Dzieki. To cieszę się, bo zdziwiło mnie,że po latach zajadania się mięsem nagle przestało mi smakować, bez wyrzeczeń a stało się to po kilku tygodniach ćwiczeń oddechowych.Wydawało mi się ,że nie stać mnie na to ,dlatego się zszokowałam.Teraz z czystym sumieniem nie będę się zaśmiecać.

Z jednej strony rozumiem doskonale to o czym mówicie, z drugiej nie mogę się do końca zgodzić.

Gdyby ktoś zapytał mnie "Jeżeli jedyną drogą do zjedzenia mięsa było by abyśwłasnoręcznie zabił zwierze dla mięsa i sam je przygotował, czy zjadłbyś kiedykolwiek mieso?" - Z pewnością odpowiedział bym NIE! - chyba że byłbym uwięziony w ekstremalnych warunkach bez źródeł pożywienia innych po za żywymi zwierzetami. Tak jak rozbitkowie samolotu byli zmuszeni do spożywania zwłok współpasażerów. 

W dzisiejszych czasach wybór spożywania mięsa nie wiąże się z własnoręcznym debraniem życia zwierzęciu. Idziesz do sklepu, na hakach wisi kiełbasa, na ladzie leżą porąbane kawałki zwierząt. Z zamrażalki wyciągasz zamrożone udka i skrzydełka od kurczaka. Nie ma w tym żadnej decyzji co do smierci zwierzęcia. Powiecie, gdyby ludzie nie kupowali, nikt by nie zabijał - takie podejście jest, było i bedzie nierealne.

Jesteśmy tak skonstruowani i wyewoluowaliśmy w taki sposób aby być mięsożercami i roślinożercami, nie jest to bez znaczenia. Ludzie przeżucający się na wegetarianizm mogą sobie zaszkodzić w olbrzymim stopiu, a to dla tego że biomasa roślinna nie jest tak odżywcza jak mięso. Trzeba wiedzieć co i jak, tak jak wiedzą to Hindusi.

Można więc żyć bez mięsa, ale z ewolucyjnego i biologicznego punktu widzenia jest to wyrządzanie sobie szkody, a nie przysługi. Przysługi w żadnym razie - może po za energtycznym punktem widzenia, na który nie mamy żadnego autorytetu.

Ostatnim tematem jaki chcem tu oruszyć jest "piramida" w przyodzie.

Wszelka energia pochodzi od słońca - poprzez ewolucje powstało życie autotroficzne - czerpiące energię od słońca. Plankton, pierwsze rośliny, pierwotniaki. Posiadały zdolność fotosyntezy, i dzięki temu pozyskiwły energię. Mów sięo chemotrofach, ale w to nie będziemy się zagłębiać. Naturalną koleją rzeczy były heterotrofy - bez możliwości fotosyntezy, wchłaniały autotrofy i tak pozyskiwały energię.

Stąd bierze się piramida: rośliny które są producentami energii w przyrodzie muszą wystęować w olbrzymich ilościach, bo służą jako podstawa piramidy. Dla tego tylko określona liczba roślinożerców jest w stanie wyżyć z danego ekosystemu. Każdy poziom w górę łączy się ze zmniejszeniem ilości jednostek w tej grupie. Dla tego nie mamy tyle jeleni co źdźbeł trawy. Potem pojawiły się wieć organizmy wchlaniające roślinożerców - ich też musi być mniej, a na koniec przychodzą organizmy pożerające mięsożerców (i tych którzy żywią się roślinożercami). Szczyt piramidy jest bardzo wąziutki, bo z oryginalnego źródła energii - słońca przedostaje się tylko mała część do autotrfów- które przekazują tylko 10% swojej energii dalej, tak dzieje sięz każdym poziomem. Szczyt piramidy dostaje najmniej z oryginalnej energi roślin/słońca.

Myślę że najlepiej jest znaleźć złotyśrodek.

Na pewno karmieie dziecka wyłącznie roślinami nie jest wskazane, rozwijający się organizm potrzebuje jak najlepszych źródeł energii. Pamiętam historię jaką opowiadał mój dziadek : na statku hinduskim, każdy hudy jak patyk, próbowali przenieść jakiś obiekt w dziesięciu, i nie udało im się, podeszło dwuch polaków i bez trudu przenieśli to tam gdzie trzeba. Czym żywili się ci hindusi? Siadali dookoła michy pełnej ryżu, każdy miał miskę z sosem, dookoła łaziły karaluchy, chodziły po tym rryżu po rękach i w tym sosie, hindusi tylko je odpędzali, wybierali rękoma kulkę ryżu maczali w sosie i tak jedli.

Tak więc, jeżeli  ktoś chce przejść na wegetarianizm, to polecam być dobrze poinformowanym na temat jak prowadzić zdrową dietę aby nie wyczerpać organizmu, a nie "nie jem od dzisiaj mięsa" i zajadać się sałatą i słodyczami. A już na pewno nie nażucać takich absurdów swoim dzieciom - "jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz"

HJK_V01 napisał:

W dzisiejszych czasach wybór spożywania mięsa nie wiąże się z własnoręcznym debraniem życia zwierzęciu. Idziesz do sklepu, na hakach wisi kiełbasa, na ladzie leżą porąbane kawałki zwierząt. Z zamrażalki wyciągasz zamrożone udka i skrzydełka od kurczaka. Nie ma w tym żadnej decyzji co do smierci zwierzęcia. Powiecie, gdyby ludzie nie kupowali, nikt by nie zabijał - takie podejście jest, było i bedzie nierealne.

Mylisz się. To nie jest nierealne, do tego po prostu ludzie nie dojrzeli. Zjadając mięso podejmujesz decyzję o uśmiercaniu zwierzęcia i to jest fakt. Zmniejsza się popyt - zmniejsza się ilość zwierząt prowadzonych na rzeź, a wcześniej hodowanych.

Jesteśmy tak skonstruowani i wyewoluowaliśmy w taki sposób aby być mięsożercami i roślinożercami, nie jest to bez znaczenia.

Jesteśmy skonstruowani inaczej, a na przestrzeni lat zmusiliśmy nasze organizmy do jako-takiego przetwarzania pokarmów mięsnych, czyli człowiek na przestrzeni eonów jako tako przystosował się do jedzenia mięsa, jednak w myśl słów profesora Szostaka "człowiek gatunkowo wyszedł od świata roślinożerców". Należy wiedzieć, że najstarszy, znany hominid Ardipithecus ramidus, który żył 4,4 mln lat temu - zamieszkiwał tropikalne lasy podobnie jak obecnie naczelne i żywił się młodymi liśćmi, owocami i kwiatami. (Wolde - Gabriel G et.al.: Ecologicam and temporal placement of early Pliocene hominidis at Aramis, Ethiopia. Nature 1994, 371:330.)

Ludzie przeżucający się na wegetarianizm mogą sobie zaszkodzić w olbrzymim stopiu, a to dla tego że biomasa roślinna nie jest tak odżywcza jak mięso. Trzeba wiedzieć co i jak, tak jak wiedzą to Hindusi.

Biomasa roślina jest bardziej odżywcza od mięsa. Jeśli uważasz, ze nie trzeba wiedzieć "co i jak" - wystarczy tylko jeść mięso i problem z głowy, popełniasz tym samym kolejny błąd. "Ludzie przerzucający się na wegetarianizm" dokonują decyzji właściwej i nie czeka ich jakakolwiek szkoda w związku ze zmianą diety. Mówimy o diecie wegetariańskiej, a nie o błędach w żywieniu.

Można więc żyć bez mięsa, ale z ewolucyjnego i biologicznego punktu widzenia jest to wyrządzanie sobie szkody, a nie przysługi. Przysługi w żadnym razie - może po za energetycznym punktem widzenia, na który nie mamy żadnego autorytetu.

Masz naprawdę przestarzałe informacje. To, co powyżej napisałeś jest totalną bzdurą. Już z końcem 1995 r. Federalny Komitet Doradczy ds. Kierunków Dietetycznych zarekomendował Ministerstwu Rolnictwa i Zdrowia USA (Secretaries of Agriculture & Health) dietę wegetariańską jako właściwy i zalecany sposób odżywiania się dla Amerykanów.

Jeśli chodzi o jak to nazwałeś "energetyczny punkt widzenia" w kwestii przysługi niejedzenia mięsa to autorytetem jest tutaj np Gryf.

Myślę że najlepiej jest znaleźć złotyśrodek.

Zgadzam się - tym złotym środkiem jest dieta wegetariańska.

Na pewno karmieie dziecka wyłącznie roślinami nie jest wskazane, rozwijający się organizm potrzebuje jak najlepszych źródeł energii.

Kolejna bzdura. "Owoce, zboża, warzywa i strączkowe są optymalnym rodzajem pożywienia także dla dzieci." (PCRM - LEKARSKI KOMITET ODPOWIEDZIALNEJ MEDYCYNY, 5100 Wisconsin Avenue NW Suite 404 Washington, DC 20016, Tel. (202) 686-2210 FAX (202) 686-2216 --- Physicians Committee for Responsible Medicine (PCRM)
Komitet Lekarzy na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej (KLMO) liczy ponad 60 000 członków, w tym 3 400 lekarzy. W centrum zainteresowania Komitetu znajdują się nowatorskie badania naukowe nad rolą odżywiania w zapobieganiu i leczeniu choroby wieńcowej, raka i innych schorzeń. Najnowsze badania dotyczą wpływu diety na cukrzycę, czynników ułatwiających zmianę diety w przypadku chorych na miażdżycę naczyń wieńcowych, adaptacji do diety wegetariańskiej, oceny kosztów leczenia schorzeń, mających związek z konsumpcją mięsa, czynników dietetycznych w etiologii raka piersi.
Jedne z głównych osiągnięć KLMO to:
·    zaproponowanie "Nowych czterech grup pokarmów" w 1991 roku,
·    opracowanie komunikatu-ostrzeżenia, dotyczącego związku pomiędzy konsumpcją mleka i cukrzycą insulinozależną,
·    doprowadzenie do zaakceptowania diety wegetariańskiej przez rząd amerykański,
·    utworzenie specjalnego programu do walki z rakiem, który rozpowszechnia informacje dotyczące zapobiegania i leczenia raka,
·    Komitet Lekarzy na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej walczy także o przestrzeganie praw zwierząt.)

Pamiętam historię jaką opowiadał mój dziadek : na statku hinduskim, każdy hudy jak patyk, (...)

Siła przede wszystkim zależy od wykonywanych ćwiczeń fizycznych. Chciałbym widzieć jak owi Polacy z opowieści Twego dziadka radziliby sobie z takim np. J. Weissmuller'em wegetarianinem (filmowy tarzan), który ustanowił 56 pływackich rekordów albo ze Stanem Price'm trzydziestokrotnym zwycięzcom w zawodach kulturystycznych i rekordzistą świata w swojej klasie wagowej w ćwiczeniach siłowych lub z Chris'em Campbell'em, mistrzem olimpijskim w zapasach... Wszyscy oni to wegetarianie.

Pozdrawiam