordować - działali zgodnie z prawem międzynarodowym, dopiero we wrześniu Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nareszcie się zdecydowały określić Polaków jako kombatantów, żołnierzy walczących i od tej pory los tych żołnierzy był nieco lepszy, bo traktowano ich jak kombatantów, oczywiście nie wszystkich jednakowo. Pan powiedział o mogiłach na Pomorzu - na pewno tak jest - my tych naszych mogił nie znamy, my szukamy teraz mogił, zgłaszamy, że takie istnieją, tworzą się w całej Polsce różne komitety, ale są to komitety społeczne. Instytut Pamięci Narodowej nie troszczy się o takie sprawy. Komisja powołana do opieki nad mogiłami, nad zabytkami historycznymi również się nie interesuje, dla nich ważna jest sprawa Jedwabnego, a mogiły polskie znajdujemy wszędzie i są to mogiły, które nie są opisane, zarejestrowane. I tu od razu apel: rejestrujmy taka mogiły, zaznaczmy na mapie, niech to z krótkim opisem trafi na ręce Radia Maryja.



Ojciec Jacek: Tak jest i będziemy wdzięczni, bo to jest jakiś konkretny nasz wyraz szacunku dla historii i tych, którzy ja tworzyli. W naszym studio Pan Andrzej Leszek Szcześniak, rozmawiamy o Powstaniu Warszawskim.

Słuchacz: Mówi Jarosław ze wsi Mirocin, koło Jarosławia. Dziękuję Panu, Panie doktorze, że Pan tak jednoznacznie, tak wymownie przedstawił Powstanie Warszawskie. Myśmy zostali wychowani i wpływy potężne ze Wschodu spowodowały, że w szkole tak, a nie inaczej musieli mówić nauczyciele. Tak i sprawa Katynia: rewizję mi w domu zrobili, zabrali książkę "Zbrodnia katyńska..." powiedzieli, że kalam dobre imię Związku Radzieckiego. Chodzi o telefon pierwszego Pana, bo wiele jest takich osób, które w rozmowach pytają się po co to było. Wybuch II wojny światowej, potęga niemiecka, powinniśmy się podać, dać prowadzić się Niemcom, również nie powinniśmy sprzeciwiać się wejściu sowietów do Polski, bo tylu ludzi oddało życie i takie patrzenie, gdyby się wiecznie na ziemi żyło, że szkoda byłoby życia, albo gdyby życia nie byłoby po śmierci żadnego. Pamiętam, jak JE ksiądz arcybiskup Tokarczuk mówił, że UB-owcy go prześladowali, powiedział im: "Najwyżej mi skrócicie, bo i tak kiedyś muszę umrzeć, ale nie mogę gwałcić własnego sumienia, ja mam spojrzenie inne". Tak samo jest w tej chwili w Unii Europejskiej - tłumaczę im, że tam mordują dzieci nienarodzone, a ludzie na to: jak je mordują, to matka morduje - jak chce, jej sprawa, jej brzuch, a my mamy tyle ludzi i będzie głód, nędza, bieda - następne skrajności i tu jest nasza niekiedy tragedia. Jestem rolnikiem i co z nami robią? Tutaj zrobi się chłopska partia PSL nawet nie możemy oddać zboża! Mój kolega uprawia zboże, wynajął samochód na zboże na dwa dni i teraz musi za ten samochód zapłacić, zboże rozładować. Tragedia straszna tych rolników. Tyle ludzi oddało życie, tyle rodzin zostało wymordowanych, a my depczemy tę krew niewinnie przelaną i jeszcze mamy pretensje, zastrzeżenia. Być może się obudzimy teraz, w tej tragicznej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy i takich osób jak ten Pan, dzwoniący jako pierwszy jest wiele, biednych, można powiedzieć, ludzi. Święty Popiełuszko tutaj jeden mówił "Gdyby się polityką nie zajmował, to by go nie zabili" już polityka się zajmować nie można, nie wolno bronić swojej godności, nie można strony Kościoła, życia drugiego człowieka, bo mogę ja utracić życie, a moje jest ważniejsze niż tego drugiego, a potem ten człowiek dał wódki swojemu zięciowi i teraz można powiedzieć, gdybyś mu wódki nie dawał, to by nie zginął pod kołami pociągu, takie są tragedie nasze. Ja Panu, Panie doktorze dziękuję. Mam nadzieję , że tą rozmową pobudzi Pan ludzkie umysły i uzmysłowi ludziom, to że jesteśmy Polakami, że kiedyś bardzo dużo oddało życie, byśmy teraz mogli żyć w wolnej Polsce. To jest święty obowiązek bronić naszej Ojczyzny do końca nawet, gdyby zagrażało naszemu życiu. Nie wolno nam odpuścić. Unia Europejska nam nic nie da, jeżeli wtedy nas zdradzili, to teraz nam na pewno nie przyjdzie z pomocą, abyśmy lepiej żyć mogli. Wyjeżdżając za zagranicę muszą czyścić buty, a tu w naszej Ojczyźnie i trzeba o nią dbać. Dziękuję jeszcze raz. Szczęść Boże!



Dr. A. L. Szcześniak: Dziękuję za ciepłe słowa. Powrócę do czegoś, do czego trzeba wracać, a mianowicie godność osobista. Trzeba przestrzegać pewnych wartości. Czy to jest potrzebne? Prawdziwa cywilizacja kształtuje się przez wiele tysięcy lat, wypracowywane są pewne normy, a one są po to, żeby ludzie byli ludźmi, żeby nie zachowywali się jak zwierzęta, tylko żeby potrafili tak postępować, żeby nie krzywdzić innych. Często używamy takiego słowa: wartości chrześcijańskie i często się atakuje Kościół, że były prowadzone wojny, jednak często się mówi, że gdyby nie Kościół, to Średniowiecze byłoby naprawę ciemnym okresem, a w rzeczywistości takie nie było. Ale zjawisko ciągłych wojen między wielkimi panami, między magnatami, w okresie kiedy kraje przechodziły rozbicie dzielnicowe, i co wtedy Kościół właśnie wprowadził? Tak zwany Troiga Dei, Pokój Boży, były określone dni, w których nie wolno było walczyć i to było tak zrobione, że jeżeli ktoś chciał iść na wyprawę wojenną to te dni mu przeszkadzały i nie opłaciłoby mu się wyruszyć, bo zanim dotarły na miejsce już następowały dni w, w których nie wolno mu było walczyć, to było przestrzegane w Średniowieczu. Troiga Dei, to było zjawisko, które łagodziło obyczaje. To była jedna z wielu wartości, które wprowadził Kościół. Jeżeli my mówimy takie słowo, które bardzo drażni niektórych, jeżeli mówimy wartości chrześcijańskie, czasami się podśmiewają ironicznie, to jest po prostu po to, żebyśmy byli ludźmi. Czy bylibyśmy tymi, kim jesteśmy teraz, czy w ogóle byli byśmy, gdybyśmy ulegali? Nie będę się bił, to wyjdę na tym dobrze, to chcieli właśnie wprowadzić nasi wrogowie, młócono nam psychikę przez cały okres PRL-owski, szczególnie zasłużył się twórca całego kierunku pan Wiktor Grosz, czyli Izaak Medres. Jego metody opracowane do niszczenia polskiej świadomości były stosowane zarówno w informacji wojskowej, jak i w całej propagandzie ogólnokrajowej w prasie, w mediach. Ciągle nam wmawiano: wy jesteście gorsi, wy przez tysiąc lat nic nie potrafili zrobić, wy jesteście źli, zaplute karły reakcji pomocnicy faszyzmu. Do czego doszło: jest blisko 40 milionowy naród, który jest jak bezwolna masa, z wyjątkiem pewnych grup ludności coraz liczniejszych, a reszcie odbierają zakłady pracy, odbierają stocznie, odbierają nam fabryki. Wykupują naszą ziemię, a my tylko z rękami założonymi głosimy zasadę: postępujmy tak jak ci, którym nie chciało się walczyć. I właśnie po to ta propaganda, żeby nas zniechęcić do działania powoduje nasza obecna katastrofę, dlatego wróćmy do naszych wartości, załóżmy czapki na bakier, a kiedy trzeba to i kosy ostrzmy.



Słuchacz: Dzwoni Lucjan z Kanady. Jestem dumny z tego co Polacy uczynili w obronie Ojczyzny, w obronie wiary chrześcijańskiej, w obronie narodu, za wszelkie powstania i nadal tacy musimy być, musimy dalej walczyć. Teraz nie potrzebna jest broń, żeby brać ją do ręki, ale musimy walczyć o to, żeby Polskę zatrzymać w swoich granicach. Chciałbym zaproponować, żeby zrobić taką ulotkę i rozdać ludziom wszędzie na zebraniach, po Mszach św., wszędzie gdzie katolicy mogą wejść i oświadczyć, że w tej chwili mamy Unię Europejską, że tak wygląda w tej chwili, ale po podpisaniu tych dokumentów wejścia do Unii będzie już całkowita zagłada narodu polskiego, przemysłu. Będziemy wymieszani z wszystkimi ludźmi z całego świata, bo właśnie chodzi, żeby zniszczyć państwo w swoich granicach i narodowość i tak jak wspominano, za cztery lata będą tylko cztery języki, także polski język w ogóle nie będzie istniał. Na zachodzie są również tacy, którzy nie chcą się przyznać, wstydzą się, że są Polakami, ale wydaje mi się, że to nie są Polacy, rodzili, wychowywali się w Polsce, a teraz wyjechali i nie chcą mieć nic wspólnego z Polską, z Kościołem, ale takich ludzi jest mało, najlepiej, żeby nigdzie takich nie było, ale trudno jak są, to są. Postanie Warszawskie popieram, inne również, także moi rodzice walczyli. Szczęść Boże.



Dr. A. L. Szcześniak: Mówił Pan o takiej ponurej perspektywie za 25 lat będą cztery języki. W latach dwudziestych, dokładnie przyjmijmy 1922 rok wyszła taka książeczka "Pan Europa" napisał ją hrabia Ryszard Coudenhove-Kalergi. Co to jest to "Pan Europa"? Słowo "pan" po grecku obejmuje jakąś całość dużą, dla Pana Coudenhove-Kalergi taka Europa miała być od granic Związku Radzieckiego, czyli raczył przed wojną w to Polskę włączyć aż do Portugalii, Lizbony. Co Pan Coudenhove-Kalergi proponował? Stworzenie jednej Europy, jednego państwa, w tym państwie były jeden język, jak go sobie wyobrażał Pan Coudenhove-Kalergi do dzisiaj nie wiemy, bo było kilkadziesiąt języków, kilkadziesiąt milionów ludzi, którzy nie potrafili czytać i pisać. Pan Koden Howen Callergii uważał, że warstwą rządzącą mają być ludzie zesłani przez Opatrzność, czyli Żydzi, a warstwą nad którą mają rządzić byłby ludność aryjsko-negroidalna nie ma takiej ludności i nie było nigdy ludności aryjskiej-negroidalnej są szczepy asyryjskie, czyli idoeuropejczycy, czyli Słowianie, Niemcy, Grecy, Włosi, Romanie, itd. Rasy negroidalne to są rasy murzyńskie, pan Koden Howen Callergii był nagłaśniany, był finansowany, jeździł po całym świecie z tą ideą swojej Europy. Próbowano ją wprowadzać, oczywiście z tego nic nie wyszło, bo nie mogło wyjść. Europa po wojnie, zresztą na czas wojny pan Koden Howen Callergii schronił się w USA i wrócił po wojnie dalej działalność prowadzić, takich maniaków jest wiele i teraz Unia Europejska, jest to rzecz, która pęka i się rozpada. Jeżeli bierzemy do ręki to co ta Unia płodzi, no to człowieka strach bierze. Z tym, że ta Unia traci coraz większe siły na to, żeby wprowadzić to co próbuje. Dlaczego? Ten sam pomysł, w takiej formie w jakiej teraz to chce się zrobić, to jest pomysł globalistów, będzie jeden wielki kołchoz światowy, w tym kołchozie będzie władza naczelna i ludzie będą beznarodowościowo, bez języka jakiś tam jeden się zrobi, jest to bolszewicka utopia. Wielka Brytania, Dania nie wprowadziły euro. Co się na ten temat pisze w prasie amerykańskiej? A mianowicie prasa pisze, że jeszcze kilka lat i Unia Europejska się rozleci. Rzeczywiście to, co Pan mówił, opisy Unii po prostu przerażają, tylko, że normalny człowiek, nawet ponad normalny nie jest w stanie tego zgłębić. Dlaczego? Po prostu to są wielkie tomy to są rzeczy poukrywane wśród tych tomów i trudno na nie trafić. Ja byłem na zebraniu, gdzie Pan senator przytoczył jeden z punktów Unii Europejskiej, pobiegłem na ulicę Kruczą, gdzie jest centrum informacyjne z prośbą, żeby mi to pokazali, okazało, że nie mogą znaleźć, jest tyle również ustaw, że ci specjaliści od wyszukiwania sami się w tym pogubili. Unia Europejska to były stwór bez Boga albo inaczej to jest coś co próbowano kiedyś robić, stworzymy wam nowego Boga, to były Bóg stworzony przez ludzi i tak w wielu opisach jest, chrześcijaństwo temu przeszkadza, bo chrześcijaństwo ma określone pojęcie Boga, zasad, a to co chce Unii a trzeba oprzeć na człowieku, bo człowiek jest miarą wszech rzeczy i tu filozofia nowego wieku New Age, stek bzdur. Trzeba pokazywać ludziom do czego to zmierza i myślę, że jeżeli Radio Maryja pozwoli przedstawimy na antenie ciekawy artykuł, ja mogę powiedzieć co to za materiał, z dokumentów wypowiedzi Hitlera, Himlera, Martina Bortmana i specjalne opracowania z 25 listopada 1939 roku Hektera, Wetzta, dwóch panów doktorów "O traktowaniu ludności Wschodu" mamy wypisane punkty, jak hitlerowcy zalecają zniszczenie narodu polskiego i my te punkty państwu kiedyś przeczytamy i państwo sobie dotyczy, które partie polskie głoszą te same punkty, te które głosili hitlerowcy, żeby zniszczyć naród polski o czym wyraźnie mówili w dokumentach i teraz żądają tego samego co kiedyś żądali hitlerowcy.



Ojciec Jacek: Swoja drogę uważam, że właśnie takie plany Hektera i Weilera, czy też innego naukowca inżynier Pabsto aneks do Traktatu polsko- niemieckiego, jako przestroga historyczna, czego, niestety, nie uczyniono. Nasz czas tego pierwszego spotkania dobiega końca, za dziesięć minut druga część. Teraz może w intencji wszystkich poległych w powstaniu Warszawskim, polećmy wszystkich Matce Bożej, odmówmy modlitwę "Pod Twoją obronę..."

Dr. A. L. Szcześniak: Na pewno w życiu człowieka są ważne wartości, jest postawa człowieka, po to, żeby być człowiekiem. Jedną z tych postaw jest patriotyzm, miłość do ojczyzny i o niej dzisiaj mówimy, wykorzystując okazję Powstania Warszawskiego.


Słuchacz: Pozdrawiam Pana Szcześniaka, mówi Marian z Warszawy. Tyle było wątków tyle spraw, w niektórych miałem okazje korzystać ze źródeł. Jeżeli chodzi o Powstanie, to był ogromny solidaryzm narodowych, który świadczy o jego wielkości i nie można podważać, przecież Powstania nie wywołało kilku żołnierzyków, a czy jak mówiono "zaplute karły", tylko cała Warszawa i cała Warszawa, poza Powstaniem w Warszawie to szykowały się inne oddziały Armii Krajowej, których nie dopuściła armia radziecka, czyli trzeba brać wydźwięk najważniejszy, a nie tylko te, które nam podsuwali. Ja na miesiąc przed Powstaniem, co prawda byłem jeszcze dzieckiem, od jednego z ważnych ludzi, powiedział "żegnam się z swoim Ojcem. Słuchaj ja nie wrócę, Powstanie będzie, na pewno nam nie pomogą i przegramy. Ja zginę, bo jako kapitan muszę dotrzymać honoru oficerskiego i za to czego się uczyłem muszę oddać życie." Sprawa generała Berlinga, bo zrobiliśmy kiedyś spotkanie z generałem, nim mu Stalin dal zezwolenie, on już poczynił pewne kroki, samodzielnie zorganizował tę pomoc, za co był odwołany na rozmowę do Stalina, poza takimi oficjalnymi adiutantami miał takiego jednego nieoficjalnego adiutanta, o którym inni nie wiedzieli, adiutant ten udzielił nam informacji, co się kiedyś ukazało w dwutygodniku, w tym całym towarzystwie to on był jedynym Polakiem i on był na audiencji u Stalina i powiedział, że oni wszyscy to Polacy. Była sesja rady otwarta w Pałacu Kultury i chciano zlikwidować jego popiersie przy moście i zmianę z Mostu Berlinga, to trzeba było tam być i słuchać co mówiła ludność Warszawy, a nie partia Unii Wolności, zarzucano mu, że on handlował kotami, że nie był dobrym generałem i Polakiem, za taką rzecz publicznie powiedzianą przez jednego z pisarzy, jakim był Ross, który chciał go opluć, to by Stalin go z miejsca rozstrzelał, bo on był niewygodny. Jako dziecko bo brakowało mi jeszcze kilku lat do szesnastu, parę miesięcy przebywając w tym środowisku i zgodzę się z Panem, bo czytałem taką małą książeczkę "Prawdziwe małe historie niepodległej Polski" w tej książeczce są wspomnienia ludzi, którzy walczyli i w czasie wojny, i w czasie Powstania - i to jest duch naszego narodu. Szczęść Boże!



Dr A. L. Szcześniak: Tu powiedział Pan bardzo ważne rzeczy: pierwsza to jest postawa ludności wobec powstania, solidaryzm miedzy Polakami. Jest to rzecz tak wielka, że nie znajduje odpowiednika w innych krajach podobnego działania. Polacy w obliczu niebezpieczeństwa potrafią dokonywać cudów.

Nasz wielki pozytywista Aleksander Świętochowski powiedział: "Polacy są jak z żelaza, żeby coś z nimi zrobić to trzeba rozgrzać ich do czerwoności i walić młotem." Czasami trzeba nam silnych bodźców, abyśmy rozpoczęli wielką akcję, takim silnym bodźcem była chęć wyzwolenia stolicy, pozbycia się okupanta niemieckiego i zachowanie ludności w tym czasie było wspaniałe. Bez pomocy ludności, bez włączenia się na cały regulator powstanie by nie trwało 63 dni, przecież powstańcy nie mieli ciężkiej broni, zdobyte kilka czołgów, to niewiele, nie mieli dział, brak im było karabinów, amunicji, wszystkiego, a mimo to opierali się doskonale uzbrojonym Niemcom, dzięki postawie, postawa we wrześniu 1939 roku, bo to wiąże się z powstaniem. Był ogłoszony plan mobilizacyjny, najpierw kartkowy w marcu, potem kiedy Polacy ogłosili mobilizację pod naciskiem Anglików i Brytyjczyków musieli ja odwołać, ale mimo tych wszystkich perturbacji, mimo bałaganu jaki panował, do wojska zgłosiło się więcej ochotników niż przewidywały to plany mobilizacyjne. Czy ktoś pokaże mi drugi naród, gdzie tak było i z tego właśnie powinniśmy być dumni, że w obliczu wielkiego zagrożenia Polacy dokonują cudów. Rzecz związana z okupacją: tajne nauczanie, przecież to był fenomen w skali światowej, tak rozwiniętego tajnego nauczania na wszystkich szczeblach nie miał żaden inny naród i co ciekawe ilość wsyp było znikoma w porównaniu z rozmachem akcji. Według obliczeń historyków ilość zdrad dotyczących podziemia polskiego jest znikoma w porównaniu z rozmachem tego Powstania, oczywiście byli zdrajcy, byli donosiciele, wydawano na nich wyroki, były sady Polski podziemnej, które się tym zajmowały, byli wykonawcy tych wyroków, ale to było w porównaniu z innymi narodami nieprawdopodobnie niskie. Jeszcze o wojnie domowej w Polsce, jest to okres po 44/45 można to było określać wojną domowa 15 lat temu, dziś jest trudno kiedy wiemy, kto opracowywał plan, kto kierował i do czego dążył nie możemy nazwać wojną domową, to był najazd i walka z najazdem, mówimy o powstaniu, w dniu kiedy dowództwo powstania dokonało kapitulacji Stalin wezwał przedstawicieli PKWN-u do siebie w Moskwie w pierwszych dniach października, drugi do czwartego, i zażądał mordowania Polaków w kraju.

Robiła to Armia Czerwona z AK-owcami, Dywizje NKWD, robiły to oddziały Smierżu, Stalin zażądał, aby nasz PKWN zaczął mordować Polaków i po powrocie z Moskwy wzięto się dodatkowo za czyszczenie zaplecza. 30 października 1944 roku wydano specjalny dekret o ochronie państwa i w tym dekrecie usprawiedliwiono zbrodnie, zezwolono na dokonywanie zbrodni, miedzy innymi za słuchanie radia groziła kara śmierci i to druga polska konspiracja nie doceniana, często znieważana w różnych opracowaniach, dokonała wielu i wspaniałych rzeczy, ta druga konspiracja ratowała honor i8 godność Polaków, ale nie tylko to. Było Powstanie Warszawskie, była "Burza", było polskie podziemie, była Armia Krajowa, która sztab aliancki określił jako "najlepiej zorganizowaną armię w podziemnej Europie" i chyba w świecie. O całym mechanizmie zniewolenia Polski, kto? jak? dlaczego? w imię jakich celów? To nie była wojna domowa, to była walka Polaków z najazdem. Przykro, że wielu Polaków tego nie zrozumiało, ale skoro nie rozumieli tego zaraz po wojnie, można im wybaczyć, o wielu rzeczach nie wiedzieli, ale jeżeli nie rozumieją tego dzisiaj, tego nie można wybaczyć, bo dziś wiemy, dziś mamy nazwiska wszystkich, którzy dokonywali mordów masowych i tak jak poprzednio Pan poruszył sprawę zbiorowych mogił, gdzie prawdopodobnie żołnierzy Armii Krajowej byli mordowani, tak powinniśmy się rozejrzeć po Polsce i poszukać więcej takich mogił, żeby uczcić pamięć tych ludzi.

W archiwach sowieckich odnaleziono dokumenty , w których sowieci przyznają się do ponad 65 tysięcy samych żołnierzy Armii Krajowej, a gdzie tu Narodowe Siły Zbrojne, Bataliony Chłopskie, cała seria innych organizacji drugiej konspiracji i to nie była wojna domowa, to było zniewolenie Polski rękami zdrajców. Po wojnie można się było mylić, można było wierzyć, że to przychodzi nowe, sprawiedliwe, że będzie lepsze życie, dziś wiemy dokładnie co to było. Kilka słów o Berlingu, zaskoczył mnie Pan ta konferencją, która była w Warszawie i zarzutem postawionym przez Michnika, że Berlinga czymś handlował, dlatego go zdjęli, handlował kto inny, tutaj taka anegdota. Pytanie do Radia Erewan; czy to prawda, że Iwan Iwanowicz dostał w Moskwie rower. Prawda, tylko nie Iwan Iwanowicz, tylko Piotr Piotrowicz nie w Moskwie, ale w Lenningradzie i nie dostał tylko mu ukradli. Podobnie z tym handlem major Hillary Mintz został przez Berlinga zdegradowany, za kupczenie żywnością dla I Armii Wojska Polskiego, on wraz ze swoja grupką, handlował żywnością sprowadzoną z Moskwy dla I Armii rozwoził po kołchozach, za zyski brał dla siebie, został przez Berlinga zdegradowany, a obcinał mu wagony późniejszy minister Sibicki i to nie Berling, Berling takich rzeczy nie robił. Owszem Berling zdradził, będąc w Willi szczęścia we wcześniejszych sprawach i zostając, kiedy armia sowiecka, miał w związku karę śmierci przez sąd Rzeczypospolitej, ale nie ogłaszano tego z uwagi Rosjan i aliantów, to tak. To właśnie Hilary Mintz został tym, który kierował i ustawiał.



Słuchacz: Wacław z Sikory. Chciałbym dołączyć mój głos do taj ciekawej dyskusji. Chwała Polakom za wszystko co dokonali, chwała Polakom za Powstanie Warszawskie, chwała Polakom za powstanie Solidarności, ale jednocześnie chciałbym prosić Polaków, żeby oprócz otwartego serca mieli również otwarte głowy. Nie wystarczy z otwartym sercem, z patriotyzmem występować przeciwko złu, kiedy to otwarte serce sprowadza na manowce. Jak zwycięska bitwa pod Wiedniem została zmarnowana przez naszych aliantów, tak jak zostały zmarnowane owoce polskich żołnierzy w czasie II wojny światowej, zmarnowane dla Polaków, nie dla aliantów, tak została wymanewrowana ofiara Powstania Warszawskiego, wymanewrowana i zmarnowana przez tych, którzy pięknie mówią, mieszkają w Polsce od kilku pokoleń, ale Polaków i polskości nienawidzą. Więc mam apel, aby otworzyli swoje umysły, żeby zagrzały się te umysły. Jesteśmy jak żelazo, ale dopiero jak się nas rozgrzeje do czerwoności i bije młotem zaczynamy cos robić, a to już jest nasza strata, znowu jesteśmy o kilka stopni do tyłu. Może w końcu przed sercem zaczniemy wysyłać nasz umysł, może zobaczymy, kto nami manewruje i w jakim celu. Przecież II wojna światowa i Powstanie Warszawskie było zaplanowane dziesiątki lat wcześniej, konsekwentnie realizowane, prowadzące do jednego celu, tym celem jest zapanowanie przez jedną nacje nad całym światem, stworzenie nacji rasy panów, która będzie o wszystkim decydowała, która ma prawo istnieć, a którzy nie, którzy mają prawo żyć w godności, a których zniszczyć, zmarnować. Sama walka z otwartym sercem nic nie daje prowadzi na manowce. Musimy prowadzić walkę z umysłem, dlatego proszę Polaków, aby zwracali uwagę na to co się obecnie dzieję. Jeżeli można chciałbym nawiązać do wizyty Ojca świętego w Ameryce. Była krótka dyskusja, jak Polacy oceniają tę wizytę. Bardzo mi się podobała wypowiedź jednego pana, który, że Ojciec św. znokautował swoich przeciwników, ja bym powiedział, że to nie Ojciec św., ale ludzie, którzy przychodzą na te wszystkie uroczystości, ale ludzie przychodzą dlatego, że wiedzą, że idą do prawdy, do kogoś kto im pomoże żyć godnie, to mamy sekty takie, jakie mamy, teraz wszyscy czekamy na wizytę w Polsce , w centrum polskości w Krakowie, którego centrum jest Wawel, na Wawelu byli koronowani polscy królowie, w którym są groby polskich królów, będą przyjęci ludzie, którzy są winni za sytuację, jaka powstała, 1990 roku, winni tej degradacji narodu oni będą przyjęci przez Ojca Św. na Wawelu jak można to zrozumieć, ja jestem katolikiem, moja religia zmusza mnie do mówienia prawdy, nie do ukrywania, dlatego się publicznie pytam: jak można zrozumieć to? Szczęść Boże!


Dr A. L. Szcześniak: Można i trzeba się z tym co Pan co powiedział oprócz otwartych serc,  potrzebne są otwarte umysły i na czym to w obecnej sytuacji mogłoby polegać?

Na przeciwstawieniu się złu, ale jest kilka potrzeb.

Pierwsza potrzeba jest uświadomienie ludzi, okazanie tego co się dzieję.

Druga jest wskazanie ludzi złych. Nie wiem czy do pana dotarły informacje, że istnieje w kraju wiele ośrodków, które prowadza rejestrację. Rejestracje źle sprzedawanych "prywatyzowanych" zakładów, zbierają dokumenty po to by w stosownej sprawie będzie można te dokumenty wykorzystać i odebrać te rozdane majątki, to robią fachowcy. Wiele organizacji prowadzi listę ludzi, którzy działają przeciw Polakom. Te listy są różnie przedstawione, szkoda, że nie mam tutaj żadnego schematu mógłbym przeczytać. Zapisuje się złe czyny po to, żeby w przyszłości lub zneutralizować kiedy przyjdzie odpowiedni moment i dochodzimy do tego, że nawet lokalne pisma podają zdjęcia ludzi, pod spodem napis dlaczego on jest na czarnej liście, co on złego zrobił jako radny, gdzie popełnił czy błąd czy nadużycie i to jest jakby pierwsza jaskółka.

Mówił Pan o planach zniewolenia narodu polskiego, na ten temat próbujemy cos pisać, ja ostatnio napisałem takie broszurki "Generalny plan Wschód, plan zagłady Słowian", "JUDEOPOLONIA", tu chodzi o Judeopolonię z czasów I wojny światowej, "Deportacje XX wieku", "Holocaust" oczywiście holokaust widziany oczyma faktów pewnych, utajnianych do tej pory. W tej chwili w postaci książki pokazana zostanie anatomia zniewolenia Polski od roku 1918 do roku 1945. Jak to się wszystko układało na jakich zasadach i konkretnie, które państwa miały w programie walkę z państwem polskim, na czym to polegało?, jak to przebiegało? I jakie tego były skutki.

My próbujemy określić złych ludzi i czasami ci ludzie atakują nas na wyrost. Niedawno kilku historyków zajmujących się tymi sprawami, taki jak prof. Jerzy Robert Nowak, Pan doktor Ratajczak, czy Pan Brochocki, moje nazwisko również się znalazło określeni zostali jako wariaci na swobodzie i żądania, żeby prokurator się tymi ludźmi zajął i jak przebiegają takie żądania. W marcu policja aresztowała broszurkę "JUDEOPOLONIA", bo się zgłosił ktoś, kto na podstawie przepisów prawnych zmusił policję do aresztowania. Oczywiście postawę policji pochwalały jej władze, ale okazało się, że prokuratura odrzuciła jako, że bezsensowne atakowanie broszury w której nie było nienawiści ani żadnych pomówień przeciwko innemu narodowi.

Po księgarniach chodzą bojówki i sprawdzają co księgarz ma, co wystawia, czego nie i odpowiednio sugerują, że jak będzie wystawiał pozycje te narodowe to może go spotkać krzywda.

Są pewne gremia, które uradzają, że należy się wziąć za piszących prawdę, ale oni już są w tej chwili słabi, oni mogą po kątach gdzieś gadać, na wystąpienia jawne oni już nie mają siły.

--------------------------------------------

Offline

 

#6 2008-08-03 18:09:57

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Re: POWSTANIE WARSZAWSKIE

Fragmenty audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja - 3.08.2004 r.





Niemcy zabili 200 tysięcy Warszawiaków

i zrabowali 45 tysięcy wagonów z ich mieniem,


wstępnie roszczenia odszkodowawcze zostały wyszacowane w granicach od 33 miliardów dolarów amerykańskich w górę






O. Jacek Cydzik: Drodzy radiosłuchacze, kolejne połączenie w naszej audycji „Aktualności dnia”. Jest z nami pan Jan Maria Jackowski, przewodniczący Rady Miasta Stołecznego Warszawy. Witam gorąco. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica.



Jan Maria Jackowski: Teraz i zawsze. Szczęść Boże. Pozdrawiam całą Rodzinę Radia Maryja.





O. Jacek Cydzik: Panie Przewodniczący, jeszcze nie ochłonęliśmy po tych bardzo, bardzo bogatych obchodach 60-tej rocznicy Powstania Warszawskiego. (...) Podczas tych uroczystości m.in. przemawiał kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, nawiązując także do sprawy roszczeń niemieckich. Jakie są Pana refleksje po tym przemówieniu i jakie dalsze kroki Pan podejmie, jako jeden z inicjatorów inicjatywy zmierzającej do inwentaryzacji majątku zniszczonego przez Niemców podczas II wojny światowej?



J. M. Jackowski: Z dużą uwagą wysłuchałem wystąpienia pana kanclerza Schroedera i muszę powiedzieć, że (...) nie dostrzegłem w tym przemówieniu tych konkretów, których należałoby się spodziewać.

Warto przypomnieć Rodzinie Radia Maryja, że 200 TYS. LUDZI CONAJMNIEJ ZGINĘŁO W CZASIE TEGO POWSTANIA, w tym część żołnierzy z bronią w ręku, ale przeważająca większość to była ludność cywilna. Chociażby na Woli - jednego dnia Niemcy zabili 20 tysięcy mieszkańców Woli. Więcej nie zabili dlatego, że zabrakło im amunicji. Nie będę tego komentował. Był to akt wyjątkowo bestialski.

A po tym akcie, już po powstaniu, kiedy ludność została wygnana na poniewierkę do różnych katowni, została skierowana do obozów, rozstrzeliwana, pozbawiona domów, wywieziono z Warszawy 45 tysięcy wagonów z mieniem komunalnym i mieniem ludzi.

Następnie, kwartał po kwartale, wysadzano i niszczono pedantycznie, z niemiecką dokładnością, kwartał po kwartale miasto. Tak, żeby kamień na kamieniu nie pozostał. I w tym brali udział nie jacyś tam „hitlerowcy” (mówi się dzisiaj „hitlerowcy”), ale bardzo konkretni Niemcy. Nie tylko żołnierze formacji policyjnych, gestapo, czy jakichś innych służb mundurowych, ale przede wszystkim cywilni Niemcy, którzy w tej administracji byli, która rabowała, plądrowała, niszczyła, zabijała i tworzyła machinę zagłady. Powstanie Warszawskie było również aktem ludobójstwa. Na ten temat przy okazji rocznicy się wypowiadano i stąd obecność kanclerza Schroedera na uroczystościach. I jego obecność na Woli - tam - gdzie jest memoriał poświęcony pomordowanej bestialsko ludności cywilnej - nie tylko żołnierzom bohaterskim, którzy walczyli z Niemcami. (...) Stwierdzenie, że rząd niemiecki będzie przed trybunałami prezentował stanowisko, że nie popiera żądań, które będą składały osoby indywidualne, spadkobiercy czy potomkowie Niemców sprzed 60 lat, nie ma w zasadzie żadnego znaczenia prawnego. (...)





O. Jacek Cydzik: Panie Przewodniczący, tutaj wejdę w słowo. Niedawny gość Radia Maryja, pan profesor Jan Mur-Jankowski z Nowego Jorku mówił, że bolączką obecnych władz, które próbują ułożyć stosunki z Niemcami, jest albo niewiedza, albo przemilczanie faktu, że przecież działało w Niemczech w latach 50-tych i 60-tych, od lat 50-tych prawo, na mocy którego sami Niemcy płacili wyższe podatki po to, aby odszkodować swoich obywateli, którzy zostali przesiedleni.



J. M. Jackowski: I tu jest hipokryzja ze strony rządu niemieckiego. Polityka niemiecka jest taka, żeby po cichu wspierać roszczenia tzw. „wypędzonych”. Te środowiska zapowiadają wręcz zalew pozwami sądów polskich, a równolegle będą przed europejskim trybunałem w Strasburgu te pozwy składali. Po cichu wspiera się te środowiska, a z drugiej przyjeżdża się do Polski i głosi się słowa o pojednaniu, o poszukiwaniu zadośćuczynienia, o tym, że rząd niemiecki nie popiera tych roszczeń. (...) Chodzi nie tylko o wielką niesprawiedliwość dziejową, ale również o bardzo ekonomiczny wymiar, liczony miliardami dolarów. I stąd my, mówię o samorządowcach z Ligi Polskich Rodzin i z innych środowisk politycznych - podejmujemy kwestie wyszacowania tych zniszczeń, które były dokonane na mieniu komunalnym i mieniu osób indywidualnych. (...)

Te roszczenia wstępnie zostały wyszacowane w granicach od 33 miliardów dolarów amerykańskich w górę. (...) To pokazuje, o jak gigantycznych pieniądzach mówimy.

Ja mówię tylko o odszkodowaniu za mienie zniszczone, mienie w sensie fizycznym, natomiast nie mówię o życiu ludzkim, którego oczywiście nie sposób wycenić, i o tych setkach tysięcy warszawiaków i milionach Polaków, którzy w czasie II wojny światowej zginęli. (...) To nie jest tylko zadośćuczynienie za przeszłość, które jak najbardziej powinno być dokonane, ale to jest również element nadania odpowiedniej rangi i miejsca Polsce w gronie narodów europejskich. (...) Coraz bardziej na gruncie prawa międzynarodowego upowszechnia się tzw. doktryna Ajzensztata. Ajzensztat to był zastępca sekretarza skarbu w czasach prezydenta Clintona Stanów Zjednoczonych, który na konferencji w Genewie zaczął lansować pogląd, że roszczenia nie ulegają przedawnieniu. (...) W podpisanym na początku lat 90-tych, okrzykniętym jako gigantyczny sukces, traktacie polsko - niemieckim na ten temat w ogóle nie ma mowy. Mówi się o granicach, o innych kwestiach, natomiast nie mówi się o kwestii uregulowania ewentualnych roszczeń. To wymaga dopełnienia i przyjęcia przez rząd Republiki Federalnej Niemiec zobowiązań - jeżeli obywatele niemieccy będą dochodzić swoich roszczeń, to adresatem, który powinien im za to mienie rekompensatę wypłacać, jest rząd Republiki Federalnej Niemiec, a nie Polska. Bo nie Polska przecież wywołała II wojnę światową.





O. Jacek Cydzik: Tym bardziej, że trudno do tych tysięcy wagonów mienia polskiego, wywiezionego przez Niemców, jeszcze coś dokładać? Z drugiej zaś strony można ironicznie zapytać - kto ośmielił się wypędzić Erikę Steinbach i skąd? Albo...



J. M. Jackowski: No więc właśnie. (...) Powstanie Warszawskie było zrywem wolności, ale i przeciwstawieniem się dwóm najstraszniejszym totalitaryzmom XX wieku w Europie - niemieckiemu hitleryzmowi i stalinowskiemu sowieckiemu komunizmowi, które doprowadziły do zagłady milionów ludzi. Polacy poprzez ten zryw wolności i poprzez danie świadectwa prawdzie i umiłowaniu wolności, są autorami niezwykłego czynu zbrojnego, bezprecedensowego na skalę światową. (...) Jeżeli chodzi o świadomość Powstania Warszawskiego, to często opinia międzynarodowa jest przekonana, że chodzi o powstanie w getcie warszawskim, które było rok wcześniej, natomiast nie wiedzą, że było również Powstanie Warszawskie.





O. Jacek Cydzik: Możemy przypomnieć, że w wyniku walk w getcie zginęło 14 Niemców.

W wyniku walk Powstania Warszawskiego 10 tysięcy żołnierzy niemieckich zostało zabitych, a 6 tysięcy zostało uznanych za zaginionych. To jest skala przedsięwzięcia zbrojnego, prawda?



J. M. Jackowski: No więc właśnie. Teraz się zdarza, również w wypowiedziach oficjalnych, już nie mówię w mediach, że mówi się o powstaniu w getcie, natomiast Powstanie Warszawskie, jako heroiczny akt sprzeciwu wobec dwóch najstraszliwszych totalitaryzmów XX wieku -niemieckiego hitleryzmu i komunizmu stalinowskiego, sowieckiego, jest przemilczane.

Z tego tytułu ta bitwa o pamięć jest niesłychanie ważna i również nie tylko ma na celu upamiętnienie we właściwej proporcji tego wielkiego czynu zbrojnego, ale również i ludobójstwa, które było dokonane przez Niemców, przy cichym przyzwoleniu sowietów 60 lat temu. (...) Chwała Bogu że to 60-lecie tak uroczyście obchodzono. I że powstało muzeum Powstania, które (...) będzie szkołą patriotyzmu dla współczesnych Polaków i ośrodkiem tworzenia opinii na skalę międzynarodową.

(..)


O. Jacek Cydzik: I może dodajmy na zakończenie, że przy okazji tłumaczenia tablic upamiętniających kilkaset miejsc pamięci w Warszawie warto zastąpić określenie „hitlerowcy” określeniem np. „niemieccy naziści” albo „Niemcy”.



J. M. Jackowski: Niemcy, po prostu Niemcy. Dlatego, że, jak wspomniałem, w akcji niszczenia Warszawy brali udział cywile. Normalni pracownicy.





O. Jacek Cydzik: I działo się to na rozkaz i za przyzwoleniem, aprobatą, władz państwowych.



J. M. Jackowski: Oczywiście, jak najbardziej. Mówienie, że jacyś abstrakcyjni „naziści”, którzy byli często bezpośrednimi wykonawcami szczególnie odrażających aktów, to jest rozmydlanie problemu. Była to machina, gigantyczna machina barbarzyńskiej zagłady i niszczenia, zupełnie sprzecznego z cywilizacją europejską, antyludzka, antyboska i antypolska, antyeuropejska. (...)





O. Jacek Cydzik: Nawiązując do wspomnianego przez pana otwarcia muzeum Powstania Warszawskiego. Pan prezydent Warszawy, pan Kaczyński powiedział, że to muzeum przyczyni się to tego, żeby próby zmieniania ofiary w kata i odwrotnie się nie powiodły. Myślę, że także i ta inicjatywa odnowienia napisów na tabliczkach upamiętniających męczeństwo Polski, Polaków w Warszawie, czy też inicjatywa inwentaryzacji mienia zrabowanego przez Niemców w II wojnie światowej również umocni przekonanie, że ci, którzy byli naprawdę ofiarami, dalej będą za te ofiary uważani, a ci, którzy byli katami, dalej będą postrzegani jako kaci i będą ponosić tego konsekwencje, aby ta historia nigdy się już nie powtórzyła.

(...) Dziękuję serdecznie i pozdrawiam. Szczęść Boże.



J. M. Jackowski: Szczęść Boże. Pozdrawiam całą Rodzinę Radia Maryja.



O. Jacek Cydzik: Dziękuję. Przypomnę drodzy radiosłuchacze, że rozmawialiśmy z panem Janem Marią Jackowskim, przewodniczącym Rady Miasta Stołecznego Warszawy. 

http://www.polonica.net/imag/putin_rona.jpg


Podczas dławienia Powstania Warszawskiego: grupa oficerów kozackich w armii hitlerowskiej nad planem Warszawy. W środku stoi mjr Jurij Frołow [szef sztabu brygady RONA Kamińskiego, faktyczny dowódca pułku szturmowego RONA], który poległ 21 sierpnia w czasie ciężkich walk z Powstańcami Warszawskimi o narożny dom na rogu Srebrnej i Towarowej. Na głowach oficerów charakterystyczne "kubanki". Jest to o tyle dziwne, że RONA nie była formacją kozacką.


Stojący po lewej porucznik rosyjski w kozackiej czapce, rozpoznany jako por. Władimir Spiridonowicz Putin - ojciec Władimira Władimirowicza Putina, obecnego prezydenta Rosji...

Zadziwiający jest fakt, dużej ilości żydów w Komedzie Głównej AK, wielu z nich przetrwało do dzisiaj, i to oni odgrywają "bohaterów" powstania...

Źródło: polonica.net / Fragmenty z pełnego artykułu.

--------------------------------------------



Od Bellum a co wy sądzicie o Powstaniu Warszawskim?

Offline

 
Statystyki (REJESTRACJA WYŁĄCZONA)
Analiza oglądalności witryny
Wymiana
WwW.CrashFans.Pun.PL - Polskie Centrum Crashday
Pozycjonowanie
katalog stron Free PageRank Checker
Links
| Andrzej Struski | Webtree.pl | katalogSEO.net | Stop himawanti | Prawdziwy himawanti | Niesamowite | VPS Hosting Reviews |
Creative Commons License
Teksty i artykuły są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska Nie wolno Ci kopiować i rozpowszechniać tekstów, zdjęć oraz artykułów znajdujących się na forum bez pisemnej zgody autorów.
Page copy protected against web site content infringement by Copyscape
Stronę najlepiej oglądać w rozdzielczości 1024 x 768

Free Domain Name
Register a free domain name with .co.nr extension (such as www.YourName.co.nr) that comes with free URL redirection, URL cloaking and path forwarding, meta-tags, FavIcon and Google Webmaster tools support, kill-frame feature, NO forced ADS at all, and more.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://www.hotels-world.pl Tamula Lake Loft apartment, VĂľru, VĂľru County ehotelsreviews Oceanview House in Panatina Ridge https://www.hotelstayfinder.com noclegi ciechocinek