#1 2008-04-17 11:02:37

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Sprawa Tybetu

Historia współczesnego Tybetu to historia okupacji, łamania praw człowieka, tortur i niszczenia unikalnego dziedzictwa kulturowego.



Według standardów prawa międzynarodowego Tybet przed agresją chińską na przełomie 1949 a 1950 roku był w pełni niepodległym państwem. Posiadał suwerenny rząd, swoją jednostkę monetarną, system pocztowy. Naród tybetański posiadał własny język, prawo i zwyczaje. W 1913 roku poprzedni XIII Dalajlama ogłosił niepodległość Tybetu a przed rokiem 1950 rząd tybetański podpisywał szereg układów międzynarodowych z takimi państwami jak Wielka Brytania, Mongolia i Nepal.

Tuż po ogłoszeniu powstania Chińskiej Republiki Ludowej, zgodnie z myślą powrotu wszystkich ziem chińskich do macierzy, Tybet został najechany i wobec braku odpowiedniej armii szybko podbity przez wojska chińskie. Od tego czasu, według rządu tybetańskiego, w wyniku bezpośrednich działań okupanta zginęło około 1 200 000 Tybetańczyków, tysiące zostało uwięzionych i poddanych torturom za przekonania religijne i polityczne, zniszczonych zostało ponad 6 000 buddyjskich klasztorów – ważnych ośrodków religijnych, naukowych i medycznych.

Stosunki Chin i Tybetu sprzed 1913 roku są historią wzajemnych zależności, podbojów, zarówno ze strony chińskiej jak i tybetańskiej. Chiński rząd nie chce jednak pamiętać historii swojej słabości i okresów podległości i manipulując faktami twierdzi, że Tybet zawsze był częścią Chin, co nie znajduje potwierdzenia w faktach historycznych.

Dalajlama, duchowy i polityczny przywódca Tybetu, w roku 1959 został zmuszony do ucieczki z Tybetu do Indii. Jego śladem podążyło 100 000 Tybetańczyków, w kolejnych latach kolejne tysiące wyemigrowały do Indii. W Indiach, w Dharamsali, niewielkim miasteczku na północy Indii Dalajlama wraz z najbliższymi współpracownikami założył Tybetański Rząd Emigracyjny. W roku 1989 otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za swoje niezłomne poświęcenie w szczerzeniu polityki i walki o wolność bez stosowania przemocy.

Dalajlama głosi politykę „Drogi Środka”
– rozwiązania konfliktu bez stosowania przemocy na drodze negocjacji z władzami Chin. Zapowiedział, że w przypadku odzyskania wolności, zrzeknie się wszystkich funkcji politycznych. Opowiada się za przyznaniem Tybetańczykom prawdziwej autonomii w kwestiach religii i kultury, w obecnych granicach Chin. Strona chińska wciąż oskarża go jednak o „separatyzm” i próbę podzielenia państwa, czym uzasadnia brak pozwolenia na wizytę Dalajlamy w Tybecie. Wiele wskazuje na to, że komunistyczne władze w Pekinie czekają na moment śmierci tybetańskiego przywódcy, aby ostatecznie rozwiązać kwestię Tybetu.

W 1965 roku ustanowiony został Tybetański Region Autonomiczny (TAR), który w praktyce nie ma nic wspólnego ani z geograficznym pojęciem Tybetu, ani z autonomią. Granice państwa tybetańskiego przez wiele okresów w historii miały dość płynne granice i choć władza Dalajlamy nie sięgała pogranicza tybetańsko-chińskiego tereny te zamieszkane były zawsze przez ludność etnicznie tybetańską, posługująca się językiem tybetańskim, kultywującą tybetańskie zwyczaje i wyznającą buddyzm tybetański. W granicach TAR znalazł się jedynie region centralny i kilka wschodnich regionów Tybetu. Pozostałe tereny etnicznego Tybetu, składające się tradycyjnie z trzech prowincji: U-Tsang, Kham i Amdo podzielone zostały na okręgi autonomiczne i włączone do chińskich prowincji Qinghai, Syczuan, Yunnan i Gansu. Autonomia jest w przypadku rządów ChRL eufemizmem, ponieważ Tybetańczycy nigdy nie zajmują kluczowych stanowisk w lokalnych strukturach władzy tracąc tym samym prawo do samostanowienia o własnej przyszłości.
Obecnie w Tybecie łamane są podstawowe prawa człowieka: wolność wypowiedzi, wyznawania religii, wolności zgromadzania się i stowarzyszania. Jak donoszą organizacje broniące praw człowieka, obecnie w Tybecie przebywa wielu więźniów politycznych, wśród nich XI Panczenlama – drugi po Dalajlamie hierarcha szkoły Gelukpa buddyzmu tybetańskiego, który został uwięziony w wieku zaledwie 6 lat. Torturowanie więźniów politycznych jest zjawiskiem powszednim. W 2003 roku po raz pierwszy od wielu lat wykonano wyrok kary śmierci za przestępstwo polityczne.

Chińscy koloniści zaczynają przeważać w tybetańskich miastach
. Strategia chińskiego rządu ma na celu kulturową asymilację przez przenoszenie ludności chińskiej na tereny Tybetu, co zagraża przetrwaniu tożsamości tybetańskiej. Chiny próbują pozyskać międzynarodowe fundusze na rozwój Tybetu – faktycznie natomiast, aby stworzyć kolonię wydobycia dóbr naturalnych i skonsolidować swoją władzę w regionie. Zagraniczne inwestycje istniejące w firmach chińskich sankcjonują chińską kolonizację Tybetu a projekty oparte na wyzysku nie przynoszą żadnych korzyści Tybetańczykom.

W Tybecie znajdują się źródła największych pięciu azjatyckich rzek, które są źródłem życia dla blisko 2 miliardów ludzi. Działalność Chin powoduje poważne zagrożenia delikatnego środowiska Tybetu poprzez aktywność kopalni, składowanie odpadów nuklearnych i wycinkę lasów na olbrzymią skalę.
Rozwój jest głównym argumentem chińskich działań w Tybecie, chociaż większość dobrych stanowisk pracy przyznawanych jest Chińczykom a nie Tybetańczykom. Tybetańczycy nie mają faktycznego wpływu na kierunek rozwoju swojego kraju. Chiny wydają olbrzymie sumy pieniędzy na budowę infrastruktury w Tybecie, jednocześnie całkowicie zaniedbując rozwój edukacji i systemu opieki zdrowotnej. Nowe drogi, budowle, zakłady przemysłowe w większości mają za zadanie wspieranie rosnącej militaryzacji płaskowyżu tybetańskiego, co umożliwi Chińczykom zarządzanie Tybetem jako państwem policyjnym.
Każdego roku tysiące Tybetańczyków próbuje uciec z Tybetu ryzykując życiem przejście niebezpiecznego pasma Himalajów. Są wśród nich pielgrzymi, pragnący zobaczyć Dalajlamę i dzieci posyłane przez rodziców, aby na wolności mogły uczyć się tybetańskiego języka i tradycji. Obecnie pod wpływem Chin coraz mniej przyjazny dla Tybetańczyków staje się Nepal leżący na głównej drodze ucieczki z Tybetu do Indii. Na uchodźstwie Tybetańczycy cieszą się wolnością i w demokratyczny sposób wybierają władze emigracyjne.
Społeczność międzynarodowa uczyniła niewiele, aby ukazać istotę chińskiej nielegalnej okupacji Tybetu. Chiny posiadają gigantyczny rynek i tanią siłę roboczą. Poszczególne interesy mają tak silne poparcie, iż politycy są bezsilni, aby przedsięwziąć jakiekolwiek kroki przeciwko chińskiemu rządowi. Od lat 90. państwa zachodnie przyjęły politykę oddzielania spraw ekonomicznych i praw człowieka w polityce wobec Chin, a sytuacja praw człowieka w Tybecie uległa drastycznemu pogorszeniu. Aby to zmienić, rządy powinny powziąć odpowiednie, zdecydowane kroki w celu wywarcia nacisku na Chiny, zmierzające ku respektowaniu praw człowieka i zakończeniu chińskiej okupacji Tybetu.

Chińskie argumenty propagandowe dotyczące Tybetu
…i dlaczego nie są słuszne

Nie jest tajemnicą fakt, iż rząd chiński postrzega działania propagandowe jako kluczowe narzędzie w zwalczaniu ruchów na rzecz praw Tybetańczyków i ich niepodległości. Szczęśliwie dla samych Tybetańczyków, pekińscy głosiciele orwellowskich idei nazywający Dalajlamę „wężem” lub „wilkiem w mnisich szatach” ostatnio spotykają się z ośmieszeniem, dlatego strategia Pekinu dotyczy teraz umiejętnego spożytkowania roli chińskich i zachodnich uczonych, również roli wybranych rzeczników Tybetu.

http://ratujtybet.org/Tybet

Nie ma nic gorszego niż pragnienie władzy i panowania...Od tego wszystko się zaczęło...

Offline

 

#2 2008-04-25 09:36:45

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Sprawa Tybetu

Rząd Tybetu na wychodźstwie podaje, że od początku chińskiej okupacji Tybetu od tortur zmarło blisko 180 tysięcy Tybetańczyków. Do lat 70. na thamzingach, czyli "wiecach walki klas", które często kończyły się zatłuczeniem więźnia, zamęczono 93 tysiące osób, zaś samobójstwa (także w więzieniach i aresztach), nie wytrzymując tortur, popełniło 9 tysięcy.

Tortury i okrutne traktowanie stosowane są na wszystkich etapach uwięzienia. Na komisariatach policji rutynowo bije się w celu wymuszenia zeznań i zastraszenia. Policjanci przede wszystkim biją i rażą elektrycznymi pałkami. W aresztach śledczych funkcjonariusze są szkoleni, jak stosować tortury. Biją po nerkach, stawach, łokciach. Trzymają więźniów w nienaturalnych pozycjach, np. z rękami skutymi na plecach kajdankami zaciskającymi się przy każdym ruchu. Albo na klęczkach, z brodą opartą na poręczy krzesła. Mniszki są gwałcone za pomocą elektrycznych pałek.

Więźniów używa się też do celów pseudomedycznych. Pobiera się im - bez znieczulenia - płyny ustrojowe, np. płyn mózgowo-rdzeniowy, żółć i krew, w ilościach zagrażających życiu.



Ngałang Sangdrol
Mniszka, przesiedziała w więzieniach 12 lat.

W areszcie poddano nas wielogodzinnemu brutalnemu przesłuchaniu. Strażnicy powiedzieli, że jesteśmy "kontrrewolucjonistkami", które usiłują oderwać Tybet od Chin. Śledczy bili nas żelaznymi rurkami i pałkami elektrycznymi. Przyczepiali druty, pod prądem, do języków. Zawieszali za wykręcone, związane na plecach ramiona. Nazywają to samolotem. Bardzo boli. Miałam wrażenie, że wyrwą mi ręce.

Zawsze byłyśmy głodne, a w nocy zziębnięte.

Kazano nam stać bez ruchu w palących promieniach słońca lub na mrozie i bito, gdy upadałyśmy z gorąca lub wyczerpania. Kazano nam ścigać się dla rozrywki strażników; rzucano w nas kamieniami i bito, kiedy biegłyśmy zbyt wolno lub pomyliłyśmy słowa chińskich piosenek, do których śpiewania nas zmuszano. Tygodniami byłam więziona w karcerze, ponieważ nie godziłam się z kłamstwami i karami moich oprawców.

Tortury i maltretowanie zaczęły się, gdy byłam 13-letnim dzieckiem, i trwały przez większą część mego pobytu w więzieniu.

Najgorsze jest to, że nigdy nie wiesz, co się stanie - czy cię dziś będą bili, jak i kiedy. Nie wiadomo, co strażnikom przyjdzie do głowy. Tych pomysłów więźniowie boją się najbardziej. Poza tym - codzienna praca. Normy są tak wyśrubowane, że zaharowujesz się na śmierć. W Drapczi pracowałyśmy w szklarni. Jest tam tak koszmarnie gorąco, że pocisz się, zanim wejdziesz. Stosuje się środki owadobójcze. Wdychamy wszystkie te opary. Mamy je w gardle, w nosie, w oczach. Do tego koszmarny smród. Nawozi się ludzkim kałem, który trzeba wybierać z dołów kloacznych. Jedna więźniarka wchodzi do takiego dołu, wybiera kał rękami, napełnia wiadro i podaje drugiej. Ma go wszędzie: na twarzy, we włosach, w ustach.


Ama Adhi
28 lat w więzieniach i obozach pracy za organizowanie ruchu oporu. Niemal cała jej rodzina zginęła od tortur lub głodu. Jej kilkuletni synek popełnił samobójstwo:

Przesłuchiwano mnie co najmniej raz na tydzień. Najgorsze było wbijanie bambusowych drzazg pod paznokcie. Do końca, aż wyszły u nasady. Zawsze ranili ten sam palec, który zmienił się w otwartą, ropiejącą ranę. Na thamzingach obowiązywała prosta zasada: do bicia i lżenia ofiar zmuszano najbliższych - krewnych, przyjaciół. Do mnie "wydelegowano" Ugjena, naszego starego służącego, i pewną kobietę.


- Nie podoba ci się Komunistyczna Partia Chin! Jesteś kontrrewolucjonistką! Śmierdzącą szumowiną reakcji! Teraz, szmato, już wiesz, kto jest górą. Wy czy Komunistyczna Partia Chin. Wtrącili cię za kraty, ale nadal masz czelność podnosić głowę i gapić się na ludzi! Do tej pory patrzyłaś na świat dwojgiem oczu. Ale dziś jedno ci odbierzemy. Będziesz ślepa!

I zaczęła mnie bić w prawe oko. Nie wiem, czy miała w ręku kamień, ale po chwili byłam tak opuchnięta, że nie mogłam podnieść powieki.

Kilka dni później wywołano mnie z celi i położono na kark deskę z jakimś napisem po chińsku. Pomyślałam, że nadszedł mój czas. Byłam tak wycieńczona i obolała, że myśl o szybkiej śmierci nie budziła we mnie strachu. Nagle usłyszałam hałas, odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego szwagra Pemę Gjalcena. On też miał deskę na szyi. Kiedy nasze oczy się spotkały, uśmiechnął się do mnie. Zauważyłam, że jego napis jest czerwony, podczas gdy mój był czarny. Wyprowadzono nas z więzienia do oddalonych o kilometr koszar. Żołnierze już czekali.

Pemie Gjalcenowi i mnie kazano uklęknąć. Był związany w ten straszny sposób - wyłamujący ręce ze stawów i niepozwalający oddychać. Rozległy się dwa wystrzały. Jego krew i mózg bryznęły na mnie.

- Patrz, patrz na niego! - wrzasnął Chińczyk.

Z głośników popłynęła wesoła muzyka.


Palden Gjaco
75-letni mnich, 33 lata w więzieniu. W 1992 roku, uciekając do Indii, przemycił narzędzia tortur, które pokazał, zeznając w 1995 roku przed Komisją Praw Człowieka ONZ w Genewie:

Zakuto mnie w kajdany; kopano i bito pałką nabijaną gwoździami. Kiedy śledztwo się skończyło, przewieziono mnie z powrotem do Panamu, gdzie miałem odsiedzieć siedmioletni wyrok. Przez pierwszych osiem miesięcy miałem skute ręce i nogi. Potem zapytano mnie, czy "zmieniłem już postawę" i jestem gotów do pracy. Odpowiedziałem, że mogę pracować. Zdjęto mi kajdany z rąk i przeniesiono do więziennego warsztatu, w którym wyrabialiśmy dywany. Kajdany z nóg zdjęto nam dopiero po dwóch latach.

Brakowało jedzenia. Moczyłem w wodzie swoje buty i zjadałem je po kawałku.

W dniu egzekucji na szyjach skazanych wieszano ciężkie drewniane tablice z napisami w języku chińskim. Potem wrzucano ich na ciężarówkę jak kamienie i wieziono do więzienia w Drapczi. Reszta więźniów jechała w innych ciężarówkach. Na miejscu skazanych zmuszano do uklęknięcia na krawędzi wykopanego dołu i wysłuchania listy popełnionych "zbrodni". A potem zabijano ich kolejno strzałem w plecy. My musieliśmy na to patrzeć. Po każdym strzale trzeba było klaskać, żeby pokazać, że cieszymy się z egzekucji.

18 moich przyjaciół popełniło samobójstwo. Większość wybiegała po prostu na szosę i rzucała się pod ciężarówki.

Najczęściej torturowano nas długimi elektrycznymi pałkami. Niektórzy oficerowie bili nas przeciwśnieżnymi łańcuchami na koła.

13 października 1990 roku zabrano mnie na przesłuchanie. Czekał na mnie Paldzior, słynący z okrucieństwa śledczy. Wstał i zapytał cicho: "Nadal chcesz niepodległości?". Milczałem. Chwycił elektryczną pałkę i wcisnął mi ją w usta. Odzyskałem przytomność po kilku godzinach. Leżałem w kałuży wymiocin i moczu. Straciłem 20 zębów. Te, które zostały, wypadły po kilku tygodniach.

Miesiąc przed zwolnieniem skontaktowałem się z tybetańskimi urzędnikami, którym mogłem zaufać, prosząc ich o kupienie od Chińczyków kilku narzędzi tortur używanych w więzieniu. Kiedy wyszedłem z więzienia, przedmioty te czekały na mnie w domu przyjaciela. Na ich zakup złożyło się kilkunastu Tybetańczyków, którzy wierzyli, że pokazanie ich światu jest ważne. Jedna pałka elektryczna kosztowała ok. 800 juanów - trzy średnie pensje.


Phuncog Łangczuk
5 lat w więzieniu, aresztowany w 1994 roku za wieszanie plakatów niepodległościowych:

Czasami strażnicy kazali nam skandować hasła - o walce z separatyzmem, wyznawaniu win, obietnicy "resocjalizacji". Bywało, że odmawialiśmy. W zimie zalewali wtedy plac wodą i kazali nam siedzieć w tej marznącej brei.

Oskarżyli mnie o zorganizowanie protestu i kazali przyznać się do winy. Związali mi nogi, a potem zacisnęli sznur na szyi tak mocno, że nie mogłem wykrztusić słowa. Odpowiadałem im, gdy luzowali pętlę.

Bili pasem po twarzy i głowie, kopali w plecy. Kazali mi podnieść ręce, które przywiązali do założonej za kark deski. Potem związali mi nogi na drugiej belce. Nie mogłem się poruszyć. Położono mnie na brzuchu; padły pierwsze pytania. Nagle któryś ze strażników trzy razy kopnął mnie głowę. Poczułem, że mogę tego nie przeżyć, krzyknąłem więc po chińsku: "Wolny Tybet!". W jednej chwili rzuciło się na mnie sześciu policjantów z pałkami. Straciłem przytomność.

Po ocuceniu zaczęli bić pałką elektryczną - w twarz, usta, członek. Gasili mi na dłoniach papierosy. Miałem już tak dosyć bólu i tortur, że próbowałem odebrać sobie życie, połykając cztery igły i dwa kawałki szkła. Napisałem list pożegnalny i położyłem go sobie na brzuchu: "Jestem pewien, że z pełnego krwi i łez morza historii wyrośnie lotos wolności".

Nadal nie mogę uwolnić się od Drapczi. Kuleję na prawą nogę. Ciągle bolą mnie plecy, choruję na serce. I noc w noc prześladują mnie koszmary. Jestem w maleńkiej celi i trzęsę się ze strachu, że zaraz po mnie przyjdą i znów zacznie się bicie.


http://img222.imageshack.us/img222/986/z5134047xww3.th.jpg


Kushow Migmer, 38 lat. Oskarżony o wywrotową działalność, gdy chińska policja znalazła u niego taśmę z nagraniem wykładu Dalajlamy. Skazany na reedukację miał wyrzec się Dalajlamy. Podczas ucieczki do Indii przez Himalaje odmroził sobie stopy - musiały zostać amputowane


http://img246.imageshack.us/img246/4454/z5134043xsb8.th.jpg


Tenzin Choedon, 28 lat. Aresztowana podczas pokojowej demonstracji w Lhasie. W komisariacie została pobita, rozebrana i zgwałcona elektrycznymi pałkami przez czterech funkcjonariuszy

http://img246.imageshack.us/img246/7167/z5134045xtk0.th.jpg


Palden Gjaco, 75 lat. Zakuty w kajdany, kopany i bity pałką nabijaną gwoździami lub pałką elektryczną. W chińskim więzieniu spędził 33 lata. Uciekając do Indii, przemycił narzędzia tortur, które pokazał przed Komisją Praw Człowieka ONZ w Genewie

Na podstawie materiałów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: www.hfhrpol.waw.pl/Tybet

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zawsze staram się komentować dany artykuł. Tego nie mogę…
Straszne, że dzieje się to na oczach całego świata...

Offline

 

#3 2008-05-20 19:18:23

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Sprawa Tybetu

Nie wiem ilu z Was dostało dziś, wczoraj, być może dostanie podobnego maila, jakiego ja otrzymałam kilka minut temu.
Nie chcę agitować do akcji, chcę tylko pokazać, że sprawa Tybetu nie jest ludziom obojętna….

Treść maila:

„Witam
Przesyłam zdjęcie przemycone z Tybetu, z Lhasy. Przedstawia
milicjantów chińskich na zbiórce przed akcją. Wszyscy maja ogolone
głowy (jak mnisi) i maja w rękach szaty mnichów, w które ubiorą się
zaraz na owę akcje, by przeistoczyć się w "tybetańskich terrorystów"
wszczynających niepokoje i rozboje.
Większość z nas i tak nie wierzy w to, co wygaduje rząd chiński, ale
takie zdjęcia sprawiają, że inaczej sie słucha ich kolejnych kłamstw.
Jak chcecie pomóc trochę Tybetańczykom to roześlijcie to dalej.”


http://img353.imageshack.us/img353/8352/tybetvw1.jpg

Offline

 

#4 2008-05-21 12:36:57

tajfoon28

Agat

Zarejestrowany: 2008-04-29
Posty: 157

Re: Sprawa Tybetu

Za 4 lata z hakiem i tak wszystko szlag trafi, więc dałbym se na wstrzymanie.

Offline

 

#5 2008-05-29 13:16:44

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Sprawa Tybetu

tajfoon28 napisał:

Za 4 lata z hakiem i tak wszystko szlag trafi, więc dałbym se na wstrzymanie.

Najłatwiej założyć ręce i czekać aż wszystko szlag trafi, prawda? A do tego czasu, niech się dzieje co chce? W życiu prywatnym też kierujesz się tą zasadą?
.................................................................................................................................................................................................................................................................


Nieznana przeszłość Tybetu

Kiedy mit zlewa się z mitem


Chińska propaganda od lat twierdzi, że jej armia wyzwoliła tybetański lud spod teokratycznej tyranii. Ale czy to naprawdę tylko propaganda?

Przyjęty dziś na Zachodzie obraz dawnego Tybetu, upowszechniany w niezliczonych książkach i artykułach, to wizja raju na Ziemi – mitycznego Shangri-La, gdzie ludzie prowadzą szczęśliwe życie w zgodzie z sobą, naturą i bogami. Według dalajlamy to długotrwałemu oddziaływaniu buddyzmu można zawdzięczać fakt, iż w Tybecie powstała „społeczność pokoju i harmonii”.

Współcześni historycy wiedzą jednak od dawna, że Tybet do czasu chińskiej inwazji wcale nie był rajską krainą, o jakiej stale mówi dalajlama. Dla przeważającej większości Tybetańczyków było to raczej piekło na Ziemi, co zresztą lubi podkreś­lać chińska propaganda. Inwazję z 1950 roku Pekin uzasadniał m.in. rewolucyjnym obowiązkiem wyzwolenia tybetańskiego ludu z ucisku.

Państwo kapłanów

Rządząca elita mnichów bezlitośnie wyzyskiwała kraj i jego mieszkańców za pośrednictwem rozgałęzionej sieci klasztorów i zakonnych twierdz. Do warstwy uprzywilejowanej zaliczało się zaledwie 1–1,5 proc. Tybetańczyków, ogromną większość natomiast stanowili chłopi żyjący w poddaństwie. Podatki i daniny, jakie na nich nakładano, odbierały tym ludziom możliwość godnej egzystencji. Jak pisze amerykański historyk i politolog Michael Parenti w doskonale udokumentowanej pracy „Przyjazny feudalizm: mit Tybetu”, ci pańszczyźniani chłopi, traktowani niewiele lepiej od niewolników (których Tybet miał również), musieli przez całe życie pracować bez zapłaty na ziemi swego pana lub klasztoru. Ich panowie nakazywali im, co uprawiać i jakie zwierzęta hodować. Nie wolno im było się ożenić bez zgody pana albo lamy. Chłopi musieli płacić podatek od zawarcia małżeństwa, od narodzin każdego dziecka, nawet od każdego zgonu w rodzinie. Płacili za posadzenie drzewa przed domem i za posiadane zwierzęta. Płacili z okazji świąt religijnych, płacili, gdy trafili do więzienia i gdy wychodzili na wolność. Ci, którzy nie mogli znaleźć pracy, płacili podatek od bezrobocia. Jeśli wędrowali do innej wioski w poszukiwaniu pracy, też musieli za to zapłacić. Gdy nie mieli czym płacić, klasztory pożyczały im pieniądze na 20–50 procent. Czasem długi przechodziły z ojca na syna, a nawet wnuka. Niewypłacalnym dłużnikom groziła niewola.

Na podstawie Der Spiegel, Telepolis
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".

Offline

 

#6 2008-05-29 18:43:40

tajfoon28

Agat

Zarejestrowany: 2008-04-29
Posty: 157

Re: Sprawa Tybetu

Xara napisał:

Najłatwiej założyć ręce i czekać aż wszystko szlag trafi, prawda? A do tego czasu, niech się dzieje co chce? W życiu prywatnym też kierujesz się tą zasadą?

Nie widzę powodu, wrecz uwazam za głupawe, zaśmiecać sobie głowę problemami, na których rozwiazanie i tak nie ma się żadnego wpływu.

Offline

 

#7 2008-05-30 10:19:23

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Sprawa Tybetu

tajfoon28 napisał:

Nie widzę powodu, wrecz uwazam za głupawe, zaśmiecać sobie głowę problemami, na których rozwiazanie i tak nie ma się żadnego wpływu.

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Gdyby rzeczywiście było tak jak piszesz : "na których rozwiazanie i tak nie ma się żadnego wpływu", to np. Amnesty International nie odnosiłaby tylu sukcesów.

Pozdrawiam

Offline

 

#8 2008-08-21 21:08:13

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

Re: Sprawa Tybetu

Chiny blokują dostęp do iTunes


Chiny zablokowały dostęp do internetowego sklepu muzycznego po tym, gdy ponad 40 uczestniczących w olimpiadzie sportowców ściągnęło z iTunes protybetański album - pisze w wydaniu internetowym brytyjski dziennik "The Times".
Sklep iTunes znikł za zaporą sieciową w czasie, kiedy rząd ChRL obiecywał wolny dostęp do internetu dziennikarzom relacjonującym olimpiadę z Pekinu.


Chińscy konsumenci, nie mogąc wejść na sklepowe strony iTunes, od poniedziałku zasypywali skargami forum firmy Apple, do której należy sklep. Wcześniej tego samego dnia Międzynarodowa Kampania na rzecz Tybetu poinformowała, że 46 sportowców z Ameryki, Europy, a nawet Pekinu skorzystało z iTunes, by załadować "Songs for Tibet", który zaoferowano im za darmo.

Album zespołu The Art of Peace Foundation zawiera 20 utworów znanych artystów, m.in. Stinga, Damiena Rice i Alanis Morissette. Miał premierę 5 sierpnia, trzy dni przed rozpoczęciem olimpiady w Pekinie.

źródło
*************************************************************************************************************

Bez komentarza....

Offline

 
Statystyki (REJESTRACJA WYŁĄCZONA)
Analiza oglądalności witryny
Wymiana
WwW.CrashFans.Pun.PL - Polskie Centrum Crashday
Pozycjonowanie
katalog stron Free PageRank Checker
Links
| Andrzej Struski | Webtree.pl | katalogSEO.net | Stop himawanti | Prawdziwy himawanti | Niesamowite | VPS Hosting Reviews |
Creative Commons License
Teksty i artykuły są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska Nie wolno Ci kopiować i rozpowszechniać tekstów, zdjęć oraz artykułów znajdujących się na forum bez pisemnej zgody autorów.
Page copy protected against web site content infringement by Copyscape
Stronę najlepiej oglądać w rozdzielczości 1024 x 768

Free Domain Name
Register a free domain name with .co.nr extension (such as www.YourName.co.nr) that comes with free URL redirection, URL cloaking and path forwarding, meta-tags, FavIcon and Google Webmaster tools support, kill-frame feature, NO forced ADS at all, and more.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
usuwanie adblue UbytovĂĄnĂ­ Radebeul Hoteller Serbien Lodging KaĹĄperskĂŠ Hory pokoje w ciechocinku Komornik Wilanów