#1 2008-04-29 14:24:40

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Atlantyda

http://img222.imageshack.us/img222/8548/filmysyrenawisetrousdalan9.jpg

Co kryje się pod nazwą Atlantyda? W „Timaiosie" Platon pisze: „...mocarstwo, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego". Można się więc domyślać, że było to raczej rozległe imperium, które właściwiej i wygodniej będzie nazywać Imperium Atlantydy.

Położenie Atlantydy
Snując różne spekulacje na temat Atlantydy, nie można pominąć sprawy jej lokalizacji. Wynika to choćby z faktu, że skoro przyjmuje się realne jej istnienie w przeszłości, to musiała gdzieś się znajdować. Poszukiwania praktycznie wykluczyły możliwość jej lokalizacji w miejscu wskazanym przez Platona. Można więc wnosić, że albo jest to miejsce niewłaściwe, albo też jego wskazówka została niewłaściwie zrozumiana. Zwolennicy realnego istnienia Atlantydy wyciągnęli takie wnioski już dość dawno i dlatego lokalizowano ją w bardzo wielu miejscach. Nie brano jednak pod uwagę faktu, że Atlantydzi mogli dysponować wysoko zaawansowaną nauką i techniką. W jaki sposób może się to wiązać z położeniem Atlantydy?

Ciekawe zjawisko - kontynent, którego istnienia nikt nie udowodnił, nie ma nawet jednoznacznych opinii, gdzie by miał się on znajdować (jest chyba co najmniej kilkanaście hipotetycznych miejsc, które wskazują atlantolodzy, ale o tym może później). A mimo to Atlantyda - tajemniczy, nie odkryty ląd - zaprząta umysł człowieka o ponad dwóch i pół tysiąca lat. A wszystko to "przez" Platona, który w swoim słynnych dialogach "Timaios" i "Kritias" przekazał opowieść o owym tajemniczym lądzie. Co prawda wielu badaczy podejrzewa go o to, że całą historię zmyślił od początku do końca. Jednak prawdopodobnym jest, iż wystąpił on jako komentator lub kronikarz.

Wtedy to morze było dostępne dla okrętów. Bo miało wyspę przed wejściem, które wy nazywacie Słupami Heraklesa (chodzi o Gibraltar)[...] Ci, którzy wtedy podróżowali, mieli z niej przejście do innych wysp. A z wysp była droga do całego lądu, leżącego naprzeciw, który ogranicza tamto prawdziwe morze[...] Otóż na tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo pod rządami królów, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego[...] Później przyszły straszne trzęsienia ziemi i potopy i nadszedł dzień jeden i jedna noc okropna[...] wyspa Atlantyda tak samo zanurzyła się pod powierzchnię morza i zniknęła[...]

Dzieła Platona, o których na początku wspomniałem należą do szczególnie popularnego gatunku w starożytnej Grecji - dialogów; zresztą sam Platon bardzo chętnie tę formę wykorzystywał. Jak sama nazwa wskazuje utwory te są zapisem rozmowy między kilkoma osobami. I to właśnie bohaterowie dzieł Platona są sprawcami całego zamieszania.

Na początku jednak należałoby się przyjrzeć Solonowi, który co prawda nie jest bohaterem żadnego z dialogów, ale to jego opowieść przekazana jednemu z bohaterów po raz pierwszy przekazuje informacje o Atlantydzie. Solon był postacią znaną i szanowaną w Atenach. Przez długie lata mędrzec ten, wywodzący się ze starego rodu królewskiego, dzięki swym wybitnym cechom charakteru sprawował władzę i ustanawiał prawa. Gdy podróżował po Egipcie zetknął się z przedziwną historią, która w jego ojczyźnie była zupełnie nieznana - dziesięć tysięcy lat wcześniej Grecja, sprzymierzona z kilkoma innymi państwami (w tym Epitem) brała udział w wojnie przeciw tajemniczej, potężnej armii pochodzącej z kontynentu leżącego na Atlantyku.

Pisma nasze mówią, jak wielką niegdyś potęgę wasze złamało państwo. Szła z zewnątrz, z Morza Atlantyckiego.

[...] dziewięć tysięcy lat minęło, odkąd podanie przekazało wojnę między tymi, co mieszkali poza słupami Heraklesa, a tymi wszystkimi, co po naszej stronie[...]

Tylko tutaj pojawia się jeden "mały" problem. Otóż w roku dziesięciotysięcznym przed Chrystusem tylko o Egipcie i Mezopotamii możemy mówić jako o państwach, bardzo prymitywnych zresztą. Natomiast w Grecji nie było jeszcze... Greków - żyły tam jedynie plemiona koczownicze. Natomiast ludy indoeuropejskie, które stworzyły kulturę helleńską, wybrały się w podróż na Peloponez kilka tysięcy lat później...

W każdym bądź razie Solon przywiózł do Grecji obraz potęgi obcego mocarstwa, jego niepojętego poziomu technicznego, przewyższającego wielokrotnie dokonania Hellady i wyczerpujący opis samego, dotychczas nieznanego kontynentu. Opowiedział o tym wszystkim kilku swoim przyjaciołom - jednym z nich był Dropides, który następnie opowiedział to wszystko Kritiasowi Starszemu. Ten ostatni natomiast, mając osiemdziesiąt lat, przekazał to swojemu wnukowi - dziesięcioletniemu Kritiasowi Młodszemu. Kritias Młodszy został po wielu latach jednym z władców Aten. Był on uczniem Sokratesa, znał doskonale Platona (tym bardziej, że był jego wujkiem). Pewnego dnia spotkali się Sokrates, Kritias i dwaj ich dobrzy znajomi - Timaios i Hemokrates, którzy jednak są w opowieści o Atlantydzie postaciami marginalnymi. W "Timaios" po raz pierwszy wspomniane jest o zaginionym kontynencie:

To posłuchaj, Sokratesie. Opowieść bardzo dziwna, ale ze wszech miar prawdziwa. Opowiadał ją kiedyś Solon, najmądrzejszy z siedmiu mędrców.

Jednak "Timaios" to traktat przyrodniczy, a o Atlantydzie Platon w nim wspomina niejako przy okazji. Prawdziwą kopalnią "wiedzy" o tajemniczym lądzie jest dialog "Kritias", który jest poświęcony w całości zaginionej cywilizacji - szczegółowo opisuje zaginiony kontynent i naród go zamieszkujący.

[...] była większa od Libii i Azji, a teraz skutkiem trzęsienia ziemi zapadła się, i zrobiło się z niej błoto nie do przebycia dla tych, którzy stąd wypływają na tamto morze - drogi już nie ma tamtędy[...]

Państwo opisane przez Platona było wzorcowo zorganizowane - doskonałość i rozmach imponują każdemu. Jednak opis idealnego państwa Atlantów daję do ręki argument przeciwnikom hipotezy istnienia Atlantydy - Platon napisał także "Państwo", dzieło wybitne, opisujące ustrój idealnego polis, planując jego elementy w najdrobniejszych szczegółach; łącznie z liczbą obywateli i metodami prokreacji. Podejrzewa się, że w przytaczanych tutaj dialogach, które powstały później, dał on upust swej wyobraźni i powołał do życia przykładowe, nigdy nie istniejące państwo. Jednak dowodów na to nie ma, a sposoby zorganizowania państwa "platońskiego" i Atlantydy różnią się od się od siebie. Tak więc o tym jak było naprawdę wyjaśnić mógłby jedynie sam Platon.

Według Platona Atlanci mieli boskie pochodzenie - przy podziale ziemi miedzy bogami Posejdon otrzymał w swe władanie właśnie Atlantydę. Osadził on na niej swoich potomków, których spłodził ze śmiertelną kobietą. Mnożyli się oni, zasiedlając ląd kolejnymi pokoleniami światłych obywateli. Korzystali oni z ogromnych bogactw i odznaczali się przymiotami nie danymi zwykłym ludziom.

[...]Jak się poprzednio o przydziałach bogów mówiło, że podzielili między siebie całą ziemię, i taki przydział był raz większy, a nieraz i mniejszy, i urządzili sobie świątynie i ofiary, tak też i Posejdon dostał w udziale wyspę Atlantydę i osadził tam potomków swoich z jednej kobiety śmiertelnej w jakiejś tam okolicy wyspy. Od brzegu morza aż do środka całej wyspy była równina. Najpiękniejsza miała być ze wszystkich równin i zadowalającej była wartości[...]

Atlantyda była lądem bogatym we wszelki kruszce, żyzne pola i zwierzęta. Ziemia niosła niespotykane w całym ówczesnym świecie plony. Klimat był tam raczej ciepły skoro rosły tam nawet... palmy kokosowe! Cały ląd otoczony był pasmem gór, licznie zamieszkanym i przepięknym. W ogóle kraina opisana przez Platona jawi się jako cudowne, czarujące miejsce.

[...] Bogactwo posiadali tak olbrzymie, jakiego ani przedtem nigdy w żadnym królestwie nie było, ani też kiedykolwiek później łatwo nie powstanie. Byli zaopatrzeni we wszystko, czego było potrzeba w mieście i w reszcie kraju. Wiele dóbr przychodziło do nich z zewnątrz, bo mieli władzę, a najwięcej ich dostarczała wyspa sama dla zaspokojenia potrzeb życiowych[...] jakie tylko wonności ziemia dzisiaj rodzi gdziekolwiek, korzenie i zioła i drzewa, oprócz tego[...] i zboża, które nam za pożywienie służą[...] i to drzewo, które napój i pokarm i olej wydaje[...] wszystko wtedy wydawała ta wyspa, będąca jeszcze pod słońcem, wyspa piękna, święta i przedziwna - w obfitości nieprzebranej. Więc oni to wszystko brali z ziemi i budowali świątynie i pałace królów, i porty i arsenały, i całą resztę swojej ziemi urządzili w ten sposób[...]

Państwo Atlantów obejmowało nie tylko opisywany kontynent (otoczony prawdopodobnie jeszcze wieloma wyspami), ale sięgało także na tereny bliskie Egipcjanom i Grekom, więc musiało być ogromne. Dlatego też rządziło nim aż dziesięciu królów, a każdy miał wobec innych równe prawa. Świętą zasadą był wieczny pokój między nimi i niezmienność granic poszczególnych "dzielnic", co zapobiegało wojną domowym. Co interesujące - każdy z monarchów miał na swoim terenie władzę absolutną.

Kolejne wątpliwości nasuwają się, gdy przyjrzymy się skali prac inżynieryjnych, przeprowadzonych na głównym kontynencie. Nawet jak na nasze czasy tak wielka inwestycja jest niemożliwa do przeprowadzenia. Niektórzy ironizują, że Atlantom musiał pomagać sam Posejdon... i to osobiście. Zwłaszcza, że wdzięczne potomstwo wystawiło dla niego monumentalną świątynię, a w niej ustawiło kilkudziesięciometrowy posąg ze szlachetnych kruszców. Jeszcze ciekawsza jest budowa stolicy imperium (plan na rysunku). Jej teren otaczały pierścieniami trzy kanały wodne, a najszerszy z nich miał pół kilometra szerokości. Wszystkie były głębokie na kilkadziesiąt metrów, a wypełniało je łącznie, lekko licząc, 170 mln m3 wody. Nawet dzisiaj, przy pomocy ciężkiego sprzętu, wykopanie czegoś takiego trwałoby długie lata. Wokół wewnętrznego pierścienia ziemi wznosił się mur o łącznej długości 4600 metrów, otaczając miasto o powierzchni 7 km2. Podział metropolii na kilka odrębnych dzielnic-kręgów otoczonych wodą oraz wspomnianymi fortyfikacjami, uzupełnionymi przez kilkadziesiąt wież, tworzyły twierdzę niemal nie do zdobycia. Nie wiadomo jednak przed kim miałaby się bronić, skoro wtedy ludzie nie znali jeszcze nawet żelaza - Egipcjanie dłubali w kamieniach, używając narzędzi miedzianych. Cała wyspa, o powierzchni połowy Polski, otoczona była innym ogromnym kanałem, który biegł u stóp wspomnianego już łańcucha górskiego. Miał on 1840 kilometrów długości, 185 metrów szerokości i 30 metrów głębokości - gigant! Kanał Sueski, który jest największą tego typu budowlą w dziejach ludzkości, jest kilkanaście razy krótszy, a wody wchodzi około 45 razy mniej - kanalik

Faktem jest, że już współcześni Platonowi jego opowieść potraktowali jako piękną baśń, chociaż dla innych autorytet wielkiego filozofa stanowił w tym względzie przeszkodę nie do pokonania. Może więc dlatego wielu uczonych starożytnych uznało, że mimo wszystko opowieść ta jest prawdziwa. Wzmianki o Atlantydzie pojawiały się w dziełach Posejdonisa Strabona (”Geografia”), Pliniusza Starego (”Historia naturalna”). Historyk czasów Augusta – Diodor Sycylijski twierdził nawet, że Atlantyda istniała jeszcze w epoce Kartaginy. Wreszcie geogreaf Markel wymienia siedem wysp na morzu zewnętrznym, gdzie mieszkancy zachowali wspomnienie o niezwykłej wielkości wyspie. Co ciekawe – piszący na temat Atlantydy w V w. filozof Proklos wspomina w swoich pracach nie o ”Dialogach” Platona, ale powołuje się na świadectwo jakiegoś nieznanego Greka – Krantora z Soloi, który rzekomo widział na własne oczy w Egipcie, w świątyni bogini Neith w Sais księgi mówiące o Atlantydzie.

Z drugiej jednak strony późniejsi czytelnicy zwracają przede wszystkim uwagę na to, że Platon dwukrotnie podkreśla w swych relacjach, iż mówią one tylko i wyłącznie prawdę; a przecież Platon nie był pisarzem-fantastą tylko filozofem. Zastanawiająca jest także zbieżność opisu geograficznego położenia Atlantydy z odkrytym dużo później układem Atlantyku i Ameryki. Poza tym absurdalnym wydaje się wymyślanie i wprowadzanie do opowiadania poświęconego ideom politycznym tak wielu szczegółów dotyczących warunków życia na Atlantydzie, na dodatek nie mających odpowiedników w ówczesnej Grecji. Zwierzę, które ma wzrost największy i zjada najwięcej (więc słonia), drzewa, które napój i pokarm i olej wydają (prawdopodobnie palma kokosowa, której pierwszy opis podaje, dopiero po śmierci Platona, jego uczeń – Teofrast), czy też trudne do konserwowania owoce, które stanowią zabawę i dają rozkosz (pod tym opisem podejrzewa się banany). Co ciekawe – wszystkie banany rosnące od Ameryki poprzez Afrykę aż do Azji są rośliną uprawną, rozmnażaną przez człowieka wyłącznie za pomocą sadzonek (jedynego dzikiego protoplastę tej rośliny - tzw. pacoba odkryto w Brazylii).

No dobrze – spytacie – ale gdzie to było? No właśnie... Ten, kto by to wiedział, kto by dowiódł tego byłby chyba najbogatszym człowiekiem na świecie. Kwestia położenia Atlantydy jest największą bolączką zwolenników jej istnienia i równocześnie najmocniejszym argumentem jej przeciwników. Są tacy, co widzieli Yeti, inni mieli spotkanie z duchem a jeszcze inni zostali porwani przez UFO. Nie zaprzecza się też zazwyczaj istnieniu nawiedzonych domów i miejsc o niewytłumaczalnej mocy. Jednak na Atlantydę jeszcze nikt się nie natknął. Chociaż wielu naukowców twierdzi, że taki ląd z całą pewnością istniał. Jednak nikt nie wie gdzie dokładnie jej szukać! Choć Platon wyraźnie wskazuje na Atlantyk: Szła z zewnątrz, z Morza Atlantyckiego[...]

Kiedy w średniowieczu odkryto Amerykę, wielu ówczesnych myślało, że zagadka została rozwiązana. W 1530 roku Girolamo Fracastoro, włoski lekarz i filozof, doszedł do wniosku, że Ameryka, to nic innego jak Atlantyda. Jego zdanie podzieliło wielu, ale wywołało ono równocześnie liczne kontrowersje. Przecież znany jest wysoki poziom ówczesnych Indian. Jednak przeciwnicy tej hipotezy pytali z drwiną w głosie, jak to się stało, że zgodnie z twierdzeniem Platona Atlantyda zapadła się w morze w ciągu jednej tylko nocy, a odkryty właśnie ”Nowy świat” jest calutki i nienaruszony?

Innym ”wdzięcznym” obiektem rozważań były Azory – szereg wysp, rozciągających się na wulkanicznym, aktywnym sejsmicznie obszarze o powierzchni 40 tys. km² i zwolennicy umiejscowienia tam Atlantydy twierdzili, iż są to najwyższe punkty zaginionego lądu. Niestety i ta teoria upadła – Azory nie chcą się pogrążać w oceanie. Mało tego – geologowie ostatnio dowiedli, że mniej więcej od kilkudziesięciu milionów lat archipelag ten powolutku... wynurza się.

Kolejne teorie o rzekomej lokalizacji Atlantydy (Madera, Wyspy Kanaryjskie, Wyspy Zielonego Przylądka) upadały z podobnych przyczyn – wyniki badań i pomiarów geologów. Po prostu na Atlantyku wiele się dzieje – wyspy zanurzają się i wypływają, powstają nowe lądy, a inne giną. Jednak działania te nie mają takiej skali i szybkości – w geologii kilkanaście tysięcy lat to momencik. Badania Oceanu Atlantyckiego nie wykazały niestety jak na razie żadnych pozostałości wielkiego lądu.

Inna koncepcja kieruje swój wzrok za Gibraltar, na... Morze Śródziemne. W 1909 roku odkryto niespotykanie rozwiniętą kulturę minojską, która zakończyła swe istnienie po erupcji wulkanu na wyspie Thera; znaleziono potężną warstwę pyłu wulkanicznego, a ogromna fala spustoszyła nie tylko tę wyspę, ale stała się ”sławna” w całym basenie Morza Śródziemnomorskiego. Wówczas zaczęto uważać, iż Atlantyda znajdowała się na Krecie.

Zresztą można by rzec – co naukowiec, to inna teoria. Anglik Fassenden dowodził w 1925 r., że nie na Atlantyku, tylko na miejscu dzisiejszego Kaukazu. Francuz Figuier pod koniec XIX w. stwierdził, iż znajdowała się ona na archipelagu Santorin - między Kretą a Grecją właściwą; dwaj amerykańscy archeologowie uzupełniali jego teorię mówiąc, że konkretnie na wyspie Thera tego archipelagu. W latach trzydzestych XX w. prof. Schulten stwierdził, że kiedy istniała, to nazywała się Tartess i leżała u ujścia rzeki Gwaldalkwiwir; poparli go potem prof. A. Rivaud i J. Lissner. Prof. G. Udincew stwierdził natomiast, że pozostałością po Atlantydzie jest... Islandia. Naukowcy z Instytutu Badawczego Arktyki i Antarktydy w Leningradzie (obecnie Petersburg) w 1969 roku stwierdzili,, że pozostałością po Atlantydzie są wyspy Oceanu Lodowatego – w tym miejscu miał rozciągać się ląd, Arktyka, który łączył Europę, Azję i Amerykę. Niemiecki archeolog Forbenius, w oparciu o odkrycia swojej ekspedycji stwierdził, iż Atlantyda znajdowała się w Zatoce Gwinejskiej. Inny Niemiec – J. Karst stwierdził, że istniały dwie Atlantydy: jedna na Atlantyku, a druga na Oceanie Indyjskim. Archeolog J. Churchward oświadczył w 1969 r., że Atlantyda istniała na Pacyfiku w okolicach Wysp Wielkanocnych, miała 5 tysięcy mil długości i 3 tysiące szerokości, zamieszkana była przez 60 milionów ludzi i w ogóle nazywała się… Mu.

Zwariować można! Chyba nie ma już dziś zakątka świata, w którym by ktoś nie umiejscowił Atlantydy. Od północy po południe, przez morza i oceany, zatoki i wyspy, czy nawet lądy i szczyty górskie.

No dobrze – o miejscu już było, czas na odpowiedź na pytanie: dlaczego i jak to się stało? Co do tego pierwszego Platon przekazuje nam niejasną relację:

[...] Ale kiedy w nich cząstka boża wygasła dlatego, że często z wieloma pierwiastkami ludzkimi mieszkała, i ludzka natura zaczęła brać górę, wtedy[...] zrobili się nieprzyzwoici, a kto umiał patrzeć widział.

Dla Greka oczywistym był w takich przypadkach gniew bogów – tak zresztą się stało. Zeus karę wymierzyć postanowił, zebrał więc Atlantów, a zebrawszy powiedział... No właśnie. Co? Tego się chyba nigdy nie dowiemy, bowiem w tym miejscu tekst się urywa. Po opisywanych tu dialogach Platon napisał jeszcze tylko ”Prawa”, nigdy już więcej nie wspominając już o zaginionym lądzie.

Zeus zesłał na Atlantydę trzęsienie ziemi i potop, które spowodowały zanurzenie się jej pod powierzchnię morza. A wszystko to miało miejsce w czasie jednego dnia i nocy jednej. Trzeba by odpowiedzieć na dwa pytania. Czy takie katastrofy są możliwe? Czy w starożytności miała miejsce wielka katastrofa?

Oj możliwe, możliwe. Największe odnotowane trzęsienie ziemi zdarzyło się 23 stycznia 1556 roku w Chinach. Zginęło wtedy 830 tysięcy ludzi. W czasie trwania tego kataklizmu często występują pionowe przesunięcia powierzchni Ziemi. Wspomniana powódź też jest możliwa – ruchy tektoniczne niejednokrotnie wywołują ogromne fale, przez zwykłych ludzi odbierane jako potop. Ale nawet te kilkudziesięciometrowe giganty przecież muszą się na czymś zatrzymać, nawet jeśli przebiłyby się przez łańcuch górski szczelnie otaczający cały kontynent. Pozostaje jeszcze wybuch wulkanu, a najsłynniejszym takim kataklizmem była erupcja wulkanu Krakatau w sierpniu 1883 roku. Przedtem była to wyspa, na szczęście niezamieszkana, o powierzchni 50 km². Po kilku groźnie wyglądających wybuchach i dudniących pomrukach (słyszanych 160 km od wyspy) nastąpiła właściwa eksplozja – wulkan wystrzelił w górę, wyrzucając niemal całą wyspę w powietrze. Słup dymu szybko osiągnął 80 km wysokości, a pył opadł na powierzchni ponad miliona (!) kilometrów kwadratowych. Huk wybuchu był tak potworny, że słyszano go pięć tysięcy kilometrów od wulkanu, a fala uderzeniowa powybijała drzwi i okna w miejscowości odległej o 150 km. A, żeby było... hm, ciekawiej wspomniany wyżej kataklizm, który zniszczył kulturę minojską. Jednak i koncepcja wybuchu wulkanu wydaje się być nie do przyjęcia. Tej miary kataklizm musiałby być katastrofą na miarę całego globu, a nie znaleziono ani w pokładach gleby z tamtego okresu, ani w odpowiednich warstwach lidu (a to doskonały wskaźnik) śladu pyłu wulkanicznego, tak wielkich. A musicie wiedzieć, że wybuchowi wulkanu towarzyszy opad pyłu o wielkości wprost proporcjonalnej do skali eksplozji.

Jednak przejdźmy do drugiego pytania. Czy w ogóle w zamierzchłych czasach była wielka katastrofa? Naukowcy twierdzą, że na pewno... i to nie jedna. Oczywiście nas interesuje ta, która spowodowała zniknięcie z powierzchni Ziemi Atlantydy i która, według Platona miała miejsce około 11,5 tys. lat temu. Tak więc miała (mogła mieć) miejsce gdzieś w roku 9750 przed Chr. Niestety sam Platon nie ułatwia nam sprawy z wyznaczeniem czasu kiedy miało to nastąpić, ponieważ pozostawia nam wiele niedomówień i sprzeczności na ten temat. W dialogu ”Kritias” data ta przypada na rok 9570 przed Chr., ale już w ”Tiamos” – na rok 8570 przed Chr. Raptem tysiąc lat różnicy... Co ciekawsze – istnieje jeszcze inny starożytny dokument, mówiący o ogromnej katastrofie (nie odnosi się jednak do Atlantydy) – ”Codex Troano”, który powstał w Ameryce Środkowej. Zapisano w nim:

[...] W ciągu jednej nocy zniknął[...] ląd[...] wraz z ludnością[...] 8000 lat temu przed napisaniem tej księgi[...]

Niestety nie wiadomo kiedy ”Codex Troano” został napisany. Powszechnie przyjmuje się, że w roku 1500, tuż przed podbojem Meksyku. Wówczas data wspomnianej katastrofy miałby miejsce w roku 6500 przed Chr. Więc tym razem dwa i pół tysiąca różnicy w zestawieniu z datą podaną przez Platona. Zresztą co autor i autorytet, to inne zdanie i inna data na temat katastrofy; Champollion przyjął datę 5867 r. przed Chr., Brugsch – 4455 r. przed Chr., Lepsius – 3626 r. przed Chr., Wilkinson – 2320 r. przed Chr., a Palmer – 2224 r. przed Chr.

Jeszcze ciekawszym dokumentem ”uzupełniającym” relację Platona jest ”Oera Linda Boek” – księga rodziny Over de Linden. Jest to starofryzyjski rękopis, napisany – według współczesnych badań – około 1256 r. Opisuje on historię narodu Fryzów, od którego pochodi ród Over de Linden. Na jego czele stała kapłanka Burgtmaad zwana również Min-Erwa (podobnie do rzymskiej Minerwy!) oraz król Fryzów Minno (Minos!?). Historia ta wspomina o żywiołowej katastrofie, kiedy to rozpoczęło się trzęsienie ziemi jak gdyby zwiastujące jej zgon. Góry zionęły ogniem i płomieniami. Niektóre znów zapadły się w łono ziemi, w innych natomiast miejscach góry wyrosły ponad powierzchnię ziemi. Aldland, nazywana przez żeglarzy Atland, zniknęła, a rozszalałe fale wzniosły się tak wysoko ponad góry i doliny, że wszystko zostało zniszczone, a ci, którzy uciekli przed ogniem, zostali strąceni do wody[...] Jednak w potężnej katastrofie nie wszyscy zginęli, ponieważ Inka oddzielił się od statku Neef-Tuna, który ruszył na Morze Środkowe i pożeglował w kierunku zachodnim w nadziei, że może uda mu się znaleźć część zatopionego kraju Atland[...] Rękopis kończy się podpisem autora - Hiddo Tonomath Ovira Linda Wak oraz miejscem i datą: Napisane w Ljudwer w roku 3449 po zalaniu wodą Atland. Wynikałoby z tego, że jedna część z ocalałych mieszkańców Atlantydy przybiła do wybrzeży śródziemnomorskich, zaś inna pod wodzą Inki do krajów leżących na zachód od zatopionej ojczyzny (Ameryki?!). Zresztą wydają się potwierdzać te informacje legendy i podania starożytnych narodów o ich prawodawcach, kapłanach i bogach przybyłych zza morza. Do Chaldejczyków przybył w długim czarnym odzieniu boski Oann, który nauczył ich astronomii, architektury i uprawy roli. Natomiast w delcie Idusu działał Paraszaria. Nauczycielem starożytnych Egipcjan był Toth. Na brzegu Zatoki Meksykańskiej u Azteków wylądował w czarnej szacie kapłańskiej bóg Quetzalcoatl. Boczika według legendy Mujsków nawadnia dolinę Bogoty, wprowadza kalendarz, prawa i kult słońca. Podobnie postępuje Cuculcan – nauczyciel Majów i Wotan – nauczyciel Tzentalów na Jukatanie. Zadziwia także pewien zbieg okoliczności. Otóż Quetzalcoatl oznacza ”Pierzasty Wąż”, Cuculcan – ”Ptak Wąż”, natomiast egipski znak faraonów – ”ureusz” przedstawia węża, który oplata sępa...

No to inaczej. Co działo się 9-10 tysięcy lat przed Chr. oraz jest potwierdzone i sprawdzone przez naukę? Zdaniem wielu uczonych mniej więcej 12 tys. lat temu, z niewyjaśnionych powodów nastąpiła zmiana klimatu na Ziemi, co przejawiło się przede wszystkim gwałtownym wzrostem temperatury. Wielu uczonych twierdzi, iż stało się to za sprawą małej katastrofy… kosmicznej. Takie przypuszczenie wysunął na przykład dyrektor obserwatorium astronomicznego w Sofii – N. Bonew. Stwierdził on, iż mogła przejść w odległości 40 tysięcy km od Ziemi wielka planetoida, co wywołałaby przypływ oceanów dziesięciokrotnie większy od obecnie wywoływanych.
Polski astronom – M. Kamieński posunął się nawet dalej. Stwierdził on, że mogło być to nie tylko przejście, ale wręcz uderzenie. Obliczając w tył aż 149 kolejnych zbliżeń periodycznej komety Halley’a do Słońca doszedł aż do roku 9542 przed Chr. Według  astronoma Woroncowa–Weliaminowa liczące 30 km średnicy jądro komety Halley’a składa się z gigantycznych brył. Więc jedna z nich mogła odchylić się od swojego toru i uderzyć w naszą planetę znosząc całkowicie z jej powierzchni Atlantydę.

Jeden ze zwolenników kosmicznej zagłady Atlantydy – Otto Muck stwierdził, iż około roku 8500 przed Chr. Ziemia zderzyła się z jedną z planetoid (Muck nazwał ją ”hipotetyczną planetoidą A”), których tysiące krąży dookoła Słońca. Na poparcie tej tezy powołuje się na obliczenia Ludendorfa i Heselinga, zgodnie z którymi w tym czasie cztery ciała niebieskie: Słońce, Wenus, Ziemia i Księżyc ustawiły się w linii prostej. Muck zwraca uwagę, że przy takiej koncentracji sił grawitacyjnych każde przelatujące obok Ziemi ciało niebieskie musiało zboczyć ze swego kursu i uderzyć w nasz glob. Zresztą Muck podaje miejsce, w jakim to miałoby nastąpić – na zachód od wysp Bahama w okolice półwyspu Floryda. Odkryto tam w paru miejscach głębie sięgające 6, a nawet 9 tys. m, które Muck uważa za podwodne kratery po odłamkach planetoidy. Dalsze 3 tysiące kraterów, z których ponad sto ma średnicę przekraczającą półtora km, odkryto na obszarze 165 tys. km² w Północnej i Południowej Karolinie. Szacując wielkość podmorskich kraterów niemiecki naukowiec doszedł do wniosku, iż masa planetoidy wynosiła od 1 do 2 bilionów ton, a jej objętość – ok. 600 km³, co odpowiada kuli o średnicy ok. 10 km. Zderzenie, według Mucka, miało wytrącić Ziemię z jej położenia tak, że obróciła się ona o 30º, a bieguny geograficzne przesunęły się o tysiące kilometrów, a w związku z tym radykalnie również zmienił się klimat półkuli północnej.

Ciekawą teorię wysunęła także estońska uczona – Katarzyna Hagemeister (też zwolenniczka istnienia Atlantydy). Ostatni okres lodowcowy zarówno w europie jak i w Ameryce Północnej zakończył się około 12 tys. lat temu. Wpłynąć na to miał ciepły prąd oceaniczny Golfstrom, który dziś dociera do Oceanu Lodowatego, a przed 12 tysiącami lat nie docierał, ponieważ… na jego drodze leżała Atlantyda, jak twierdzi Hagemaister. Dopiero po gigantycznej katastrofie geologicznej, która zanurzyła ten ląd, Golfstrom mógł zacząć roztapianie lodów na północy.

Hipotezy, domysły, trudno dzisiaj to wszystko zweryfikować, która jest bardziej, która mniej wiarygodna. Jednak ciekawa jest zadziwiająca zbieżność dat: w 8499 r. przed Chr. miało miejsce ustawienie się na linii prostej czterech ciał niebieskich, około 9000 r. przed Chr. Golfstrom zmienił kierunek, kometa Halley’a przeszła obok Ziemi w 9542 r. przed Chr., no i wreszcie dwie (!) wersje zagłady Atlantydy według Platona – jedna około 9750 roku przed Chr., a druga – 8570 r. przed Chr.

Jak wspomniałem na początku nie mamy żadnych dowodów, poza słowami Platona, na to, że Atlantyda kiedykolwiek istniała. A przecież mógł on to wszystko wymyślić. A jeśli nie zmyślił całej historii, to mógł po prostu zostać wprowadzony w błąd. Gdy Solon był w Egipcie i dowiadywał się tego, co później przekazał Kritiasowi Starszemu, na wschodzie rosło w potęgę państwo perskie. Więc może opowiadając tę historię o sojuszu pra-Egipcjan z (nieistniejącymi) pra-Hell enami, kapłani mogli chcieć zapewnić sobie pomoc w ewentualnym, nadchodzącym konflikcie. Jednak z drugiej strony – nikomu do dziś nie udało się podważyć teorii Platona.

Skąd taka ilość emocji na temat czegoś, o czym nie wiemy nawet, czy istniało? Dlaczego tak koniecznie zależy nam na odnalezieniu Atlantydy nawet dzisiaj, kiedy wydawałoby się, więcej spraw ”do załatwienia” mamy np. w kosmosie? Być może dlatego, że chcemy znaleźć korzenie naszej cywilizacji, ”iskrę”, która rozpaliła ognisko, przy którym narodziła się kultura dająca początek wszystkim następnym. Wciąż uparcie szukamy śladów i... wciąż żałośnie mało wiemy. Odkryto już tak wiele dziwnych rzeczy, wobec których człowiek z całą swą wiedzą stoi bezradny, a pewnie jeszcze wiele przed nami. Mimo wielu mistyfikacji i oszustw dotyczących rzekomego odkrycia Atlantydy wciąż nie rezygnujemy z poszukiwań Atlantydy. Opowieść Platona sprawiła, że człowiek podjął wiele badań w zakresie archeologii, etnografii, historii kultury i sztuki i wielu innych dziedzin.

Chociaż trzeba przyznać, że niektóre dyscypliny nauki dysponują wydawałoby się argumentami ”atlantydzkimi”. Jak chociażby humanistyczne, których ”dowody” niejako potwierdzają nieustanne poszukiwanie naszego dziedzictwa. Na przykład tajemnica nagłego i wspaniałego rozkwitu kultury starożytnego państwa Inków w Peru. Kiedy dotarli tam Hiszpanie zaskoczeni zostali nie znaną w ”kulturalnej” Europie doskonałą emalią, brzytwami z miedzi czy zwierciadłami z brązu, a nawet platyny, ozdobionymi w złoto. Przy świątyni Słońca nad rzeką Guantanamą osobliwy ogród, którego podobno wszystkie rośliny, kwiaty, nawet owady, motyle, gąsienice wykonane były z drogich metali i szlachetnych kamieni. Dopiero ”cywilizowani” Hiszpanie zniszczyli doszczętnie ten osobliwy wykwit niezwykłej kultury.

Do dziś też nie została wytłumaczona dziwna zbieżność nazwy praojczyzny Azteków – Aztlan i słowa ”woda” – atl, z nazwą Atlantydy. Historycy zwracają też uwagę na duże podobieństwo budowy stolicy Azteków – Tenochtitlanu (dziś znajduje się tam Mexico–city), która, według podań indiańskich, zbudowana została na wzór starej stolicy w Aztlanie, do platońskiego opisu stolicy Atlantydy. Nie ma ona co prawda tak regularnego kształtu, jak mityczna Posejdonia, jednak może służyć za wzór adaptacji pierwotnego założenia do miejscowych warunków.

Zastanawiającym jest także fakt, iż kult Słońca, charakterystyczny dla kultur starożytnych znany był w starożytnym Egipcie, krajach śródziemnomorskich, południowej Azji, na Wyspach Kanaryjskich, w Irlandii, a także w Meksyku i Peru. Na dodatek przejawiał on się w bardzo podobnych symbolach i obrzędach. Podobnie balsamowanie zwłok rozpowszechnione było nie tylko w Egipcie, ale także na Wyspach Kanaryjskich, w Meksyku i Peru oraz... na wyspach Oceanii.

Wreszcie zadziwiające podobieństwo niektórych budowli. Chociażby piramidy, które przecież nie są charakterystyczne tylko dla Egiptu. Przecież w Ameryce Środkowej odkryto (i nadal odkrywa się) przecież piramidy Majów i Azteków. Przypominają one te z Egiptu, które być może były ich pierwowzorami. Piramidy Nowego Świata mają jednak budowę schodkową, która w Egipcie ma tylko jedna, najstarsza, faraona Dżosera w Sakkara. Służyły one jako podstawy świątyń, a nie grobowce, chociaż w latach 1948 – 1952 we wnętrzu piramidy w Palenque w Meksyku odkryto sarkofag ze zwłokami.

Kolejną ciekawą zagadką jest rozproszenia, sugerujące exodus przedstawicieli jakiejś zaginionej cywilizacji, wśród wielu najbardziej nawet odległych krajów nadmorskich podobnych przejawów kultury. Na przykład japoński etnograf dr Yoshitomi zwraca uwagę na podobieństwo języków Japończyków i Basków (płn. Hiszpania). Z kolei herb Japonii – 16-płatkowa chryzantema jest identyczna z symbolem odkrytym na srebrnej wazie fenickiej z pierwszego tysiąclecia przed Chr. i bardzo przypomina symbole Słońca wykute na kamieniach w lasach Brazylii i na Wyspach Kanaryjskich. Natomiast językoznawcy zwracają uwagę na dziwny fakt, iż wynalezionym przez Majów i Azteków dwudziestkowym systemem liczenia posługują się dzisiaj Baskowie, Duńczycy i Francuzi. No i na koniec (akurat;)) – osobliwe pismo węzełkowe (znane z Peru) tzw. ”quipu”. Jak twierdzi pochodząca z VI w. przed Chr. księga Tao-te kong stosowane było ono także kiedyś w Chinach. Ale taką ”węzełkową księgę” znaleziono także w pochodzącym z początków naszej ery grobowcu dynastii Silla w Korei.

Co ciekawe – także inne nauki, wydawałoby się nie związane z człowiekiem, geologią, także mają pewne zagadki i na ich wyjaśnienie pasuje im... Atlantyda. Są to botanika i zoologia. Największą zagadką botaniki, wręcz ”obrzydliwą tajemnicą”, jak ją nazwał Karol Darwin, jest pochodzenie roślin kwiatowych. Wykształciły się one w ramach wspólnego typu roślin nasiennych z roślin nagozalążkowych setki milionów lat temu – przed zagładą Atlantydy, czy nawet pojawieniem się człowiek. Jednak problem polega na tym, że jak dotąd nie udało się odkryć żadnego ogniwa pośredniego między tymi gromadami. Rośliny kwiatowe (okrytozalążkowe) pojawiają się na Ziemi nagle całkowicie wykształcone i w olbrzymiej mnogości klas, rzędów, rodzin, rodzajów i gatunków. Wręcz jakby trafiły one do nas wprost z... Kosmosu - są i takie hipotezy! W braku innego wytłumaczenia wydaje się dla botaników bardziej prawdopodobne, że rośliny okrytozalążkowe rozwinęły się z nagozalążkowych na jakimś kontynencie, który potem znikł z powierzchni Ziemi. Innym zastanawiającym faktem w botanice jest rozwój pewnego drzewa zwanego poziomkowym, u europejskich i afrykańskich wybrzeży Morza Śródziemnego, w... Ameryce Południowej i na kilku wyspach znajdujących się między tymi kontynentami – Wyspy Kanaryjskie, Antyle, Azory. Z kolei zoologowie podkreślają, że charakterystyczne dla Azorów jastrzębie (od nich pochodzi nazwa nadana w XV w. przez portugalskich odkrywców wysp – ”azores” po portugalsku oznacza jastrzębia) żywią się na tych wyspach głównie dzikimi królikami, które do Europy zostały przywiezione... z Ameryki. Dla niektórych te fakty świadczą o niegdysiejszym istnieniu między Starym a Nowym Światem jakiegoś lądowego ”pomostu”, który zginął w otmętach oceanu.

Offline

 

#2 2008-04-29 14:32:40

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Atlantyda

Opis Wyspy

http://img501.imageshack.us/img501/3236/wyspaszkicpe7.jpg
Plan żyznej równiny z siecią kanałów i stolicą imperium Atlantydy według Żyrowa.



Platon przedstawia Atlantydę, jako dużą wyspę, ale w dialogu "Kritias" w miarę szczegółowo omawia tylko rozciągającą się na niej równinę. Tylko jeden jej bok, ten łączący ją bezpośrednio z morzem, był chyba w miarę płaski, jakkolwiek można mieć co do tego wątpliwości, bo w pewnym miejscu Kritias Młodszy (w dialogu "Kritias") powiada:

"Więc naprzód miała być ta cała okolica bardzo wysoka i odcięta od morza a naokoło miasta nic, tylko równina, miasto otaczająca a sama dookoła otoczona górami, które schodziły aż do morza, gładka i równa i bardzo długa".

Z treści całego opisu wynika jednak, że owo "odcięcie od morza" nie stanowiło bariery niemożliwej do pokonania.
Znacznie wcześniej bowiem mówi:

"Od brzegu morza aż do środka całej wyspy była równina. Najpiękniejsza miała być ze wszystkich równin i zadowalającej była wartości".

Z kolei zdanie:

"Ona była czworoboczna po większej części, prosta i długa" informuje o kształcie tej równiny. Do pełnego jej opisu brakuje jeszcze konkretnych wymiarów. Z tym trochę gorzej, bo o wymiarach równiny informują dwie wzmianki. A więc:

"Ciągnęła się po drugiej stronie miasta na trzy tysiące stadiów, a na środku od morza w górę na dwa tysiące".

Ponieważ uważa się, że stadion odpowiada 185 m. przeto te wartości odpowiadają 555 km i 370 km .

O wymiarach równiny świadczy także druga wzmianka:

"A czego nie dokonywało, to wyprostowywał rów naokoło niej wykopany, jego głębokość, szerokość i długość podają niewiarygodną. Trudno uwierzyć, żeby w porównaniu do innych robót tak wielkie dzieło było rękami ludzkimi wykonane, ale trzeba powiedzieć cośmy przecież słyszeli. Głęboki był na jeden plethron, a szeroki był wszędzie na jeden stadion, a że go wykopano naokoło całej doliny, więc jego długość wypadła na dziesięć tysięcy stadiów".

Jedno plethron odpowiada odległości 30 m, a więc rów miał głębokość 30 m, szerokość 185 m, a całkowita jego długość wynosiła 1850 km. Wymiary imponujące nawet na współczesne czasy (!) i chyba dlatego ustami Kritiasa Platon zastrzegał się,, że "...jego głębokość, szerokość i długość podają niewiarygodną". Skoro zaś kanał był wykopany na obrzeżach, przeto można przyjąć, że obwód tej czworokątnej równiny wynosił właśnie 1850 km. Owe trzy tysiące stadiów, czyli 555 km " po drugiej stronie miasta", można chyba uznać za jeden z jej czterech boków. Na pozostałe trzy boki zostaje więc 1295 km. Jak potraktować ten drugi wymiar, tzn. "a na środku od morza w górę na dwa tysiące" (stadiów)? Wydaje się, że nieco rozjaśnia tę sprawę następne zdanie:

"Całą okolica wyspy była zwrócona ku południu a od północy osłonięta od wiatrów".

Można na tej podstawie przyjąć, że równina ku południu łagodnie się obniżała, a południowy jej brzeg przebiegał wzdłuż wybrzeża i gdzieś mniej więcej od środka tego boku odległość do naprzeciwległego, górnego boku wynosiła owe dwa tysiące stadiów, czyli 370 km. Niestety, niewiele można z tego wywnioskować o długościach pozostałych trzech boków.

Omawiając zagadnienie wymiarów równiny, Żyrow przytacza przytacza dane pochodzące od Rousseau-Liessensa, że czworoboczna równina miała następujące wymiary: bok zachodni 552 km, wschodni736 km, południowy (wybrzeże) - 368 km, a na północy długie boki łączył bok czwarty, najkrótszy, o długości 184 km. Jeśliby tak istotnie było, to owa równina byłaby wydłużona w kierunku północ południe, z czym można się zgodzić z uwagi na cytowane uprzednio zdanie, iż "Cała okolica wyspy była zwrócona ku południowi a od północy osłonięta od wiatrów". Można także zgodzić się z tym, że jeden jej bok miał długość około 552 km (trzy tysiące stadiów) i że najprawdopodobniej przebiegał w kierunku mniej więcej południkowym.

Ławo zauważyć, że owe dwa tysiące stadiów "na środku od morza w górę", czyli 370 km, Rousseau-Liessens przyjął za długość boku południowego, będącego jednocześnie linią wybrzeża. W takim razie pozostało jeszcze na dwa boki 925 km. Przyjął więc, że bok wschodni miał 736 km, a najkrótszy, północny - 184 km. Żyrow wyjaśnia, że ów atlantolog (czy też atlantoman) przyjął, iż długości czterech boków mają się do siebie jak 1:2:3:4 i że - być może była to uznawana przez Platona mistyka liczb. Stawia to pod znakiem zapytania wiarygodność takich właśnie wymiarów ale nie są one całkiem nie do przyjęcia. Można się bowiem zgodzić, że czworokątna równina nie była równoległobokiem. W każdym razie, wystarczy długość jednego boku, wynosząca 555 km, żeby zgodzić się, iż istotnie była bardzo długa. Według wymiarów przytoczonych przez Żyrowa, obwód czworobocznej równiny wynosiłby 1840 km. Oczywiście, różnica 10 km byłaby tu bez znaczenia. Z takimi wymiarami zgodził się w swej książce Andrzej Marks.
O bezwzględnej wielkości równiny daje wyobrażenie także jej powierzchnia. Według wymiarów przyjętych przez Rousseau-Liessensa miałaby około 170 000 km kw. Natomiast założywszy, że miała kształt zbliżony do kwadratu, to przy obwodzie 1850 km jeden bok miałby długość 1850:4=462,5 km. Powierzchnia kwadratu o takim boku wynosiłaby więc 213 906 km kw., czyli ok. 214 km kw. Wreszcie z faktu, że "wielkość takiego działu wynosiła nieraz dziesięć razy dziesięć stadiów a wszystkich działów było sześćdziesiąt tysięcy" można się doliczyć, że całkowita powierzchnia mogłaby wynosić około 205 000 km kw .
O czym mówią te wartości?
Powierzchnię wyliczoną przy założeniu jej kwadratowego kształtu przy danym obwodzie (1850 km) należy uznać za maksymalną. Większa niż 214 000 km kw. być nie mogła. Z kolei zwrot Platona "wielkość takiego działu wynosiła nieraz dziesięć razy dziesięć stadiów" niewątpliwie świadczy o tym, że miały one kształt zbliżony do kwadratu i że "działy" o takich wymiarach były największe. Skoro były i mniejsze, to owa maksymalna powierzchnia byłaby bliższa wartości około 205 00 km kw. W takim Razie powierzchnia wynikająca z wymiarów wydedukowanych przez Rousseau-Liessensa, czyli około 170 000 km kw., wygląda dość prawdopodobnie.
Równinę, tzn. na pewno boki : zachodni, północny i wschodni, otaczały góry, "które schodziły aż do morza" ale o nich w wystąpieniu Kritiasa brak danych. Nie wiadomo, jaka była ich wysokość i szerokość. Z wymiarów równiny można jedynie wnosić, że była to dość duża wyspa, ale dobrze byłoby wiedzieć, jaki procent jej powierzchni zajmowała ta właśnie równina. Jest to o tyle frapujące, że Kritias powiada, iż "Od brzegu morza aż do środka całej wyspy była równina".
Zwrot "do środka" można rozumieć jako "do wnętrza", ale może to oznaczać "do centrum", czy też " do połowy wyspy". Wtedy cała wyspa miałaby rozmiary co najmniej dwukrotnie większe niż opisywana równina.
Nie mniej intrygujące jest następne zdanie: "Najpiękniejsza miała być ze wszystkich równin i zadowalającej była wartości". Jak rozumieć wyrażenie " najpiękniejsza ... ze wszystkich równin"? Czy najpiękniejsza ze wszystkich równin w całym znanym wówczas świecie, czy też najpiękniejsza ze wszystkich równin na wyspie Atlantydzie? Ta druga ewentualność oznaczałaby, że oprócz opisywanej równiny były jeszcze inne. Ile ich mogło być? Zwrot "ze wszystkich równin" pozwala przypuszczać, że chyba więcej niż tylko jeszcze jedna. Jakie były wymiary pozostałych?
Z tych dwóch zdań wypowiedzi Kritiasa można więc wyciągnąć wnioski niejako "powiększające" powierzchnię Atlantydy do być może nawet imponujących rozmiarów, większych niż podane wcześniej porównanie, że miała być "większa od Libii i Azji razem wziętych".
Na zakończenie dla tych, którzy są entuzjastycznie nastawieni do Atlantydy, ale mają obawy, co do tego, czy zostanie ona kiedykolwiek odkryta i dla tych, którzy sceptycznie podchodzą do tego tematu wspomnę o innym miejscu. Dwa tysiące lat temu, pewien pisarz opisał w swoim dziele miasto, w którego istnienie nikt nie wierzył, do czasu... Tym pisarzem był Homer, a miastem – Troja. A ten moment ”do czasu”? Do czasu, kiedy nie znalazł się archeolog-amator Heinrich Schlieman, który przekonał świat, że mit może być namacalną prawdą. On to, przez lata wyśmiewany z uporem organizował kolejne ekspedycje, aż wreszcie odkopał ruiny starożytnej Troi; swoją drogą początkowo sądzono, że to... Atlantyda. Być może i Atlantyda potrzebuje swojego Schliemanna...

Zresztą najlepiej stan wiedzy o Atlantydzie określił uczony i podróżnik Thor Heyerdahl:
Na razie nie istnieje żaden dowód – ani historyczny, ani biologiczny, ani archeologiczny – świadczący na korzyść legendy o Atlantydzie. Również jednak byłoby nienaukowe odrzucanie możliwości istnienia zaludnionego, pogrążonego, pogrążonego w Atlantyku kontynentu, jak długo nie udowodnimy, że po pojawieniu się człowieka kontynent taki nigdy nie istniał. Miłośnikom romantycznych marzeń o zatopionej Atlantydzie wolno zatem poddawać się fantazji. Ale wszystko, co mogą na razie zrobić w stosunku do krytyków, to powiedzieć: nie obaliliście jeszcze istnienia Atlantydy!

na podstawie:  http://andriu37.w.interia.pl/
                      http://www.ufoinfo.pl/index.php?id=166

Offline

 

#3 2008-04-29 15:15:00

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Atlantyda

Atlantyda znaleziona przez satelitę?

Niemiecki badacz Rainer Kuehne sugeruje, że zaginiona Atlantyda mogła znajdować się w południowej Hiszpanii - do takich przypuszczeń skłoniły go zdjęcia satelitarne. Według naukowca, obszar "wyspy" opisanej przez Platona to zatopiony między 800 r.p.n.e, a 500 r.p.n.e. fragment hiszpańskiego wybrzeża.

http://img175.imageshack.us/img175/5618/04kuhne203ms7.jpg
Satelitarne zdjęcia regionu zwanego Marisma de Hinojos w pobliżu Kadyksu pokazują prostokątne kształty i coś, co wygląda jak otaczające je kręgi.

"Na zdjęciach mamy właśnie koncentryczne kręgi, jakie opisał Platon" - mówi dr Rainer Kuehne z uniwersytetu w Wuppertalu.

Według niego prostokątne kształty mogą być pozostałością świątyń boga oceanów Posejdona i jego kochanki Klito. Kompleks jest większy, niż wynikałoby to z opisów starożytnego filozofa.
Doktor Kuehne znajduje na to dwa możliwe wytłumaczenia. Po pierwsze, Platon mógł po prostu źle ocenić wielkość świątyń i otaczających je kręgów. Po drugie, różnice mogą wynikać z użytej jednostki miary – stadionu (ok. 185 metrów). Jej wartość mogła być nawet o 20 procent większa, niż się powszechnie uważa. A jeśli tak, to wielkość jednego z odkrytych prostokątów odpowiadałaby dokładnie platońskiemu opisowi świątyni Posejdona.
Kompleks koło Kadyksu po raz pierwszy został dostrzeżony przez Wernera Wickboldta – wykładowcę i entuzjastę badań nad Atlantydą. Badał on zdjęcia terenów wokół Morza Śródziemnego w poszukiwaniu miejsca, które pasowałoby do opisu Platona. "To jedyne miejsce, które odpowiada opisowi Platona" - powiedział o zdjęciach hiszpańskiego wybrzeża Werner Wickboldt.
Ostrożniejszy w ocenach jest inny ekspert - Tony Wilkinson. Jego zdaniem zdjęcia można różnie interpretować. Według niego, konieczne są dalsze badania. Wickenboldt znajduje wytłumaczenie dla faktu, że legendarna Atlantyda miała znajdować się na wyspie, podczas gdy odkryta przez niego jest na wybrzeżu.
Zdaniem Wickenboldta, różnica może wynikać z interpretacji egipskiego słowa oznaczającego ‘wybrzeże’, a które można też przetłumaczyć jako wyspa. Zdaniem Wickenboldta, różnica może wynikać z interpretacji egipskiego słowa oznaczającego ‘wybrzeże’, a które można też przetłumaczyć jako wyspa.
Historia Atlantydy prawdopodobnie znana była Egipcjanom, ale najwcześniejsze źródła pisane pochodzą od Greków. Miasto opisywał Platon - w dialogach "Timaios i Kritias" w połowie IV w. p. n.e. Według niego, Atlantyda położona za Słupami Herkulesa, czyli Cieśniną Gibraltarską, dominowała nad światem śródziemnomorskim aż po Egipt i Turcję. Jej świetność zakończył kataklizm - wyspa znalazła się pod wodą.
Platońska Atlandyda to miasto rozwinięte cywilizacyjnie, bardzo bogate i pięknie położone. Od wieków inspirowało to wielu śmiałków, a także naukowców do poszukiwania jej pozostałości.
Jedna z teorii mówi, że była nią wyspa Spartel, położona około 20 mil za Cieśniną Gibraltarską. Archipelag kilku wysp, z których największa mogła mieć wymiary około 14 na 5 kilometrów, został w wyniku ocieplenia się klimatu zalany przez wody oceanu. Ostatnia część zniknęła pod wodą około 11 tysięcy lat temu. Dziś znajduje się tam mielizna.
Platon pisał, że na Atlandydzie znajduje się równina. Zdaniem Kuehne’a, może to być obszar na wybrzeżu Hiszpanii pomiędzy morzem a Sewillą. Wysokie góry, o których wspominał grecki myśliciel – według niemieckiego uczonego - mogą odpowiadać Sierra Morena i Sierra Nevada.
„Platon pisał, że tereny wokół Atlantydy były bogate w miedź i inne metale. W górach Sierra Morena miedzi jest bardzo dużo” – powiedział Kuehne.
Naukowiec zauważył też, że wojna pomiędzy Atlantydą a państwami wschodniej części Morza Śródziemnego, opisana przez Platona, bardzo przypomina wydarzenia, które miały miejsce w historii. Kuehne przywołuje wydarzenia z 12 wieku p.n.e., kiedy to tajemniczy żeglarze nazywani Ludźmi Morza atakowali wybrzeża Egiptu, Cypru i krajów Lewantu. Jego zdaniem, Ludzie Morza, to w istocie mieszkańcy Atlantydy.
Takie umiejscowienie Atlantydy w czasie sugerowałoby, że cywilizacja ta mogłoby mieć coś wspólnego z kulturą Tartessos – wczesnej epoki żelaza, albo też z nieznaną dotąd rozwiniętą kulturą brązu. Po raz pierwszy tezę, że Atlantyda mogła mieć coś wspólnego z Tartessos – cywilizacją zniszczoną przez Kartagińczyków – wysunięto już na początku XX wieku. Doktor Kuehne liczy, że sprawą zainteresują się teraz archeologowie.

źródło

Offline

 

#4 2008-04-29 19:25:09

tajfoon28

Agat

Zarejestrowany: 2008-04-29
Posty: 157

Re: Atlantyda

Atlandyda istniała. Została zniszczona przez, któreś z kolei przebiegunowanie. Niektórzy Atlanci przeżyli i stali się "bogami" dla ludzi, którzy ich cywilizacji nie znali i byli znacznie mniej ( praktycznie w ogóle nie rozwinięci)

Offline

 

#5 2008-04-29 21:48:52

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Atlantyda

Też myślę, że istniała i  została zatopiona podczas przebiegunowania. Co do reszty Twojej wypowiedzi nie mam pewności, mógłbyś rozwinąć temat? Fajnie byłoby poznać nowe teorie

Pozdrawiam

Offline

 

#6 2008-04-29 21:55:03

gwiazda

Agat

Zarejestrowany: 2007-12-26
Posty: 188

Re: Atlantyda

tajfoon28 masz rację "Atlantyda istniała'. Niektórzy Atlanci przeżyli i wczoraj byłeś z nimi w kinie hmm a później poszedłeś na browara a tu na forum przekazałeś zdobytą wiedzę od nich..hmm ciekawe nie powiem,wszystko rozumiem zdarza się i taki jak ty przypadek..
   


//Administracja//
tajfoon28 ma prawo do wyrażania swoich przemyśleń, nie powinno spotykać się to z kpiną.
//Administracja//

Offline

 

#7 2008-04-30 16:32:45

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Atlantyda

http://img232.imageshack.us/img232/3341/underwaterufobasedw3.jpg



ATLANTYDA INACZEJ  (historia, regresing, astral)



Historię o Atlantydzie zawdzięczamy jednemu człowiekowi - Platonowi. Około 500 lat przed Chrystusem wielki filozof grecki Platon odbył wycieczkę do Egiptu, gdzie dowiedział się o istnieniu w zamierzchłej przeszłości potężnej i zaawansowanej w rozwoju cywilizacji. W utworach "Timajos" i "Kritias" przedstawia dialog Solona i egipskiego kapłana z Sais. Tenże kapłan opowiada Solonowi o wielkiej wyspie na Atlantyku , która zatonęła po serii katastrof: trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów, ogromnych fal morskich. Kapłan z Sais wspomina, że była to kultura ludzi obdarzonych niezwykłą wiedzą i niewyobrażalnymi nawet dla nas możliwościami technicznymi.


Jak dotąd platońskie zapiski stanowią źródło, z którego bierze początek legenda o Atlantydzie.
Płynęły stulecia a ludzie z większym lub mniejszym zapałem dyskutowali, czy Atlantyda rzeczywiście istniała, czy też stanowiła jedynie płód literackich fantazji. O tej mistycznej krainie napisano i powiedziano bardzo dużo. Wielu ezoteryków i okultystów twierdzi, że Atlantyda jest kluczem do rozwiązania wielu zagadek historii naszej kultury, pochodzenia, źródeł wiedzy.
Helena Pietrowna Bławatska, założycielka Towarzystwa Teozoficznego w książce The Secret Doctrine opublikowała przesłanie, które jak twierdzi zostało skierowane do niej w oryginalnym języku Atlantów. Bławatska wierzyła, iż odkryła również inny zaginiony kontynent - Lemurię. Także jej uczeń, późniejszy prekursor antropozofii Rudolf Steiner, w swych wizjonersko - filozoficznych pracach obszernie zajmuje się Atlantydą. W wypowiedziach, które - jak twierdzi - zaczerpnął z kroniki Akaszy, wykracza daleko poza to, co przekazał Platon.


Na temat Atlantydy bardzo dużo powiedział człowiek, którego śmiało możemy nazwać jednym z największych fenomenów parapsychicznych XX wieku. Mowa jest o Edgarze Cayce. W swoich raportach na temat Atlantydy donosił, że była to wyspa na Atlantyku na której istniała niezwykle zaawansowana cywilizacja. Kultura ta dysponowała bardzo zaawansowaną technologią. Używali energii jądrowej, telewizji, laserów, zajmowali się inżynierią genetyczną. Podróżowali przy pomocy napędów grawitacyjnych. Przekazywali energię elektryczną na odległość bezprzewodowo (kilkanaście tysięcy lat temu !!!) Ale ogromna industrializacja nie szła w parze z odpowiedzialnością i etyką. Zaczęli dokonywać bardzo niebezpiecznych eksperymentów m.in. z bronią jądrową. Doszło na Atlantydzie do rozruchów i wojen z użyciem zaawansowanych środków bojowych.


Z dość nieprecyzyjnie formułowanych opisów amerykańskiego jasnowidza wynika, że Atlanci konstruowali gigantyczne kryształy dla potrzeb siłowni i bezprzewodowego przesyłania prądu na odległość. To wcale nie musi być fantazja. Nicola Tesla genialny czeski wynalazca robił takie doświadczenia w XX wieku (polecam artykuł Nieznanego Świata - Czarodziej z Wardenclyffe nr 9 i 10/2002). Mieszkańcy Atlantydy (według Caycego) mieli wykorzystywać energię Słońca. Wymieniany przez Caycego ogniotrwały kamień - rubin przepuszczając odpowiednio przefiltrowane promienie słoneczne generował emisję potężnej energii. Skoncentrowana przez pryzmaty miała uruchomić wszelkie urządzenia mechaniczne w tym środki podróży.


"Śpiący prorok" jak często mawiano o Edgarze Cayce mówił także o zniszczeniu Atlantydy. Według niego były trzy okresy zniszczenia Atlantydy. Pierwsze dwa ok. 15.000 lat p.n.e. kiedy to główny ląd został rozbity na wyspy i trzeci ok. 10.000 lat p.n.e. gdy trzy wielkie wyspy i kilka mniejszych zatonęło w ciągu jednej nocy. Po pierwszym kataklizmie Atlantyda rozpadła się na kilka wysp z czego trzy największe to : Poseidia, Aryan i Og.


Wielu badaczy jest zdania, iż katastrofa została wywołana przez awarię tajemniczych atlantydzkich maszyn. Potwierdza to również Cayce twierdząc, że ostateczne zniszczenie wyspy dokonało się podczas awarii generatorów, a co za tym idzie wyzwolenie ogromnej ilości energii.


Atlantyda pogrążyła się w otchłani oceanu, ale energia jaką znali i używali Atlanci istnieje w dalszym ciągu. Z zatopionych budowli dawnej cywilizacji ciągle w przestrzeń emitowana jest silna wiązka energii. Źródłem tej energii są kryształy, które częściowo zostały zniszczone podczas kataklizmu. Na Atlantydzie kryształy te były grupowane po trzy, dlatego produkowały tak dużą ilość energii.
Obszar Oceanu Atlantyckiego powszechnie znany jako Trójkąt Bermudzki pozostaje całkowitą zagadką tak długo jak długo sięga jego historia. Wielu ludzi próbowało rozwiązać zagadkę Trójkąta Bermudzkiego. Tworzono różne teorie ale nikt nie przypuszczał, że przyczyną zaginięć i zniknięć samolotów, statków i ludzi jest energia emitowana z budowli zatopionej Atlantydy. Od czasu do czasu siła emitowanej energii była tak wielka, że samoloty lub statki znajdujące się pod jej wpływem rozpadały się lub ulegały przemianie w czystą formę energii. Czasami zdarzały się przypadki powrotów zaginionych maszyn. Członkowie ich załóg, wyglądali na chorych umysłowo, bełkotali jakieś dziwne historie. Przypadki takie zdarzały się, kiedy pole emitowane przez kryształy nie było dość silne by wywołać efekt całkowitego rozpadu. Zamiast tego wywoływało efekt umysłowej dezorientacji. Członkowie załóg mieli halucynacje i straszne wizje, z którymi nie potrafili sobie poradzić.


Dla wielu ludzi Atlantyda to tylko legenda, a tymczasem jej pozostałości w formie kryształów promieniujących energię będą od czasu do czasu pochłaniać samoloty i statki w obszarze zwanym Trójkątem Bermudzkim.


Oficjalna nauka przyznała wreszcie, że około 12.000 lat temu naszą planetę nawiedził potop. Wtedy właśnie zakończyła się epoka lodowcowa - dość gwałtownie, choć powodu tej nagłości jeszcze nie znamy. Może wywołało to uderzenie komety, może przesunięcie płaszcza Ziemi po płynnym jądrze - tu naukowcy nie są zgodni. Planetę nawiedziły wtedy trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i ogromne fale tsunami. Poziom wód podniósł się o co najmniej kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt metrów. Pod wodą znalazły się setki kilometrów terenów nadbrzeżnych, a także wiele wysp. Wiele miast zostało w przeszłości zatopionych, gdy morze spokojnie, rok po roku, poszerzało swoje włości (dzieje się tak do dziś). Jeśli zdarzało się to w czasach opisanych w kronikach, archeolodzy wiedzą, gdzie szukać ruin. Ale lokalizacji przedpotopowych miast nikt nie zna. W legendy natomiast uczeni nie wierzą. Głoszą, że ludzie zaczęli wznosić mury miast dopiero 7-8 tysięcy lat temu. Wcześniej, mówią, człowiek mieszkał w szałasach, lepiankach, jaskiniach. Gdy więc niektórzy badacze, jak prof. Ponzansky, stwierdzają , że np. budowle w Tiahuanaco nad jeziorem Titicaca mają co najmniej 12-15 tysięcy lat, są uznawani za pomyleńców. To samo się dzieje, gdy nurkowie natrafiają na dnie oceanów na ruiny, które mają więcej niż te magiczne 8 tysięcy lat. Ale takie znaleziska istnieją. I, ponieważ ludzie potrafią coraz skuteczniej penetrować głębiny oceanów, tych odkryć jest coraz więcej.


Na dnie morza, między wyspami Bimini na zachodnim wybrzeżu USA, znaleziono potężne, wypolerowane kamienne płyty, a także marmurowe kolumny. Obok znajdują się, wspaniale zachowane, zatopione drzewa, których wiek szacuje się na 12.000 lat. Jednak największym odkryciem okazała się piramida o wysokości 240 metrów którą odnalazł dr Ray Brown.
W 1970 roku dr Ray Brown udał się wraz z przyjaciółmi w pobliże wyspy Bari na Bahama, w obszar powszechnie znany jako język oceanu. Podczas jednego z nurkowań, Brown odpłynął od przyjaciół i kiedy ich szukał zobaczył sylwetkę piramidy. Podczas późniejszych poszukiwań odnalazł gładkie i lustrzane bloki złączone spoiną prawie niezauważalną. Pływając wokół szczytu piramidy, Brown odnalazł wejście i zdecydował się je zbadać. Posuwając się wzdłuż korytarza dotarł wreszcie do małego, prostokątnego pokoju z sufitem w kształcie piramidy. Był kompletnie zaskoczony, kiedy zorientował się, że ściany nie są pokryte ani algami ani koralowcami. Dodatkowo nie miał ze sobą żadnego oświetlenia, a mimo to widział wszystko tak jakby źródło światła znajdowało się gdzieś w pomieszczeniu. Uwagę Browna przykuły mosiężne pręty zwisające ze środka sufitu, które na swoich końcach miały przymocowane czerwone kamienie szlachetne zwężające się w punkt. Poniżej stał okrągły kamień dodatkowo zaopatrzony w spiralne krążki. Na krążkach wyrzeźbione były w brązie ręce, które wydawały się płonąć i przygasać. W dłoniach znajdowała się kryształowa kula, którą dało się wyjąć. Tą właśnie kulę Brown zabrał ze sobą. Kiedy opuszczał piramidę wyczuł ostrzeżenie, aby już tu nie wracać.


Obawiając się konfiskaty swojej pamiątki dr Brown nie ujawniał jej istnienia, aż do roku 1975, kiedy po raz pierwszy pokazał kryształową kulę na seminarium w Phoenix. Od tego czasu kryształowa kula stała się źródłem wielu publikacji dotyczących dziwnych zjawisk z nią związanych. Wewnątrz tej kryształowej kuli widnieje wizerunek trzech coraz większych piramid, ustawionych jedna za drugą. Niektórym osobom, które osiągnęły stan głębokiej medytacji udało się dostrzec czwartą piramidę, w tle trzech pozostałych. Patrząc na kryształową kulę z boku, rysunek piramid rozpływa się w cienkie linie. Patrząc pod innym kątem i w odpowiednich warunkach można zobaczyć pojedyncze, spokojnie patrzące ludzkie oko. Kryształowa kula jest również źródłem paranormalnych zjawisk. W jej pobliżu można wyczuć lekki powiew powietrza. Obserwowane są również zjawiska świetlne, głosy i obecność czegoś dziwnego. Wskazówka kompasu, w pobliżu kuli podąża za nią. Również metale magnetyzują się podczas kontaktu z nią. Można tylko spekulować do czego służyła kula.


W 1997 roku Towarzystwo Egiptologiczne ogłosiło, że piramida odkryta przez dr Browna jest starsza od piramidy w Gizie.
Na dnie Atlantyku, również w pobliżu wysp Bimini, odnaleziono mapy nieba, rysunki orbit planet - głównie Saturna i Jowisza. Jednak największą sensacją jest odkrycie hermetycznie zamkniętych pojemników z nieznaną materią organiczną. Miejsce znaleziska nie zostało jak na razie podane do publicznej wiadomości. Naukowcy ciągle badają tajemnicze znaleziska sprzed 12.000 lat (co najmniej, gdyż mogą być o wiele starsze, po prostu wtedy zostały zatopione). Czy te wszystkie znaleziska są dowodami rzeczywistego istnienia Atlantydy? Prasa, szczególnie amerykańska, była o tym święcie przekonana.


Chciałbym jeszcze powiedzieć, że Edgar Cayce przewiduje, że cała seria kataklizmów przyrodniczych spowoduje ponowne wynurzenie się części Atlantydy, wyspy zwanej Poseidia. "Śpiący prorok" twierdzi również, że zostaną odnalezione świadectwa i dokumenty ukryte przez Atlantów, którzy wyemigrowali po katastrofie do różnych miejsc na Ziemi. Dochodzimy tu do ważnej konstatacji, że obecne czasy zbliżają nas do ustalenia co stało się z Atlantydą. Jeżeli przepowiednie Caycego sprawdzą się będziemy mieli niezbite dowody na istnienie Atlantydy, a także poznamy większość tajemnic Atlantów. Warto tutaj wspomnieć, że w roku 1931 H.L Cayce (najstarszy syn sławnego Śpiącego proroka) powołał do życia Towarzystwo Badania i Oświecenia (ARE). Celem organizacji było poszukiwanie w Egipcie śladów tzw. Sali zapisków, w której według przekazów Caycego - od dwunastu tysięcy lat przechowywana miała być wiedza Atlantydy. Cayce senior twierdził bowiem, iż piramidy wznieśli uciekinierzy z zatopionego kontynentu. Rzecz jasna, aby móc myśleć o poszukiwaniach, potrzebne było wsparcie lokalnych władz i egiptologów. Jako, że w takich przypadkach nie ma lepszego argumentu niż pieniądze, Fundacja Edgara Caycego (ECF) specjalnie w tym celu znalazła grono sponsorów. Stypendium otrzymał Mark Lehmer, który w 1973 roku przybył do Egiptu.


W 1974 roku Lehmer opublikował książkę Egipskie dziedzictwo, której podtytuł brzmi: Oparte na wykładach Edgara Caycego. Obecny naukowy dogmatyk dowodzi w niej, iż historia Egiptu sięga roku 10.500 p.n.e. i wiąże się z zagładą Atlantydy. Z zapisków Caycego wywiedziono przy tym tezę, iż kluczem do potwierdzenia tej koncepcji o jakiej mowa, są podziemne komory pod posągiem Sfinksa. Mark Lehmer prowadził prace, które wykryły szereg anomalii w skałach pod Wielkim Sfinksem. W późniejszym okresie Lehmer zaczął kontaktować się z (najprawdopodobniej Strażnikiem Tajemnic Atlantydzkich) dr Zahi Hawass'em. Wkrótce całkowicie zmienił swoje poglądy i stał się równie wielkim fanatykiem ortodoksyjnego spojrzenia na piramidy jak jego nowy znajomy z Egipskiej Organizacji Starożytności. Najlepiej dowodzą tego słowa, iż ma on zawodowy obowiązek przeciwstawiać się teoriom, które próbują obrabować Egipcjan z ich własnego dziedzictwa i przypisać geniusz cywilizacji Doliny Nilu jakimś dawno zaginionym czynnikom, jak Atlantyda. Słowa te są dokładną kalką poglądów Zahiego Hawwassa, który wszelkimi dostępnymi sposobami (wykorzystując do tego władze państwowe Egiptu) prowadzi swą świętą krucjatę. Dyrektorowi ds. starożytności dr Zahi Hawass'owi najprawdopodobniej "wywala" misja Strażnika Tajemnic Atlantydzkich. Jest on odpowiedzialny m.in. za wyrzucenie z rejonu Wielkiej Piramidy wszystkich niezależnych badaczy, zablokowanie prac i poszukiwań, które nie były po jego myśli, a także zastopowanie badań geologicznych mających pomóc w ustaleniu wieku posągu Sfinksa i zlokalizowanie podziemnych komór pod tym monumentem. Jak widać Hawass podświadomie lub świadomie robi wszystko co tylko może, aby nikomu nie udało się odkryć dokumentów ukrytych przez Atlantów.


Chciałbym jeszcze powiedzieć, że w sesjach regresingu wiele osób przypomina sobie swoje wcielenia na Atlantydzie. Dzięki ich wspomnieniom mamy bardzo dużo informacji na temat Atlantydy, a także informacje o obciążeniach karmicznych, które różne osoby wyniosły z tamtych wcieleń. Osoby, którym przypomniały się wcielenia na Atlantydzie można podzielić na dwie grupy. Jedna, która zajmowała wysokie stanowiska w kastach kapłanów rządzących Atlantydą. Natomiast do drugiej grupy można zaliczyć ofiary inicjacji i eksperymentów przeprowadzanych przez te kasty.


Oto wspomnienia osoby, która na Atlantydzie należała do tej drugiej grupy:

"Pewnego dnia nadarzyła się okazja żeby trafić na Atlantydę. Miałem już dość ciągłej walki o przeżycie, niepewności czy zdobędę pożywienie itp. Wierzyłem, że na Atlantydzie będzie mi na pewno lepiej niż w chwili obecnej, przecież gorzej być już nie mogło...
Nie chciałem się łatwo poddać woli Atlantów więc zmiękczono mój opór. Rozebrano mnie do naga i wrzucono do ciemnej komórki gdzie było zimno i strasznie. Czułem zimne odczucie metalu, gdy tylko próbowałem zbliżyć się do ścian tejże komórki. Strasznie się bałem, byłem głodny i było mi strasznie zimno. Po jakimś czasie byłem w stanie zrobić wszystko żeby tylko wyjść z tej komórki. Trzymano mnie tam dopóki nie stałem się całkowicie uległy.
Zmuszano mnie do wykonywania czynności z którymi sobie nie radziłem, których nie lubiłem robić i wmawiano mi, że jeżeli będę nieposłuszny to znowu wrzucą mnie do tej komórki. Postanowiłem, że będę funkcjonował jak maszyna, będę robił co mi karzą byle tylko nie trafić znowu do tej ciemnej komórki. Postanowiłem również, że stworze w umyśle swój własny świat i tam będę żył (ucieczka w astral).
Atlantydzcy kapłani dokonywali na mnie różnych eksperymentów. Wmawiano mi, że te eksperymenty są bardzo ważne, a tak naprawdę kodowali mi jakieś bzdurne misje. Dokonywali jakiś dziwnych manipulacji na moich czakramach, kodowali jakieś mechanizmy, które działały przez moje następne wcielenia. Kapłani dążyli do tego żeby zakodować na czakramach takie mechanizmy, które spowodują, że czysta energia będzie transformowana przez czakry w syf i wysyłana w astral. Po tych wszystkich inicjacjach i eksperymentach zostałem jednym z zasilaczy energetycznych dla astralu atlantydzkiego. W hipnozie wmówiono mi, że nie mogę uwolnić się od tego, że nigdy nie uwolnię się od tego. Zakodowano mi również wizję tego co stanie się gdybym jednak próbował uwolnić się od tego obciążenia. Podczas odreagowywania roli zasilacza energetycznego pojawił się straszny lęk, że Atlanci mnie dopadną i zrobią mi krzywdę.
Pewnego dnia nadarzyła się okazja żeby uciec z Atlantydy. Wybuchł bunt. Stoję oparty o jakiś budynek i tylko przyglądam się jak buntownicy walczą o naszą wolność. Wkrótce Atlanci poddają się i zostają jeńcami. Przechodzi mi przez głowę myśl "coś za łatwo to poszło..." Podchodzę do przywódcy buntowników i zaczynam z nim rozmawiać. Pokazuje mi medalion, który został zabrany jednemu z kapłanów. Medalion jest okrągły, wykonany ze złota w różne dziwne wzorki. Na środku tego medalionu znajduje się jakiś czerwony kamień (chyba rubin). W pewnym momencie wszyscy jeńcy popełnili samobójstwo! Cały gwar ucichł... Zastanawialiśmy się dlaczego oni to zrobili? Dlaczego wszyscy popełnili nagle samobójstwo? Wszyscy byliśmy w szoku.
Później postanowiliśmy sprawdzić do czego służył kapłanom ten medalion. Weszliśmy do świątyni i zobaczyliśmy tam dziwne urządzenie z wnęką na tenże medalion. Włożyliśmy go w tą wnękę i nagle... maszyna zaczęła pracować. Słychać było dziwne buczenie tejże maszyny, a między kryształami zaczęły przeskakiwać iskry, takie mini pioruny. Po chwili wszystko w świątyni zaczęło się zmieniać. Ściany i podłogi zaczęły przesuwać się i układać w jakąś jedną całość. W pewnym momencie te mini pioruny zaczęły wychodzić poza kryształy i jakby odskakiwać na boki. Wszystko zaczęło pracować jak wielki mechanizm, cała świątynia stała się jakby transformatorem energii. Wybiegliśmy przestraszeni z tej świątyni i zaczęliśmy uciekać z tego miasta. Pamiętam jeszcze, że nastąpił jakiś wybuch. Udało nam się uciec z tego miasta, ale niezbyt długo cieszyliśmy się wolnością. Z każdym dniem czułem się coraz gorzej. Atlanci ostrzegali nas, że gdybyśmy próbowali uciec to właśnie tak to się skończy."



A oto wspomnienia z sesji regresingu osoby, która była przywódcą buntowników podczas buntu "ludzi-rzeczy" na Atlantydzie:

(M.Z) "Myślałam, że zginęłam w walce ponieważ wielokrotnie ginęłam w buntach, które wszczynałam. Coś mi się jednak nie zgadzało, bo pamiętam jak bogowie w jednej chwili poszli w astral (popełnili samobójstwo) i jak mi to pokrzyżowało plany. Chciałam przez tortury wyciągnąć z nich boskie tajemnice, a także dowiedzieć się co zrobili z moją żoną (w tamtym wcieleniu byłam facetem). Został mi po nich tylko ten zagadkowy medalion z czerwonym okiem, który przypomniał mi się na mojej pierwszej sesji regresingu. Miasto wymarło w jednej chwili, więc nie miałam już szans by umrzeć w walce. Potem pamiętam rozpaczliwą ucieczkę przed czymś, co rozszerzało się promieniście i mój strach, że nie zdążę. Udało mi się uciec z miasta, ale straciłam wszystko na czym mi zależało, a oni znowu wygrali. Pozostał mi tylko smutek, złość, żal i chęć odegrania się na nich za wszelką cenę. Wszyscy od których byłam uzależniona poszli w astral z własnej woli, więc mogłam poczuć się wolna. Ponieważ skojarzyłam sobie wolność z ocaleniem po apokalipsie, często brałam udział w "końcach świata", a nawet prowokowałam je. W każdym razie to było jedno z marzeń mojego dzieciństwa. Dodam jeszcze, że po tym spektakularnym ocaleniu długo nie pożyłam. Ruszyłam przed siebie z myślą, że zbuduję nowe życie z dala od koszmarów przeszłości. Śmierć nastąpiła nagle, po prostu padłam z nóg. Był to prawdopodobnie efekt promieniowania."

Często na Atlantydzie wybuchały powstania mające na celu wyzwolenie "ludzi-rzeczy". Osoby, których wspomnienia z Atlantydy zamieściłem w tym artykule brały udział w jednym z takich powstań.


Kapłani na Atlantydzie robili eksperymenty z ludzkim DNA w celu stworzenia rasy im uległej. Te doświadczenia wpływały na ludzi zmniejszając ich świadomość i zdolności psychiczno-duchowe. Robiono również różne eksperymenty genetyczne. Efektem tych eksperymentów było powstanie hybryd (pół ludzi - pół zwierząt). W ostatniej fazie istnienia Atlantydy nie było już hybryd, zaprzestano bowiem eksperymentów genetycznych, a skupiono się na ważniejszej sprawie - utworzeniu ATLANTYDY ASTRALNEJ. Kapłani uwierzyli, że na Atlantydzie w astralu wszystko będzie łatwiejsze, bez ograniczeń materii. Do stworzenia Atlantydy astralnej byli wyszkoleni odpowiedni specjaliści, którzy całe dnie, całe lata nie robili nic innego tylko tworzyli astralną Atlantydę wyobrażając ją sobie, wizualizując w najmniejszych szczegółach. Miała ona zostać uruchomiona zaraz po ewakuacji. Kapłani doskonale wiedzieli, że żeby funkcjonować w astralu trzeba mieć zasilanie żywych ludzi. Energia życiowa była im potrzebna tylko i wyłącznie po to, aby mieć moc, aby móc działać w astralu. Przed dokonaniem zniszczenia Atlantydy wielu kapłanów starannie przygotowało się do przejścia w świat astralny. Sprytnie kodowali ludzi, a także niektórych członków kasty kapłańskiej by ci stali się zasilaczami energetycznymi. Zobowiązali ich, by w kolejnych wcieleniach byli wierni temu zobowiązaniu. Do dziś wiele osób odczuwa skutki owych inicjacji. Kapłani atlantydzcy znajdowali czasami naiwniaków, którym obiecywali władzę nad częścią astrala w zamian za wykonanie pewnej misji. Inicjowali takie osoby w rolę zasilacza energetycznego, a później kodowali misję inicjowania innych. Niektórzy bardzo się starali żeby zainicjować jak najwięcej ludzi wierząc, że otrzymają obiecaną nagrodę. Później okazywało się, że zostali oszukani...
To co atlantydzcy kapłani stworzyli wiele tysięcy lat temu funkcjonuje do dziś. Każdy kto próbuje uwolnić się od roli zasilacza energetycznego czuje ogromny lęk przed uwolnieniem, lęk, że duchy Atlantów dopadną go i skrzywdzą.

Przemysław Niemiec, Łukasz Tuchacz

Offline

 

#8 2008-04-30 17:49:21

tajfoon28

Agat

Zarejestrowany: 2008-04-29
Posty: 157

Re: Atlantyda

gwiazda napisał:

tajfoon28 masz rację "Atlantyda istniała'. Niektórzy Atlanci przeżyli i wczoraj byłeś z nimi w kinie hmm a później poszedłeś na browara a tu na forum przekazałeś zdobytą wiedzę od nich..hmm ciekawe nie powiem,wszystko rozumiem zdarza się i taki jak ty przypadek..

Jak na razie zuważyłem, że Twoja wiedza kolego gwiazda opiera się tylko na wklejkach z Wikipedii, dziwnych schizofrenicznych blogów oraz z internetowych publikacji biblijnych przemyśleń. Nie Twoich tylko czyichs.  Nie zauważyłem też abyś napisał jakiś własny autorski tekst. Wszystko co masz do przekazania opiera się na wiedzy, która w necie jest bardzo powszechna. Każdy potrafi korzystać z google. Nie zauważyłem tez, żebyś skomentował coś co wklejasz. Nie wykazałeś żadnej swojej refleksji. Rzucasz wklejkę i nawet nie stać Cię na własny komentarz. Zastanawia mnie czy w ogóle jesteś w stanie skomentować to co znalazłeś w przeczesywaniu stron WWW i czy w ogóle rozumiesz i zgłębiasz to co wklejasz. 
Za to chlapać ozorem jakieś pseudo filozoficzne pouczenia masz opanowane do perfekcji.
Piszesz – „a tu na forum przekazałeś zdobytą wiedzę” Więc mówię , przedstaw swoją wiedzę, bo tu na forum jej nie ma. Jest taka obszerna, że nie pomieściłaby się, czy jest tak ograniczona, że musisz posiłkować się google?

Dziękuję administracji za szybką reakcję i żywię nadzieję, ze tego typu wypowiedzi jak kolegi gwiazda, kompletnie nie rozumiejącego praw dyskusji na forum internetowym, będą szybko ucinane.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

xara napisał:

Też myślę, że istniała i  została zatopiona podczas przebiegunowania. Co do reszty Twojej wypowiedzi nie mam pewności, mógłbyś rozwinąć temat? Fajnie byłoby poznać nowe teorie

Atlantyda istniała. Takie jest moje zdanie oparte na wieloletnich „studiach” nad tym tematem.
Jest dla mnie oczywiste, ze Atlanci byli wysoko rozwinięta cywilizacją,zarówno duchowo jak i cywilizacyjnie. Stanowili jak gdyby „osobny mały świat” w świecie. Ich wiedza poza terytorium Atlantydy nie była nikomu dostępna.
Atlanci doskonale znali się na Astronomii i przewidzieli przebiegunowanie. Nie wiedzieli jednak, że będzie miało ono tak niszczycielską siłe, więc nie przygotowali się do niego odpowiednio. Skutkiem tego wielu Atlantów zginęło. Czesc, która przeżyła trafiła do innych mało rozwiniętych cywilizacji. Ponieważ przynieśli ze soba ogromna wiedze, grupa ta mogła zostać uznana za bogów. To oni przekazali wiedze o astronomii oraz powstaniu człowieka, którą posiedli na drodze przekazów. Dzięki Atlantom mamy zapiski np. Majów.


W różnych stronach świata można spotkać wiele podań o podobnych do atlantyckiej wyspach i niszczących je katastrofach. Między innymi o tajemniczych wysp Mu i Lemurii. Wyspy te także znikły w zbliżonym czasie, w równie niejasnych okolicznościach, jak Atlantyda. Jeżeli podania te zestawimy z informacjami, które zwarł w księgach Platon, wiarygodna staje się hipoteza, według której nazwy te w rzeczywistości odnoszą się do jednego skrawka terenu, lub koncepcja, iż wyspy te znajdowały się w bliskim sąsiedztwie Atlantydy bądź nawet wchodziły w jej skład. Zakładając taką możliwość, zyskujemy dodatkowe dowody, które "potwierdzają" informacje zgromadzone przez Platona. 

Według podań, wyspa Mu położona była na Pacyfiku - rozciągała się od Hawajów, Panape, Malezji aż do Wyspy Wielkanocnej. Większość informacji o państwie Mu zawdzięczamy badaniom angielskiego pułkownika Jamesa Churchwarda. Wychował się on w Indiach, gdzie poznał hinduskiego kapłana, który nauczył go sztuki czytania pisma Nascalów, spadkobierców narodu Mu. Kapłan pokazał również pułkownikowi gliniane tabliczki z zapisem historii ludu Mu. Z podobnymi tabliczkami Churchward zetknął się na Jukatanie, gdzie amerykański geolog William Niven odkrył 2600 tabliczek z historią podobną do tej z klasztoru hinduskiego.
Losy wyspy Mu opisane są w wielu starych księgach. Wzmianki na ten temat można znaleźć w świętej księdze Majów, znalezionej na Jukatanie (obecnie stanowi ona własność British Museum w Londynie), manuskrypcie Troano i Kodeksie Kartezjańskim. Wielu naukowców jest zdania, iż tajemnicze posągi z Wyspy Wielkanocnej są dziełem Nascalów. To właśnie im przypisuje się też ruiny i 20-tonowe monumenty, znajdujące się na wyspie Tongo. Co więcej ,na całej wyspie nie znaleziono materiału budowlanego, z którego budowle wykonano. Także na Hawajach (30 mil od Hili) znajduje się duży kompleks ruin Kukii, zbudowany z materiału niedostępnego na wyspie i w okolicy. Z kolei na wyspach Marshalla i Gilberata znaleziono małe piramidy, podobne do piramidy z archipelagu Mariana.

Atlantyda a przebiegunowanie

„2012 n.e. na Ziemi wydarzy się straszna katastrofa. W wyniku całkowitego odwrócenia się pola magnetycznego naszej planety dojdzie do olbrzymich przesunięć skorupy ziemskiej. Nikt nie przeżyje kataklizmu, zostanie unicestwiona też cała nasza wiedza. Te naukowe prognozy wywodzą się od Majów i starożytnych Egipcjan. Oba ludy są następcami legendarnych Atlantydów, którzy posiadali głęboką wiedzę astronomiczną. Atlantydzi potrafili dokładnie przepowiedzieć powstanie fali tsunami, która była zwiastunem końca ich cywilizacji.
W roku 2012, tak jak w roku 9792 p.n.e. - kiedy nastąpiło ostatnie całkowite odwrócenie się pola magnetycznego - Wenus wykona pętlę nad konstelacją Oriona. Zostało to opisane w egipskiej Księdze umarłych jako najważniejsza oznaka odwrócenia się biegunów magnetycznych Ziemi. Potem nasza planeta zacznie się obracać w przeciwnym kierunku niż obecnie. Dokonany przez starożytnych Egipcjan astronomiczny opis tego zjawiska jest zdumiewająco jasny i wykracza poza naszą dotychczasową wiedzę.  Kodeks drezdeński Majów opowiada o cyklu plam słonecznych (o którym współcześni astronomowie jeszcze nic nie wiedzą!). W chwili, gdy natężenie pola magnetycznego Słońca osiągnie punkt krytyczny, gigantyczna katastrofa zniszczy Ziemię. Egipska astronomiczna mapa zodiakalna przedstawia okresy, kiedy nastąpiły poprzednie kataklizmy, zawiera też zaszyfrowane informacje o cyklu plam słonecznych i ruchach Oriona: następna katastrofa wydarzy się wtedy, gdy Wenus wykona wsteczny ruch nad tą konstelacją.”

Dlatego należy pilnie wydobyc na swiatlo dzienne wiedze starozytnej Atlantydy o dniu nastepnego kataklizmu.

Bez tej zasadniczej informacji pozniejsza cywilizacja moze, za jakies 12000 lat, znalezc sie nagle w epoce kamienia lupanego.
Wiele odpowiedzi znajduje się w samych piramidach. Opierajac sie na czysto matematycznych podstawach, badacz moze wydedukowac z tych budowli ogromne ilosci danych i wiedzy o kataklizmie. Ta wiedza z czasow starozytnych uczy nas nastepujacych rzeczy:
Nasza uzalezniona od komputerow cywilizacja zostanie zrujnowana przez odwrocenie sie pola magnetycznego Slonca, ktore wysle w przestrzen kosmiczna chmure naladowanych elektromagnetycznie czasteczek. Zakloci to pole magnetyczne Ziemi, nastapi przesuniecie skorupy ziemskiej, co spowoduje gigantyczna, zalewajaca wszystko fale.
Ta "burza sloneczna" i odwrocenie sie biegunow zniszczy caly sprzet elektroniczny. Spowoduje to strate 99,99999999% naszej wiedzy w ciagu zaledwie paru godzin.
Powstala na skutek przesuniecia skorupy ziemskiej gigantyczna fala zburzy calkowicie wszystkie biblioteki i zniszczy wszystkie ksiazki.
Aby sprostac temu wielkiemu wyzwaniu, musimy byc, jak to juz udowodnilem, przygotowani na najgorsze. Ci, co przezyja, musza miec podstawowa wiedze z zakresu wszelkich nauk, bo beda musieli zaczynac od grzebania w ziemi. Nic z rzeczy waznych dla nas nie bedzie juz funkcjonowac - nic nie pozostanie. Od tych niewielu, ktorzy przezyja, zalezec bedzie, czy nasza historia bedzie miala dalszy ciag, czy nie. Oczywiscie, zdaje sobie sprawe, ze w naszym spoleczenstwie jest wiele do poprawienia.
Oto, dlaczego musimy miec calkowita pewnosc, ze to, co najwazniejsze, zostanie przekazane dalej. Na przyklad:
Nastepna cywilizacja, ktora powstanie po kataklizmie, musi wykazac jak najwiekszy szacunek dla natury. Pestycydy, herbicydy, srodki uzyzniajace itd. musza byc kompletnie zabronione. Trzeba je zastapic ekologicznym rolnictwem.

Lasy musza zajmowac centralne miejsce wewnatrz i wokol przyszlych miast. Miasta powinny pozostac niewielkie.

Aby uniknac zanieczyszczenia srodowiska, gestosc zaludnienia powinna zostac ograniczona. Oczywiscie na poczatku, zaraz po katastrofie, trzeba polozyc nacisk na odrodzenie sie populacji.

Nigdy wiecej nie wolno budowac elektrowni jadrowych. Podczas przesuniec skorupy ziemskiej z jej tytanicznymi trzesieniami, wiekszosc produktow radioaktywnych wydostanie sie z setek elektrowni nuklearnych. Wyzwolona zostanie ogromna ilosc energii radioaktywnej, prawdopodobnie wystarczajacej do zlikwidowania calej ludzkosci. Najbardziej sie obawiam, ze wlasnie tak sie stanie, a my nie bedziemy mogli zrobic nic, by temu zaradzic!

Nienaturalna zywnosc, zabojcza dla naszego zdrowia i wymagajaca ogromnych ilosci energii do jej produkcji, bedzie musiala byc zakazana prawnie. Do takich produktow należą cukierki, czekolade, chipsy, bialy cukier i wiele innych.

Trzeba bedzie przejsc na diete owocowo-warzywna. Jest nie tylko zdrowa, ale chroni organizm przed mniej wiecej 30 000 chorob. Jako ze pomoc lekarska, np. chirurgiczna, tuz po katastrofie bedzie praktycznie niemozliwa, kazdy musi zrozumiec, jak wazny dla niego jest dobry stan zdrowia. To moze mu zapewnic tylko dieta owocowo-warzywna.

Medytacja i glodowki beda podstawowym srodkiem zwalczania chorob zakaznych i wszystkich innych. Wraz z tymi zasadami, o jakich mowilismy powyzej, stanowic beda one podstawe nowego sposobu zycia.

Te "swiete przykazania" umozliwia nam stworzenie spoleczenstwa o wiele szczesliwszego niz to obecne. Glownym celem zycia nie bedzie juz zysk, ale psychiczne i fizyczne zdrowie mieszkancow ziemi. Oto nauki, ktore powinny przetrwac na przyszlosc.

Cywilizacja cofnie sie znowu do epoki kamiennej, jesli w ogole przetrwa. Opowiesci o tych wydarzeniach zdeterminuja pozniejsze zachowanie ludzi w ciagu nadchodzacych tysiecy lat. Bedzie sie o tym mowic i przekazywac opowiesci z ojca na syna. Towarzyszyc temu beda niesmiertelne opowiadania o odwadze i rozpaczy, a takze historyczne relacje o wydarzeniach. Zupelnie tak samo, jak to, co teraz czytamy o dawnych katastrofach.

Na podstawie badań Patricka Geryl, Sama Kruege, Mostowicza oraz własnych przemyśleń i poszukiwań.

PS. Przydałby się jakiś fajny obrazek, pewnie lepiej by się czytało, ale nie znalazłem nic ciekawego

Offline

 
Statystyki (REJESTRACJA WYŁĄCZONA)
Analiza oglądalności witryny
Wymiana
WwW.CrashFans.Pun.PL - Polskie Centrum Crashday
Pozycjonowanie
katalog stron Free PageRank Checker
Links
| Andrzej Struski | Webtree.pl | katalogSEO.net | Stop himawanti | Prawdziwy himawanti | Niesamowite | VPS Hosting Reviews |
Creative Commons License
Teksty i artykuły są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska Nie wolno Ci kopiować i rozpowszechniać tekstów, zdjęć oraz artykułów znajdujących się na forum bez pisemnej zgody autorów.
Page copy protected against web site content infringement by Copyscape
Stronę najlepiej oglądać w rozdzielczości 1024 x 768

Free Domain Name
Register a free domain name with .co.nr extension (such as www.YourName.co.nr) that comes with free URL redirection, URL cloaking and path forwarding, meta-tags, FavIcon and Google Webmaster tools support, kill-frame feature, NO forced ADS at all, and more.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
hotelstayfinder pokoje w ciechocinku Komornik Wilanów